Po ponad dwóch latach od aresztowania obrona i oskarżyciel wygłosili przed składem sędziowskim mowy końcowe. To ostatni akcent procesu tczewskiego „nożownika”, przed ogłoszeniem wyroku. W trakcie ostatniej rozprawy dokończono czasochłonne ujawnienie dowodów, w postaci protokołów z wizji lokalnych oraz nagrań z przesłuchań w Prokuraturze Rejonowej w Tczewie. To co zapadnie w pamięci to emocje jakie towarzyszyły Jakubowi S. tuż po zatrzymaniu, w lutym 2015 r. Na początku relacjonował swoje napady ze spokojem przypadkowego świadka. Pod koniec ocierał łzy, chował twarz w dłonie, wykazywał skruchę. Kilkukrotnie załamywał mu się głos: „Nie chcę iść siedzieć" - słychać pod koniec nagrania. - Krokodyle łzy - skwitował ktoś podczas przerwy, na korytarzu Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Ostry jak brzytwa
Jakub S. oskarżony jest o trzy rozboje z użyciem ostrego narzędzia oraz usiłowanie zabójstwa. Podczas każdego z przestępstw miał posługiwać się długim na 20 cm nożem kuchennym, który - jak sam wyznał w prokuraturze - nosił na co dzień w plecaku, „by w razie czego odstraszyć napastnika". To właśnie ten nóż, porównywany przez prokuratora do renesansowego, włoskiego sztyletu, stał się symbolem przestępstw popełnianych na przełomie 2014/15 r.
- Na zdj. nr 13 widzimy ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni (napad na 17-latkę - dop. red.) Widać odciętą słuchawkę oraz dziewczęcy kosmyk włosów. Myślę, że nikt z nas nie dysponuje narzędziem mogącym wykonywać takie cięcia - mówił w czwartek prokurator Sławomir Gebel. - Prosiłbym wysokiego sądu, aby przed ogłoszeniem wyroku przynieść ten nóż i położyć na stole, po to, by zrozumieć na jakie ci ludzie narażeni byli niebezpieczeństwo i jakim cudem udało im się przeżyć. (...)










Napisz komentarz
Komentarze