PM10, czy SO2 - skróty, które do niedawna niewiele mówiły przeciętnemu Kowalskiemu, od kilku dni spędzają sen z powiek milionów obywateli. Smogiem najbardziej przejęły się władze Rybnika, które postanowiły zamknąć szkoły, by nie narażać najmłodszych na wdychanie silnie zanieczyszczonego powietrza. Tam wskaźniki przekroczyły normy nawet o 3 tys. proc. Tzw. smogowe alerty pojawiały się także w innych miastach. W stolicy zachęcano do przesiadania się na komunikację miejską, oferując darmowe przejazdy.
Jesteśmy jak sanatorium?
W tym samym czasie, dokładnie 2 stycznia, Tczew zlikwidował jedyną działającą w mieście stację pomiaru zanieczyszczenia powietrza. Agencja Armaag, która jest właścicielem urządzenia nie kryje zaskoczenia.
- Jest to dla nas niespodzianka, tym bardziej, że współpracowaliśmy 18 lat. Robiliśmy co w naszej mocy, by stację utrzymać. Dyrektor kontaktowała się z prezydentem, ale spotkała się z odmową - mówi Michalina Bielewska, specjalista ds. analizy prognoz agencji Armaag, która obecnie dysponuje 9 stacjami monitoringu atmosfery, w Gdańsku, Gdyni i Sopocie.
Jak miasto tłumaczy swoją decyzję?










Napisz komentarz
Komentarze