W połowie września największy pracodawca w regionie oddelegował pracowników do zakładu Flextronics na Węgrzech. Relokacja części załogi zapobiegła konieczności zwolnienia nawet kilkuset osób z powodu kilkumiesięcznego przestoju w produkcji. Na ochotnika zgłosiło się ok. 500 osób. Ostatecznie cztery autokary wywiozły w okolice miejscowości Sarvar 300 pracowników.
- Cały wyjazd oceniam na „dostateczny”. Praca w Sarvar była bardzo ciekawym doświadczeniem, można było nauczyć się nowych rzeczy, zobaczyć jak wygląda organizacja pracy w podobnym zakładzie – mówi jeden z zatrudnionych. - Natomiast warunki socjalne były poniżej krytyki - natychmiast dodaje. - Czuliśmy się jak dzieci wysłane na kolonię i to w czasach PRL-u. Zaznaczam, że nie pojechaliśmy tam odpoczywać i zwiedzać, tylko ciężko pracować.
Jedna pralka na 30 osób
Pracowników z Tczewa rozlokowano w trzech miejscowościach. Nasi rozmówcy mówią, że niektórzy trafili do przyzwoitego hotelu, ale inni do ośrodka wypoczynkowego oddalonego o 30 km od zakładu.
- Już pierwsze godziny zapowiadały, że będzie "wesoło" - mówi jeden z oddelegowanych. - Zdarzało się, że obce sobie kobiety meldowano w pokoju z małżeńskim łóżkiem. Niektóre kwatery były brudne, na dzień dobry trzeba było doprowadzić je do porządku. Najgorzej mieli ci w domkach letniskowych. W tych starszego typu nie było centralnego ogrzewania i trzeba było rąbać drzewo na opał, żeby nie zamarznąć. Harcerka... (...)










Napisz komentarz
Komentarze