Apel Mirosława Pobłockiego powtórzyły wszystkie lokalne media, w tym „Gazeta Tczewska”. Prezydenta zirytowały przede wszystkim powtarzające się akty wandalizmu i kradzieży na Starym Mieście. Giną elementy związane z rewitalizacją tej dzielnicy – metalowe tablice oznaczające przebieg szlaków spacerowych, czy też jaszczurka zdobiąca głaz narzutowy przy murach obronnych. Przypomnijmy, że łupem złomiarzy padła też tablica upamiętniająca miejsce narodzin Grzegorza Ciechowskiego. Policji udało się ją odzyskać, niestety, zniszczoną.
- Przyjmowanie takich rzeczy też jest łamaniem prawa - mówił prezydent. - Dopóki jest możliwość ich zbycia, to ludzie znajdujący się w różnej sytuacji finansowej będą z tego korzystać. Prowadzący punkty skupu powinni mieć świadomość, że te elementy metalowe mają większą wartość z racji funkcji niż to wynika z wagi metalu. Nie stracą finansowo, gdy nie przyjmą tych kilku kilogramów „złomu”.
Sprawcy w oku kamery
Jak dotąd skradziono 18 małych krążków i jeden duży, które oznaczają szlaki spacerowe. Do ostatniego takiego zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę (30/31 marca). Operator miejskiego monitoringu zauważył ok. godz. 5.15 trzech mężczyzn wyrywających krążek na rogu ul. Podgórnej i pl. Hallera.
- Na miejsce skierowano mieszany patrol strażników miejskich i policjantów, jednak sprawcom kradzieży udało się zbiec - wyjaśnia komendant Straży Miejskiej Andrzej Jachimowski. - Cały materiał został już przekazany policji.
(...)
W mieście by tego nie sprzedali
Rozmawialiśmy z kilkoma pracownikami punktów skupu złomu w Tczewie. Wszyscy potwierdzili, że o wspomnianym apelu władz miasta słyszeli. Jak widzą ten problem?
- Trudno ewidentnie ocenić, czy dany złom pochodzi z kradzieży - mówi pracownik skupu przy ul. Za Dworcem. - Gdy zacząłem pracę to brałem wszystko za złom. Teraz już jestem na podejrzany towar wyczulony. Dziennie przez skup przewija się ok. 50 klientów. Każdy towar jest spisywany, klient to podpisuje, wszystkie jest zaksięgowane.
Nasz rozmówca pokazuje katalog z fotografiami najczęściej ginących elementów infrastruktury kolejowej – bite 150 stron.
- Wcześniej niektórych rzeczy bym nawet nie rozpoznał - podkreśla. - Czasem człowiek ma wątpliwości. Uwagę przykuwają zwłaszcza rzeczy nowe, ale różnie bywa. Niech pan spojrzy na przykład na ten rower. Wygląda na stary i nieużywany?
- Wygląda - potwierdzam, bo rzeczywiście jednoślad najlepsze lata ma już ewidentnie za sobą.
- Ale nie mamy pewności, czy nie został wcześniej ukradziony, prawda? - słusznie zauważa mężczyzna.
Jeśli ktoś ma podejrzenie, że jego rzeczy trafiły do skupu złomu, może przyjść i ich poszukać. Pracownicy problemów nie robią, mówiąc o dwóch przykładach: w lutym okradzeni znaleźli na skupie metalową furtkę, a w grudniu rusztowania. Sprawy ewidentnie „trefnych” towarów przekazywane są policji i pracownikom Straży Ochrony Kolei. A wracając do rewitalizacji...
- Jeśli giną elementy ozdobne, to musi być gdzieś na nie zbyt - ocenia nasz rozmówca. - Pewnie przed sprzedażą są niszczone lub przetapiane, aby nie można było ich rozpoznać. Wątpię, żeby sprzedawano je w Tczewie. Wszyscy by to rozpoznali. Punkty skupu są także na wioskach. Tam nikt nie patrzy, czy to towar legalny, czy nie. Nawet nie mogą sobie zdawać sprawy z tego, że gdzieś tam w Tczewie ukradziono tablicę Ciechowskiego, czy te metalowe krążki i skupują je nieświadomie.
Jaszczurka na segmencie
Podobnego zdania są pracownicy innych skupów złomu.
- Takie rzeczy u nas by nie przeszły, ale proszę rozmawiać z właścicielem. Ja nie jestem upoważniony do rozmów - słyszę w jednym z punktów.
A co na ten temat mają do powiedzenia ich klienci? Pan Edward przywiózł właśnie do zważenia starą wannę. W „branży” działa od kilku lat.
- Tak potoczyło się życie - mówi. - Żeby zarobić na chleb czy piwko trzeba się trochę po mieście nalatać. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić...
Pan Edward o apelu prezydenta nie słyszał, ale prosi, aby złomiarzom nie przyprawiać gęby wandali i złodziei, choć – jak sam mówi – „żyjących z PKP” wśród jego znajomych nie brakuje.
(...)
Bezpieczeństwo mają za nic
11 marca policjanci zatrzymali 21-latka, który przez miesiąc kradł metalowe przewody z urządzeń kolejowych, uszkadzając przy tym światłowody. Takie działanie miało wpływ na bezpieczeństwo pasażerów, ponieważ uszkodzone światłowody powodowały problemy z komunikacją pomiędzy pociągami.
Bezpieczeństwo ludzi za nic miał także mieszkaniec gminy Gniew, który „specjalizował” się w kradzieży elementów barier ochronnych na drogach. Jego łupem padły dwa kilometry płaskowników z obwodnicy Pelplina, drogi krajowej nr 91 i wiaduktów nad autostradą A1. O procederze 27-latka mówiono nawet w mediach ogólnopolskich.
Ale najszerszym echem odbiła się kradzież tablicy pamiątkowej z domu przy ul. Nowy Rynek 2 w Tczewie, gdzie urodził się założyciel Republiki Grzegorz Ciechowski, do której doszło w listopadzie ub. roku. Sprawcę udało się złapać kilka dni po zabezpieczeniu tablicy w jednym z tczewskich skupów złomu. Niestety, 28-latek zdążył zniszczyć odlaną z brązu tablicę. Mężczyzna, by ukryć pochodzenie swojego łupu, zeszlifował napisy, po czym sprzedał go na złom za kwotę 170 zł. Dodajmy, że tablicę wyceniono na 5 tys. zł.
(...)
Spory problem, jeszcze nie plaga
Policjanci pytani o kradzieże elementów metalowych mówią o kilkuletniej tendencji wzrostowej.
- Wynika to przede wszystkim z ceny surowców - wyjaśnia asp. sztab. Dariusz Górski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. - Metal jest droższy i osoba go kradnąca jest w stanie po prostu więcej zarobić oddając go na złom.
(...)
- Najbardziej dokuczliwe dla ludzi jest to, że osoby kradnące przedmioty metalowe bardzo często nie biorą złomu, a pełnowartościowe urządzenia - zauważa rzecznik tczewskiej policji. - Tak było w przypadku kradzieży elementów barier ochronnych przy obwodnicy Pelplina. Osoba, która je ukradła, dostawała za nie kilkaset złotych, natomiast szkody jakie wyrządziła wyniosły kilkadziesiąt tysięcy.
Podobnie rzecz ma się z kradzieżami na tczewskiej Starówce. Wartość skradzionych elementów w skupie to kilka, kilkanaście złotych, ale miasto, by naprawić szkody, musi wydać znacznie więcej. Policja zajmuje się każdą tego typu sprawą, odbywają się też spotkania z właścicielami skupów złomu.
- Oni wiedzą, że kupowanie kradzionych przedmiotów to paserstwo - mówi asp. sztab. Dariusz Górski. - Ta współpraca jest dobra. Niemniej zdarza się jeszcze, że do skupów trafiają przedmioty pochodzące z kradzieży. Nieraz właściciele skupują takie przedmioty nieświadomie. Po prostu często trudno ustalić, czy przyniesiony na złom pocięty kawałek metalu jest częścią jakiegoś większego przedmiotu, który może pochodzić z przestępstwa.
Nasz rozmówca podkreśla dobrą współpracę z właścicielami złomowców, którzy przekazują dużo sygnałów w sprawach prób sprzedaży przedmiotów pochodzących z przestępstwa. Dodajmy, że zarówno za kradzież, jak i zniszczenie mienia, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Przemysław Zieliński
Więcej w „Gazecie Tczewskiej”,
która wraz z „Dziennikiem Pomorza”, ukazuje się
na terenie powiatu tczewskiego.














Napisz komentarz
Komentarze