Rozmawiamy z Barbarą Jezierską - architektem, konserwatorem zabytków, społecznikiem, która w latach 2007-2011 była Mazowieckim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.
- Co pani sądzi o ostatecznym kształcie przebudowy Mostu Tczewskiego?
- Proponowany projekt, to niestety oszpecenie i zniszczenie zabytku, a przecież Most Tczewski to unikalny zabytek techniki na skalę europejską, jest częścią tożsamości historycznej miasta, charakteryzuje się piękną architekturą i konstrukcją, a także może stanowić wspaniałą atrakcję turystyczną. Jeśli chodzi o jego odbudowę , to przecież istnieje obszerna ikonografia, zdjęcia, pocztówki, dokumentacja, na podstawie której można wiernie odtworzyć historyczny kształt mostu. Gdyby ikonografia nie istniała, to można by było tworzyć jakąś sztuczną kreację. Nie ma uzasadnienia, aby stosować współczesne rozwiązania, które mogą zniszczyć wyjątkowy charakter zabytku najwyższej klasy, jakim jest Most Tczewski. Odbudowa zabytku w kształcie historycznym nie jest fałszowaniem historii, ale jej przywróceniem. Już dawno zrozumiała to Europa.
- Pomorski Konserwator uważa, że w odbudowanym Moście Tczewskim musi być wyraźna różnica między starymi elementami, a tymi odtworzonymi w miejscu zburzonych w czasie II wojny światowej.
- Uważam, że zabytki, które były zniszczone w wyniku działań wojennych, a nie w wyniku zużycia technicznego, powinny być odbudowywane w formie historycznej. Tak postąpiono np. z Zamkiem Królewskim w Warszawie. Ponadto jeśli w Tczewie istnieje wola społeczna i historyczna pamięć tego miejsca, to w takim przypadku jestem absolutnie za rekonstrukcją w formie historycznej. Przed przystąpieniem do projektu należało przeprowadzić szerokie konsultacje społeczne, a te które się odbyły być może nie spełniły oczekiwań społecznych albo ich wyniki nie zostały uwzględnione. Brakuje też opinii Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków (ta powstała dopiero w marcu 2014 r. – przyp. red.). Trudno mi uwierzyć, by wszyscy eksperci powołani przez Pomorskiego Konserwatora jednomyślnie uznali, że zaproponowane przez projektantów rozwiązanie jest najlepsze. Szkoda także, że nie przeprowadzono konkursu architektonicznego. Nie powinni tego robić przypadkowi architekci, którzy nie zawsze są przygotowani do projektowania przy zabytkach.

Barbara Jezierska, w latach 2007-2011 Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Czy w Polsce obowiązuje doktryna konserwatorska?
- W Polsce nie obowiązuje doktryna konserwatorska, a Karta Wenecka nie jest aktem prawnym, lecz zbiorem zaleceń konserwatorskich i nie wyklucza całkowicie rekonstrukcji. Zaleca zróżnicowanie odbudowy zabytku m.in. poprzez zastosowanie współczesnych rozwiązań i materiałów, zwłaszcza w przypadku, kiedy nie istnieje zachowana dokumentacja. Nie należy traktować Karty Weneckiej jako dogmatu.
- To dlaczego konserwatorzy w Polsce często zasłaniają się Kartą Wenecką?
- Z ostrożności. Bezpieczniej jest zasłonić się doktryną i nie wystawiać się na ewentualną krytykę środowiska konserwatorskiego. Odtworzenie zabytku w historycznym kształcie, jest z jakichś powodów w Polsce źle widziane. Jest to błędna, zupełnie niezrozumiała droga. Taka konformistyczna postawa urzędników często wynika z ich usytuowania w strukturach administracyjnych. Podlegają i wojewodom i ministrowi kultury. W ostatnich czasach obserwuje się upolitycznienie stanowiska Generalnego Konserwatora Zabytków, ale także i wojewódzkich konserwatorów, nie mówiąc o miejskich konserwatorach, którzy są całkowicie uzależnieni od swoich przełożonych, czyli prezydentów lub burmistrzów. Ci, którzy nawet chcieliby podejmować samodzielnie decyzje, obawiają się o swoją przyszłość, o utratę posady. Dlatego nieprawdą jest, że wszyscy konserwatorzy w Polsce są przeciwnikami rekonstrukcji. Dodam także, że polskie środowisko konserwatorskie znalazło się w zapaści. Pewna szansa na zmiany pojawiła się wraz z objęciem stanowiska ministra kultury przez prof. Małgorzatę Omilanowską. Środowiska konserwatorskie wiążą z jej osobą duże nadzieje.
- Czy to prawda, że Niemcy często stosują wierne rekonstrukcje?
- Zgadza się, w Niemczech nie boją się Karty Weneckiej. Wiernie odbudowywany jest np. zamek w Berlinie czy pałac w Poczdamie. Jeśli chodzi o Polskę, warto przytoczyć przykład zamku średniowiecznego w Będzinie na Śląsku. Tam wyraźnie widać różnicę pomiędzy częścią autentyczną, a odbudowaną w historycznym kształcie. Dlatego uważam, że w przypadku Mostu Tczewskiego warto by było nie tworzyć zupełnie nowej kreacji, a odbudować obiekt wiernie, akcentując np. kolorem i materiałem część odbudowaną. Rozwiązań jest bardzo wiele.
- Kto właściwie wg pani odpowiada za ostateczny kształt odbudowy mostu, zarząd powiatu czy konserwator?
- Ostateczna decyzja należy do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. To on podejmuje decyzje. Inwestor może próbować wymusić inne rozwiązania np. tańsze, ale to konserwator odpowiada za to, co ostatecznie stanie się z obiektem. W przypadku tak cennego zabytku, jakim jest Most Tczewski, trzeba zachować wielką staranność i dbałość, nie ograniczać środków i nie ulegać dyktatowi czasu. Być może Pomorski Konserwator działa w dobrej wierze, ale może uległ naciskom decydentów, bo np. zbliżają się wybory. Wygląda to trochę na akcję PR-owską. Mam nadzieję, że w Tczewie zmienią się władze i pojawią się ludzie o szerszych horyzontach intelektualnych, o większej świadomości historycznej i wartości dziedzictwa kulturowego, którzy będą rozumieli jaką perłę wśród zabytków posiadają na swoim terenie. Nie niszczmy tego zabytku, poczekajmy. Może przyjdą inne, bardziej sprzyjające czasy i Most Tczewski zostanie odbudowany z całym pietyzmem i przywrócony do dawnej świetności oraz stanie się wizytówką turystyczną miasta, czego z całego serca życzę mieszkańcom Tczewa.
- Dziękujemy za rozmowę.
Jak Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków odnosi się do krytycznych komentarzy tczewian w sprawie przebudowy mostu?
Odpowiedź znajdziesz w Gazecie Tczewskiej z 30 lipca!
Napisz komentarz
Komentarze