W „Afryce” lało w trakcie imprezy, a w „Australii” było trochę lepiej choć parno i duszno, a deszcz dał się we znaki dopiero muzykom i publiczności na pl. Hallera. W parku nawet w deszczu byli amatorzy przestawiania szachowych figur. Jak zwykle pomysłowość i wyobraźnia najmłodszych nie ma granic. Bo kto widział w przyrodzie barwne, a nie szare słonie, czy żyrafy wcale nie w cętki. Ale w końcu Afryka to ogrom barw. Wspólnie dzieci tworzyły afrykańską biżuterię – naszyjniki, bransoletki, nakrycia głowy z czego tylko się dało. Z tektury i plasteliny powstawały piękne zwierzątka, zwłaszcza plastelinowe pięknie wychodziły spod rąk młodych artystów. Co ciekawe, podczas tego dnia w zajęciach wzięły udział też dwoje dzieci o ciemnej karnacji skóry. Mama Polka, tata Nigeryjczyk. Dzieci bywają szczere do bólu, więc chyba nie dziwi pytanie jednej z dziewczynek, która zapytała: A ty taka ciemną skórę masz od urodzenia? W kolejna niedzielę dzieci wyruszyły do Australii. Maluchy dowiedziały się z czego może się składać rafa i na czym jest zbudowana. Robiono kangurze torebki, które dzieci będą ozdabiały i rysunki techniką kropkową, którą stworzyli Aborygen.
Przed milusińskimi już tylko dwie wyprawy - do Europy (11 sierpnia) i do Azji (18 sierpnia). Cały czas zabierają pieczątki do paszportu, a zrobione przez siebie przedmioty, zabawki zabierają do domu.













Napisz komentarz
Komentarze