Jeszcze dwa miesiące temu w wywiadzie dla nas mówiłeś o planach z zespołem The Dreamers, dziś nie jesteś już członkiem zespołu. Co się stało?
W sporym uproszczeniu: nie odbieraliśmy już na tych samych falach… Okazało się, że różni nas coraz więcej, a coraz mniej łączy. Mieliśmy zupełnie inne spojrzenie na to, co chcemy przekazywać poprzez muzykę.
To jest świeża sprawa, prawda? Masz już jakiś plan B?
To zupełnie nowa sytuacja, wciąż się z nią oswajam. Wiem jednak, że gdy jedno się kończy, coś drugiego się zaczyna. Chyba los mi sprzyja, bo tego samego dnia, którego zakończyłem współpracę z zespołem, dostałem propozycję na wspólny projekt z muzykami z Tczewa. Na razie nie zdradzę szczegółów, ale przeczucia mam naprawdę dobre. Przede wszystkim chcę pozostać wierny swoim ideałom – nie chcę robić pod publiczkę czegoś, co się sprzeda. Wierzę, że znajdą się fani dla muzyki, która płynie z serca.
Po zakończeniu współpracy z zespołem nie żal ci „Replay”? Zapowiadał się na hit...
Jasne, że żal. Tyle wspomnień się z nim wiąże, emocji, to wielogodzinne nagrywanie, nieukończony teledysk. Tak się jednak czasem dzieje, więc trzeba się z tym pogodzić i przygotować na przyjście czegoś nowego, dobrego, a może i lepszego.
Czy masz też plany na życie niezwiązane z muzyką?
Wszystko jest związane z muzyką! Nie ma alternatywy dla muzyki. To, czego chciałbym najbardziej w życiu, to zapisać się na kartach historii jako człowiek, który poprzez swoją muzykę robił wiele dobrego. Mam nadzieję, że uda mi się tego dokonać, że „chłopak z Tczewa da radę”. Nie chcę być celebrytą, który tylko „bywa”, a tak naprawdę nic nie osiągnął. Chciałbym żeby moje utwory wzruszały, przywoływały wspomnienia, otwierały ludziom oczy na istotne sprawy.
W ubiegłym roku z The Dreamers wziąłeś udział w kilku festiwalach, czy w tym roku będziesz próbował solo?
To się jeszcze okaże, ale jestem pozytywnie nastawiony i nie mam zamiaru poprzestać na słowach. Tym bardziej, gdy ludzie mówią mi „Nie dasz rady, nie uda ci się”, mówię im: „Tak? No to popatrz...”.












Napisz komentarz
Komentarze