Mobilizacja była pełna i publiczność zgromadzona w hali II LO w Tczewie od początku to widziała. Miał to być przełomowy mecz po dziewięciu kolejnych porażkach i na przekór problemom finansowym klubu, z nowym trenerem Robertem Karnowskim, w którego zawodniczki wierzą i któremu ufają.
Dobry początek
Tczewianki zaczęły od mocnego uderzenia i prowadzenia 4:1. Potem jeszcze rzut karny na 5:1, ale nie wykorzystany i KPR zaczęły pierwszą pogoń, by odrobić straty. Ten mecz tak właśnie wyglądał - do 52 minuty. Aussie Sambor uzyskiwał przewagę, dzięki uważnej i twardej grze w defensywie i dokładnym cierpliwym rozgrywaniu akcji w ataku. Do tego dobrze od pierwszych minut spisywała sie tczewska bramkarka Dominika Brzezińska i widać było, że KPR jest do pokonania, że może to być ten historyczny mecz - pierwsze zwycięstwo samborzanek w Tczewie w superlidze. Grę dobrze prowadziła Urszula Lipska, w ataku błyszczała Magdalena Stanulewicz, ale były "inne opcje", bo bramki zdobywało kilka innych zawodniczek - Justyna Belter, Anna Szott czy Justyna Domnik.
Rywalki też waleczne
Słowa uznania jednak też dla jeleniogórzanek. Zdarzały sie im błędy, ale generalnie były nieustępliwe, bardzo waleczne i potrafiły też wywierać presję na tczewski zespół. Samborzanki grały swoje i sprawiały wrażenie zespołu nieco lepszego, ale nie potrafiły przeciwnika docisnąć, dobić. Nie wykorzystały kilku szans na uzyskanie wyższej przewagi co mściło się natychmiast, jak w końcówce pierwszej połowy, kiedy to KPR wyszedł z kryzysu, a Joanna Załoga doprowadziła do remisu po kontrataku wyprowadzonym na 5 sekund przed końcowa syreną.
W drugiej połowie było podobnie. Znów inicjatywa była po stronie Aussie Sambor. Tczewianki zbudowały przewagę dwu-trzybramkową. Do 47 minuty sprawy toczyły sie po myśli gospodyń (20:17). Wtedy kilka błędów i dwuminutowe wykluczenia spowodowały wybicie z rytmu tczewskiego zespołu. Zawodniczki KPR zwietrzyły szansę, z akcji na akcję grały coraz pewniej i skuteczniej. W 52. min meczu wyrównały a chwilę później po raz pierwszy objęły prowadzenie. Odebrały zmęczonym już samborzankom pewność siebie. Końcowe cztery minuty to już próba odrobienia dwubramkowej straty przez zespół trenera Roberta Karnowskiego.
Horror w końcówce
Emocje były ogromne, bo zmęczenie powodowało błędy z obu stron. Jednak to KPR miał w swoich szeregach zawodniczki, które w decydujących momentach zdobyły bramki. Jedną z nich była rezerwowa Beata Skalska (trzy trafienia od 52 do 59 min.). Dramatycznie było do końca. Jeszcze na 10 sekund przed syreną samborzanki przy stanie 26:27 przechwyciły piłkę, ale zabrakło zimnej krwi, by wykończyć akcję. Tradycyjnie w zespole z Jeleniej Góry sporo bramek rzuciła Joanna Załoga, liderka klasyfikacji strzelczyń superligi w Tczewie 6 razy trafiała do siatki, ale skuteczna była też Emilia Galińska , trzeba też odnotować ważne interwencje Martyny Kozłowskiej - drugiej bramkarki KPR. W tczewskim zespole kolejny dobry mecz rozegrała Urszula Lipska. Liderką (zwłaszcza w defensywie) była też Justyna Domnik, która jednak dobrą grę przeplata prostymi błędami.
- Ten mecz można było wygrać - powiedział trener Robert Karnowski. - Przez całe spotkanie graliśmy lepiej, prowadziliśmy, a były momenty gdzie zabrakło spokoju i "pomyślunku", by zbudować większą przewagę. W końcówce kilka przyczyn złożyło sie na porażkę, między innymi błędy sędziów. Zabrakło też sił i większego wsparcia zawodniczek rezerwowych - dodał tczewski szkoleniowiec.
Aussie Sambor Tczew - KPR Jelenia Góra 26:27 (11:11)
Aussie Sambor: Brzezińska, A. Skonieczna - Lipska 6, Belter 5, Strzałkowska 3, Stanulewicz 5, Szott 4, Domnik 3, Krajewska, Szlija, Skonieczna, Tomczyk.
KPR: Szalek, Kozłowska - Galińska 7, Załoga 6, A. Mączka 4, Buklarewicz 3, Figiel 3, Skalska 3, Wiertelak 1, Rupp, Żakowska, Kubicka, Uzar.












Napisz komentarz
Komentarze