Na wernisażu wśród wielu gości nie zabrakło Jego koleżanek i kolegów z Gremium Malarskiego, od lat mającego przytulną siedzibę w budynku Spółdzielni Mieszkaniowej w Tczewie. To dzięki m.in. nim Stasiu (1.05.1956 - 22.01.2012) jest wciąż obecny w pamięci tczewian. Tak jak Janusz Mokwa (1955 - 2010), który również odszedł przedwcześnie, założyciel i prowadzący Gremium. Wiele prac na wystawę trafiło z prywatnych kolekcji.
Ulubiona panorama miasta
- Mąż, jak pamiętam, malował od zawsze – mówi wdowa po artyście. - W domu, najpierw mąż, potem dzieci. Ten „niedokończony” obraz malował dla swojej kuzynki z Bydgoszczy. Bardzo mi się podobał, więc powiedziałam, żeby namalował taki sam drugi. Ale już nie skończył. Tamten ukończony zawiózł w niedzielę do Bydgoszczy, a w poniedziałek znalazł się w szpitalu.
- Nie przypominam sobie kiedy pierwszy raz spotkałem Stasia – zastanawia się Zenon Odya, były prezydent Tczewa. – Zdaje się w siedzibie „Solidarności”, przez Marka Nagórskiego. I tak nasze drogi kilkakrotnie się przecinały. Zawsze były dwa tematy - jego praca i hobby, czyli malarstwo. Powiedziałem mu, że też planuję coś namalować, ale na razie nie mam czasu. A jak będę na emeryturze, to się zwrócę o pomoc, by zdradził mi tajniki swojego warsztatu. Podobnie było wcześniej w rozmowie z Januszem Mokwą. Dzisiaj jestem na emeryturze, ale nie ma już ani Janusza, ani Stasia. A ja jeszcze dobrze nie zacząłem próbować malować... Dobrze, że ludzie mają taka pasję. To widać w pracach Stasia. Kochał przyrodę i nasze miasto, bo jego ulubionym tematem była zawsze panorama Tczewa znad Wisły.
Wspaniały kolega i brat
Zenon Odya ma w swojej kolekcji obraz Stanisława Buczkowskiego. Dzięki wystawie możemy popatrzeć na wiele Jego prac, wspomnieć artystę i utrwalić Jego obecność wśród nas.
- Był wspaniałym kolegą i wspaniale z nim się pracowało – wyjawia Piotr Wegiera, który dziś wraz z Anną Rogowską przewodzi Gremium Malarskiemu. - Pusto bez Niego zrobiło się w pracowni. Zabrakło Jasia, zabrakło Stasia. Jest ciężko, bo długo znałem obydwóch kolegów. Stąd taka bolesna strata. Dziękuję za wypożyczenie obrazów na wystawę.
- Stasiu - członek założyciel Bractwa Kurkowego – wyjaśnia Lech Trzciński. – I od razu wziął się do pracy. Ponieważ strzelamy do tarcz, to zaczął je pięknie malować. Wszystkie bractwa, które przyjeżdżały do nas na uroczystości, biły się o jego tarcze. Wiele z nich wisi do dzisiaj w Wieży Ciśnień, w siedzibie bractwa. Tam można codziennie oglądać jego obrazy. W 2000 r. zdobył zaszczytny tytuł króla kurkowego w strzelaniu do tarcz. Z tej okazji namalował piękną tarczę z królem Stanisławem Leszczyńskim. Wsi ona w wieży, jeszcze do niej nie strzelano. 11 listopada 2011 r. po raz ostatni Stasiu był w stroju brackim, biorąc udział w Święcie Niepodległości na cmentarzu. Wówczas nie wiedzieliśmy, że za dwa miesiące będziemy stali nad jego grobem. Ale Stasiu jest wśród nas.
















Napisz komentarz
Komentarze