Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiada wstrzymanie przyszłorocznego poboru do wojska. To jeden z etapów reformy, której celem jest utworzenie w 2013 r. zawodowej armii.
Dopóki nie zapadną konkretne ministerialne postanowienia niemal tysiąc chłopców i dziewczyn z naszego powiatu stanie przed wojskową komisją.
Jak co roku w tczewskim Domu Dziecka przy ul. Wojska Polskiego na ponad miesiąc zagościła poborowa komisja wojskowa. Czy to rzeczywiście ostatni rok kiedy pobór obejmie wszystkich chłopców, którzy ukończyli 19. rok życia? To chyba najczęściej poruszany temat wśród poborowych i ich młodszych kolegów. Nikt nie potrafi dzisiaj odpowiedzieć na pytanie czy powszechne wojsko już niedługo przejdzie do historii.
950 poborowych
Na razie zapowiadanych zmian nie widać, a komisje ewidencyjna i lekarska pracują jak co roku „pełną parą”. Członkowie komisji doceniają dobrą organizację poboru, nad przebiegiem którego czuwa przedstawiciel starostwa Janusz Kreja. Choć Dom Dziecka nie dysponuje takim zapleczem jak jednostka wojskowa, widać, że wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Codziennie przebadanych zostaje ok. 30 już pełnoletnich mieszkańców powiatu tczewskiego. Następnie otrzymują oni kategorię określającą zdolność do odbycia służby wojskowej.
– Ten rok nie jest jakiś szczególny, choć być może to ostatni taki pobór – komentuje starszy pisarz Marek Białobrzeski. - Przez 1,5 miesiąca (4 luty - 18 marca) przebadamy i zewidencjonujemy 950 poborowych. Ostatniego dnia przyjmiemy także dziewczyny, które ukończyły kierunki medyczne i psychologiczne. Ich ewidencja odbywa się na nieco innych warunkach niż chłopców, ponieważ książeczki wojskowe otrzymają tylko te z kategorią A. Jednak liczba dziewczyn przewidzianych do poboru w naszym powiecie jest bardzo niewielka i wynosi ok. 30 absolwentek.
Dobry stan fizyczny
Na czele komisji lekarskiej stoi lekarz medycyny Bogusława Tuzinkiewicz, która podsumowuje półmetek poboru.
- Stan fizyczny poborowych jest dobry, nawet biorąc pod uwagę dużą liczbę konsultacji okulistycznych. Nie są to jednak przypadki, które nie pozwalałyby na odbycie służby. Często zdarzają się poborowi nie przynoszący pełnej dokumentacji, co stwarza problem dla nich samych. To jedyne przypadki niesubordynacji.
Przykry obowiązek?
Poborowi z odpowiednią dokumentacją i w wyznaczonym terminie są zobligowani stanąć przed komisją. Oczekując na swoją kolej, rozmawiają i oglądają filmy w świetlicy pod czujnym okiem opiekuna Rudolfa Dyrksa. W obliczu trudnej sytuacji na rynku pracy, 9-miesięczna przygoda w wojsku wydaje się dla nich niemiłą perspektywą.
– Dzisiaj chyba ludzie podchodzą do tego inaczej – twierdzi poborowy Michał Drawa. - Może kiedyś to był patriotyczny obowiązek, a teraz to marnowanie czasu. Wybieram się na studia i to chyba najlepszy sposób na uniknięcie wojska.
Są jednak osoby, które podchodzą do zagadnienia wojska bardziej optymistycznie. Wskoczenia w popularne kamasze nie boi się, oczekujący na swoją kolej Mateusz Zakrzewski.
– Chciałbym zobaczyć jak to jest. Niestety, wiem że ze względu na stan zdrowia nie dostanę kategorii A. Bardzo żałuje, bo wojsko nie jest czymś czego można się bać. Słyszałem o chłopakach, którzy próbują różnych sposobów, aby uciec od służby, ale nie jest to chyba nagminne.
Bez oszukiwania
Ewidentne przypadki unikania służby zdarzają się zawsze. Najczęstszymi sposobami oszukiwania były fałszywe, wystawiane w ostatniej chwili przez prywatnych lekarzy, zaświadczenia o niezdolności do odbycia służby. Grożą za to kary grzywny, a nawet pozbawienie wolności.
– Kiedyś rzeczywiście było więcej przypadków, kiedy poborowi próbowali „wymigać się” od wojska – uważa Marek Białobrzeski. - Dzisiaj tendencja jest odwrotna. Kategoria zdrowotna - często wymagana w cywilu - sprawia, że stawanie przed komisją przestało być już sposobnością do oszukiwania. Bardzo dużo osób dzwoni lub przychodzi do nas i pyta, co powinni zrobić zanim zdecydują się np. wyjechać do pracy za granicę. Jest to bardzo ważne, ponieważ niedopełnienie obowiązków może spowodować, że poborowym zaczną interesować się organy ścigania. W naszym powiecie nie odczuwamy skutków emigracji zarobkowych wśród młodzieży. W stosunku do roku poprzedniego liczba poborowych spadła o 70 osób, ale z pewnością nie jest to wynikiem emigracji.
Do tej pory nie stwierdzono ani jednej próby oszukania komisji lekarskiej.
Armia zawodowa jako szansa
Polityczni i wojskowi specjaliści mówią jednym głosem. Przyszłością wojska jest armia zawodowa i w tym kierunku powinny zmierzać działania MON. Czy ograniczenie liczebności wojska bez jednoczesnej promocji armii jako miejsca pracy, pozwoli na skompletowanie odpowiednio liczebnej, a co najważniejsze chętnej grupy ludzi?
– Armia zawodowa to szansa dla młodych – mówi Mateusz Zakrzewski. - Chociaż to bardzo niebezpieczny zawód to uważam, że względy finansowe skłoniłyby wiele osób do podjęcia takiej pracy.
- Jeśli dotychczasowa sytuacja gospodarcza w kraju utrzyma się jeszcze kilka lat to promocja armii nie będzie w ogóle konieczna – podkreśla Marek Białobrzeski. - Jestem przekonany, że część chłopców zdecyduje się na zawodowstwo, bo będzie to dla nich jedyna szansa.
Reklama
Dziewczyny i chłopcy - do woja!
POMORZE. Trwa ostatni pobór do wojska? Komisje przebadają tysiące chłopców i... dziewczyn. Czy są zdolni do służby. Platforma zapowiada, że będzie powołana armia zawodowa. Skończy się "przykry obowiązek"?
- Karol Uliczny
- 03.03.2008 00:08 (aktualizacja 20.08.2023 19:35)

Data dodania:
03.03.2008 00:08
Reklama
Reklama









Napisz komentarz
Komentarze