piątek, 17 maja 2024 02:06
Reklama
Reklama

Dzikie, niestrzeżone kąpieliska z paciorkowcami

TCZEW. Jedyne strzeżone kąpielisko w pow. tczewskim - w Rakowcu – było w tym roku, z powodu sinic, zamknięte. Nie ma tam ratowników, można natomiast skorzystać ze sprzętu wodnego.
Dzikie, niestrzeżone kąpieliska z paciorkowcami

Kąpiący się w okolicznych jeziorach, np. w Turzu, Rakowcu i Pieniążkowie nie mogą liczyć na opiekę ratunkową.

Były raki, są paciorkowce
Ryzyko jest jednak podwójne. Po pierwsze - brak ratowników. Po drugie - nie wiadomo czy woda jest na tyle czysta, że nie stwarza zagrożenia dla zdrowia. Szczególne niebezpieczna - ze względu na szybki nurt i nierówny grunt - jest Wisła. Dlatego nikt w Tczewie nie zorganizował na którymkolwiek z brzegów tej rzeki strzeżonego kąpieliska. A lato mamy piękne i upalne... W tych warunkach przyjemność wykąpania się może jednak kosztować nawet życie.
- Ludzie korzystają z miejsc, jak to mówimy w środowisku służb sanitarnych, zwyczajowo używanych do kąpieli - tłumaczy Lucjan Zawistowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tczewie. – Nasze gminy nie są nawet w pełni skanalizowane. Nie dziwię się więc, że wójtowie nie organizują kąpielisk strzeżonych, mają pilniejsze zadania.
Ogólnie biorąc w powiecie tczewskim jeziora są czyste - uważa L. Zawistowski. Nawet parę lat z rzędu w nie użytkowanym jeziorku koło Pieniążkowa były raki. Ale okoliczni mieszkańcy wpadli na pomysł, aby przypędzać tam do pojenia krowy. I zalęgły się w wodzie paciorkowce, czyli przekreślono możliwość korzystania z kąpieli. 
- Pierwsze badanie czystości wody w jeziorze kosztuje 350 zł, potem trochę więcej - dodaje Lucjan Zawistowski. - Dla gminy to spory wydatek.

Prowadzenie kąpieliska to koszty…
- Nikt nikomu nie zabrania wchodzenia do wody w jeziorze - informuje Włodzimierz Mroczkowski, naczelnik Wydziału Strategii, Promocji i Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Tczewie. - W miejscach niestrzeżonych ludzie nie powinni się jednak kąpać. Otwierając kąpielisko strzeżone wójt gminy musi zatrudnić kogoś albo dać komuś to kąpielisko w dzierżawę.
Dzierżawca - organizując strzeżone kąpielisko - bierze opłaty za korzystanie z niego, albo nie. Organizuje plażę, dba o czystość i porządek, otwiera punkty z napojami, małą gastronomią, wypożycza sprzęt wodny. Podejmuje zadania mieszczące się w pojęciu - działalność gospodarcza. Przy prowadzeniu kąpieliska strzeżonego należy przestrzegać przepisów prawa, zachowywać normy sanitarne. A więc utrzymywanie przez władze gminy kąpieliska strzeżonego wiąże się z kosztami. Jeżeli jest mało chętnych, prowadzenie kąpieliska nie opłaca się.

Najenergiczniej działają w Gniewie
- Najwięcej troski i inicjatywy w urządzenie kąpieliska przejawiają władze miasta i gminy Gniew - twierdzi Lucjan Zawistowski.
- W naszej gminie nie ma w tym roku żadnego strzeżonego kąpieliska - potwierdza Bogdan Badziong, burmistrz miasta i gminy Gniew. - W jeziorze w Rakowcu zalęgły się, niestety, sinice. Nie zatrudniliśmy ratownika. Po co? Żeby powietrza pilnował? Natomiast są pracownicy, którzy na przystani dyżurują, wypożyczają kajaki, rowery wodne. Jest punkt gastronomiczny i „toi toi”. Można się opalać.
Obecność sinic powoduje znaczne zmniejszenie liczby turystów, co wiąże się z radykalnym obniżeniem obrotów na rakowieckiej przystani. Gmina traci finansowo. W jeziorze w Półwsi też są sinice, więc wprowadzono zakaz kąpieli. Sprzęt wodny można tam wypożyczać przez całe lato. W mniejszych wsiach – np. w Tymawie, Jeleniu - nie ma warunków, aby urządzić strzeżone kąpieliska. Wiązałoby się to ze zbyt dużymi kosztami. Problem tkwi również w tym, że przy niektórych jeziorach gmina Gniew nie ma swoich gruntów, należą one do prywatnych właścicieli. Przekreśla to możliwość działań związanych z urządzeniem terenu przez władze gminy.
Strzeżone kąpielisko w Pieniążkowie?
- Czynimy starania, aby w przyszłym roku urządzić strzeżone kąpielisko w Pieniążkowie - mówi Bogdan Badziong. - Ludzie kąpią się tam co roku, lubią to miejsce. Miejmy nadzieję, że aura nie będzie sprzyjać zakwitowi sinic. Liczymy na dotacje z Pomorskiego Programu Odnowy Wsi.
Oprócz kąpieliska władze Gniewu zamierzają wybudować tam świetlicę wiejską i plac zabaw dla dzieci. Jest już przygotowana strategia, sformułowano wnioski o dotacje. O tym, żeby doprowadzić do tego miejsca kanalizację nie ma jednak mowy. Ale zostaną postawione „toi toi”, będzie czysto i porządnie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama