piątek, 5 grudnia 2025 07:19
Reklama

Sporny mobbing przy zmywaku?

POMORZE. Pracownicy oskarżają byłego pracodawcę o szykanowanie, pracodawca odpiera zarzuty. - Skłócał nas między sobą, oskarżał o włamania i trucie gości, pracowaliśmy przez kilkanaście godzin bez odpoczynku – powiedzieli nam o swoim szefie byli pracownicy jednej z tczewskich restauracji. Jej właściciel odpiera zarzuty - to zwykła zemsta zwolnionych osób.
Sporny mobbing przy zmywaku?
Do redakcji „Gazety Tczewskiej” przyszła trójka byłych pracowników tczewskiej restauracji „S”. Opowiedzieli „niesamowite historie” o byłym pracodawcy, nie szczędzili słów krytyki, zarzutów trudnych do weryfikacji przez reportera.
To sprawa do zbadania dla prokuratora oraz do rozstrzygnięcia przez sąd. O b. pracodawcy, który zwalnia ludzi, zwykle nie mówi się pochlebnie. A to, że bywa w stanie wskazującym, że pracowników traktuje jak przedmioty, a kontrole zewnętrzne „okręca sobie wokół palca”.  Właściciel restauracji Bogdan J. (pełne dane do wiadomości redakcji) w rozmowie z nami powiedział, że czuje się niesłusznie pomówiony przez byłych pracowników.
Być może sprawę rozstrzygnąć mógłby sąd. My tylko przedstawiamy wypowiedzi obu stron.

Tyle dla niego zrobiliśmy…
Pani Grażyna (imiona rozmówców zostały zmienione na ich życzenie; pełne dane do wiadomości redakcji) pracowała w restauracji od maja do grudnia 2008 r, na umowę o pracę (3/4 etatu). Zaznacza, że na początku praca bardzo jej odpowiadała, zwłaszcza, że wcześniej była zarejestrowana jako bezrobotna. Jednakże – jak nam powiedziała - pewnego dnia została oskarżona o otrucie gości, choć posiłki były przywożone jako już gotowe z innej restauracji sieci.
- Sprawdziłam w Sanepidzie, czy ktoś zgłaszał zatrucie, ale nie – zaznacza pani Grażyna. - To on ma w lodówkach poutykane mięso, które jest moczone w oleju i occie, żeby wyglądało na świeże. Lubił afery między pracownikami, „mieszał” – powiedział, że nie będzie między nami przyjaźni. Sama bez jedzenia i picia od rana do wieczora sprzątałam w knajpach. Pracowaliśmy po 13, 14 godzin, rekordziści po 17 godzin, do godz. 2.00 w nocy. Bez czasu na posilenie się.
Po kilkudniowym milczeniu telefonu od szefa pani Grażyna zdecydowała się zwolnić. Twierdzi, że za zaległy urlop nie otrzymała pieniędzy.
- Tyle dla niego dobrego zrobiliśmy, a on jak nas potraktował? – mówi nasza rozmówczyni.

„Nie jesteś już tu potrzebna”
Pani Barbara pracowała w restauracji od lutego 2008 do stycznia tego roku. O swoim byłym pracodawcy nie wyraża się pochlebnie.
- Wyzywał, obrażał, mówił, że znajdzie sobie nowych pracowników z kuroniówki, za których jeszcze dostanie pieniądze z Urzędu Pracy – powiedziała reporterom pani Barbara. - Gdy było włamanie do restauracji w Cz. powiedział, że ja je zaplanowałam z moim chłopakiem (który miał swego czasu problemy z prawem, ale wyłącznie z powodu prawa jazdy). Mówił, że tak zeznała moja koleżanka, lecz  ona nic nie wiedziała na ten temat.
- Zdarzało się ściąganie kebabów z sali, bo już były nieświeże – kontynuuje pani Barbara. – Byłam świadkiem, gdy pani z kontroli, dał zapakowane jedzenie - robił to przy mnie.
Nasza rozmówczyni twierdzi, że po telefonie od pracodawcy z informacją, iż nie ma już dla niej miejsca w pracy – zdecydowała się napisać wymówienie, aby uniknąć niesłusznego, jej zdaniem, dyscyplinarnego zwolnienia z pracy.
- Na odejście namieszał mi w świadectwie pracy. Napisał w nim, że jest wymówienie z umowy o pracę na 1/8. Nigdy takiej umowy nie podpisywałam, bo byłam zatrudniona na 1/4 etatu.

"Szef zmniejszał stawki"
Pan Tomasz był w restauracji człowiekiem „od wszystkiego”. Remontował lokale, rozwoził pizzę, pracował także w kuchni i przy barze.
- Byłem nazywany nierobem – opowiada nam pan Tomasz. – Szef kazał koleżankom z pracy mnie pilnować, abym się nie obijał. Miałem umowę przedłużaną co tydzień, ale szczegółów nie znam, nie mam żadnej kopii. Ludzie byli zwalniani i po kilku dniach zatrudniani z powrotem. Wypłaty szef dawał regularnie, ale co z tego, jak bez „umówienia” zmniejszał stawki.

Sanepid: obiekty spełniają wymagania
Informacje o warunkach higienicznych panujących w lokalach restauracji postanowiliśmy sprawdzić w Sanepidzie.
- Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Tczewie obejmuje nadzorem trzy obiekty gastronomiczne „S” - jeden w Czarlinie oraz dwa w Tczewie - wyjaśnia Karolina Rożek, rzeczniczka Sanepidu. - W przypadku obiektu w Czarlinie Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Tczewie 4 marca 2008 r. wydał decyzję o zatwierdzeniu obiektu stwierdzającą, że obiekt ten spełnia wymagania sanitarno - higieniczne dotyczące pomieszczeń, wyposażenia, sprzętu i urządzeń. Obiekt ten działał do września 2008 r., od tego czasu pozostaje zamknięty. Również lokale w Tczewie uzyskały pozytywną opinię
PPIS w Tczewie (decyzje z dn. 24.11.2008 r. oraz z dn. 11.12.2008 r.). W trakcie kontroli wstępnych przeprowadzonych w obiektach „S” w Tczewie nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie stanu higieniczno - sanitarnego, w związku z czym nie było przeciwwskazań, aby pozytywnie zaopiniować przedmiotowe obiekty.
- Głosy informatorów „Gazety Tczewskiej”, dotyczące stanu higieniczno - sanitarnego obiektów „S”, nie mają pokrycia w rzeczywistości – uważa Karolina Rożek. - Do dnia 16 lutego br. do PPIS nie wpłynęły interwencje dotyczące stanu sanitarnego
przedmiotowych obiektów. Jeżeli chodzi o zatrucia zbiorowe na terenie powiatu tczewskiego od 1 stycznia do 16 lutego br. nie zarejestrowaliśmy żadnego bakteryjnego ogniska zbiorowego zatrucia pokarmowego pochodzącego od żywności.

Pracodawca: to oszczerstwo
Bogdan J. – właściciel „S” jest mocno zaskoczony oskarżeniem byłych pracowników o szykanowanie. Mówi, że w ciągu 10 lat, od kiedy prowadzi działalność gastronomiczną, spotyka się z taką sytuacją po raz pierwszy.
- Wiem, że różne rzeczy można sobie wymyślać, lecz znam doskonale powagę oskarżenia i uważam, że łamy waszej szacownej gazety nie powinny wyrokować o słuszności oskarżenia, lecz sąd, prawomocnym wyrokiem – powiedział nam pan J. - W tej chwili uważam to wszystko za oszczerstwo i prosiłbym o nie używanie słowa „mobbing”. Podejrzewam, że rozmawiamy o pracownikach, którzy dokonywali wręcz sabotażu jeśli chodzi o moją firmę, a praca była dla nich złem koniecznym.
Zarzuty byłych pracowników pan J. uważa za absurdalne.
- Nie wiem komu zależy na szykanowaniu mojej osoby, ale ci, którzy mnie znają wiedzą, że przebyte zawały wykluczają spożywanie alkoholu – powiedział pan J. - Proszę zwrócić uwagę na lokalizację wszystkich moich ośmiu barów. W przeciwieństwie do moich byłych pracowników muszę poruszać się samochodem, a nawet często odwozić ich po pracy do domu.
- Zarzuty o nie stosowaniu przepisów prawa pracy i złych warunkach higienicznych także uważam za mijające się z prawdą – kontynuuje pan J. - Na dowód pokazuje wyniki ostatnich kontroli Państwowej Inspekcji Pracy i Sanepidu. Rzeczywiście – dokumenty, poza drobnymi niedociągnięciami, są „czyste”.

Żal pracodawcy
Właściciel „S” nie kryje żalu do byłych pracowników.
- Obrać ziemniaki, przygotować surówkę, pozmywać - to była cała ich praca – mówi pan Bogdan J. - Nie mogłem tolerować sytuacji, kiedy moi pracownicy wydają jedzenie przypalone, przesolone, albo gdy dania są wydawane bez wymaganej wagi. Często prosiłem o nakrycia głowy, o czystość, porządek i dbałość o produkty. Codziennie to samo. Myślę, że chodzi o panie, którym najzwyczajniej w świecie odechciało się pracować, gdy zauważyły, że kontroluję 100 proc. produktów. Pogubiły się, gdy zostały przeniesione z Czarlina do Tczewa. Nie dziwię się, że zdecydowały się zwolnić z pracy, ponieważ dojazd z Tczewa do małych wsi późną porą nie jest sprawą prostą. Jeżeli twierdzą, że „kazałem” im pracować po kilkanaście godzin dziennie, to powinny też dodać, że miały potem kilka dni odpoczynku i możliwość samodzielnego ustalania dni pracy. W Tczewie po sezonie współpracuję z ośmioma pracownikami. Teraz zatrudniam nową ekipę młodych i zdolnych ludzi, którym aż się chce pracować. Nie mam problemów z rozliczaniem mięsa, sera, piwa i innych produktów oraz kasy.

Bezradność i osamotnienie

Rozmowa z Anną Neumann i Joanną Dziedziul, psycholożkami z Centrum Interwencji Kryzysowej w Tczewie

- Czy zachowanie ze strony pracodawcy, polegające na skłócaniu swoich pracowników, bezpodstawnym oskarżaniu o kradzieże, włamania i trucie gości, zmuszaniu do pracy przez kilkanaście godzin bez odpoczynku, można uznać za mobbing?
- Zachowania te mieszczą się w ramach definicji mobbingu, ale aby można było je ostatecznie zaklasyfikować jako mobbing, potrzebne byłoby więcej danych (np. czas trwania). Mobbing jest pojęciem, które funkcjonuje w Kodeksie Pracy, dlatego też zalecana byłaby konsultacja z prawnikiem.
- Jaka jest definicja tego zjawiska?
- Międzynarodowa Organizacja Pracy definiuje pojęcie mobbingu następująco: mobbing to obraźliwe zachowanie poprzez mściwe, okrutne, złośliwe lub upokarzające usiłowanie zaszkodzenia jednostce lub grupie pracowników (...), którzy stają się przedmiotem psychicznego dręczenia. Cechą charakterystyczną takich działań jest systematyczność (przynajmniej raz w tygodniu) oraz długotrwałość (przynajmniej pół roku).
- Jak problem mobbingu został ujęty w polskim prawie pracy?
- Pojęcie mobbingu - wprowadzone do Kodeksu Pracy od 1 stycznia 2004 r. Art. 94 § 3 - jednoznacznie zobowiązuje pracodawcę do przeciwdziałania mobbingowi (patrz apla – przyp. red.). Co te zapisy oznaczają dla pracodawcy w praktyce? Przede wszystkim pracodawca odpowiedzialny jest za niedopuszczenie do mobbingu w zakładzie pracy niezależnie od tego, kto jest jego sprawcą, a kto ofiarą. Sprawcą mobbingu, czyli mobberem może być zarówno przełożony, jak i współpracownik, a nawet podwładny ofiary. Jednak w myśl prawa za wystąpienie takiej sytuacji odpowiada pracodawca. Ciężar przedstawienia dowodów w sprawie mobbingu spoczywa na pracowniku, jednak można domniemywać, że kluczową rolę w tego typu postępowaniach będą miały orzeczenia biegłych psychologów lub psychiatrów oceniające stopień „rozstroju zdrowia” wywołanego mobbingiem. Pracodawca powinien czuwać nad atmosferą w zakładzie pracy, bacznie przyglądać się zmianom w zachowaniu pracowników, a w większych zakładach szerzyć działania prewencyjne takie jak organizowanie szkoleń czy „pogadanek”.
- Jaki wpływ ma mobbing na kondycję psychiczną osoby poddanej temu zjawisku?
- Jedną z psychologicznych konsekwencji mobbingu jest narastające poczucie bezradności, osamotnienia oraz utrata możliwość obrony. Przedłużający się stres może prowadzić do rozwoju dolegliwości psychosomatycznych, takich jak spadek odporności organizmu i częste lub przedłużające się infekcje. Mobbing może również prowadzić do rozwoju zaburzeń depresyjnych, a nawet do pojawienia się myśli i prób samobójczych. Wszystkie osoby poszkodowane w związku ze zjawiskiem mobbingu mogą uzyskać pomoc psychologiczną i prawną w Centrum Interwencji Kryzysowej w Tczewie.

Co mówi prawo
§ 1. Pracodawca jest zobowiązany przeciwdziałać mobbingowi.
§ 2. Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu i zastraszeniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub
mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu pracowników.
§ 3. Pracownik, u którego mobbing wywołał rozstrój zdrowia, może dochodzić od pracodawcy odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.
§ 4. Pracownik, który wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy o odszkodowanie w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, ustalone na podstawie odrębnych przepisów.
§ 5. Oświadczenie pracownika o rozwiązaniu umowy o pracę powinno nastąpić na piśmie z podaniem przyczyny, o której mowa w § 2, uzasadniającej rozwiązanie umowy.




Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Sylwestrowa  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele Sylwestrowa Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele Romantyzm, humor i wirtuozeria prosto z Wiednia Przeżyj magiczny wieczór sylwestrowy w Centrum Kultury i Sztuki. Zapraszamy na niezwykłe widowisko Wielką Galę Wiedeńską - Johann Strauss i Przyjaciele, w którym klasyka muzyczna spotyka się z blaskiem noworocznego show: od porywających arii, przez pełne energii polki, aż po roztańczone walce. W ten wyjątkowy wieczór zabierzemy Was w podróż do magicznego świata wiedeńskich sal balowych XIX w., pełnego przepychu, tańca i radości. Na scenie wystąpią wybitni soliści z polskich i zagranicznych teatrów operowych, których głosy i charyzma nadadzą wydarzeniu niepowtarzalny klimat, łącząc dostojność opery z lekkością i humorem operetki. Ukoronowaniem Gali będzie udział Royal Strauss Orchestra – zespołu, który swoim brzmieniem przeniesie Was prosto do Wiednia. Ich muzyka porwie Was do tańca i zachwyci nawet najbardziej wymagających melomanów. Na scenie pojawi się także Grand Royal Ballet, którego wytworne choreografie i lekko żartobliwe akcenty dodadzą wieczorowi magii, łącząc zachwyt nad kunsztem tancerzy z dobrą zabawą.Wielka Gala Wiedeńska to coś więcej niż koncert – to pełen emocji spektakl, który łączy romantyzm, humor i wirtuozerię. Zachwycające dekoracje i wyjątkowa atmosfera sprawiają, że poczujecie się jak uczestnicy prawdziwego balu sylwestrowego w dawnej stolicy Austrii. W tę jedyną noc scena Centrum Kultury i Sztuki stanie się centrum sylwestrowej zabawy, a każdy widz przeniesie się do świata miłości, tańca i niekończącej się radości. Jednym słowem – klasa, elegancja, śmiech i muzyka, która rozgrzeje serca i przywita Nowy Rok w wielkim stylu!  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele |Sylwester w CKiS31 grudnia 2025, godz. 18.00Sala widowiskowa CKiS, ul. Wyszyńskiego 10, TczewBilety: 150 zł dostępne w kasie CKIS oraz online na stronie: bilety24.plData rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2025 18:00 – Data zakończenia wydarzenia: 31.12.2025 22:00
Reklama
Reklama