Wyzwolenie „na trudnych warunkach”. W 1945 r. Sowieci deportowali 700 mieszkańców powiatu tczewskiego.
Nikt nie neguje krwi przelanej przez żołnierzy, natomiast trzeba pamiętać o tym, że temu „wyzwoleniu” towarzyszyło wiele faktów, o których w PRL-u głośno się nie mówiło. Wszyscy też wiemy, że pełną suwerenność Polska odzyskała dopiero w 1989 r.
Szturm o poranku
Dziś publikujemy drugą część wypowiedzi Kazimierza Ickiewicz o tamtych trudnych czasach.
W styczniu i na początku lutego 1945 r. ewakuowano większość Niemców z Tczewa, w szczególności tych, którzy przybyli do miasta po 1 września 1939 r. 20-21 lutego 1945 r., w celu rozpoznania stanowisk hitlerowskich i sparaliżowania życia miasta, lotnictwo radzieckie przeprowadziło naloty bombowe na Tczew. W ich wyniku zginęło 150 osób, w większości Polaków. Właściwy atak na miasto rozpoczął się jednak 8 marca. Początek ofensywy radzieckiej zmusił Niemców do wysadzenia w powietrze mostów przez Wisłę w Knybawie i Tczewie. Walki na południowych przedpolach miasta trwały do 12 marca.
Rankiem tego dnia nastąpił generalny atak. Niemcy spostrzegli, że są okrążeni. To zachwiało ich morale i spowodowało bezładne wycofywanie się z miasta. Nie pomogły próby wzmocnienia garnizonu tczewskiego dwoma batalionami piechoty skierowanymi do Tczewa z okolic Pruszcza. I choć walki trwały jeszcze do wieczora, bitwa o miasto została przez Niemców przegrana. W pierwszym odruchu widać było u niektórych obywateli miasta euforię. Wywieszali np. flagi biało-czerwone. Inni byli pełni obaw co będzie dalej.
Po przejściu frontu część wojska radzieckiego została w Tczewie. Istniała bowiem obawa wznowienia działań wojennych. Po drugiej stronie Wisły znajdowały się jeszcze duże ugrupowania niemieckie. Oddziały hitlerowskie podjęły zresztą próbę odbicia miasta 20 marca.
Wywozili nie tylko trzewiki
W Tczewie oddziały sowieckie zarekwirowały niewielkie ilości artykułów żywnościowych zgromadzonych w magazynach oraz duże zapasy mąki znajdujące się u piekarzy. Armia Radziecka zajęła na swoje potrzeby rzeźnię i mleczarnię, które odtąd pracowały wyłącznie na rzecz wojska. Aktywność gospodarcza Armii Czerwonej to nie tylko wspomniane wyżej rekwizycje zapasów żywności i użytkowanie czynnych obiektów, ale także rekwizycja gotowej produkcji i wywóz urządzeń oraz innego mienia wgłąb ZSRR. Działalnością w tym zakresie zajmowały się komendatury wojenne, a bezpośrednio zastępca komendanta ds. gospodarczych wraz z podległymi funkcjonariuszami.
W Tczewie w maju 1945 r. zdemontowano i wywieziono urządzenia, zapasy surowców i materiały pomocnicze z fabrykami obuwia przy ul. Piaskowej, produkującej w okresie okupacji pod nazwą Nord-Ostdeutsche Schufabrik - Max Detzner, trzewiki, saperki wojskowe i obuwie robocze. Jednak dzięki interwencji zastępcy komendanta miasta ds. politycznych kapitana J. Tiszczenki maszyny udało się odebrać, choć stały już na stacji kolejowej gotowe do wywózki. W powiecie tczewskim Armia Czerwona zarekwirowała w marcu 1945 r. ok. 70 różnego typu przedsiębiorstw (młyny, cegielnie, gorzelnie, mleczarnie, rzeźnie itd.). W powiecie tczewskim rabunek o masowym charakterze dotyczył głównie zapasów surowców i towarów. Demontaż dotknął tylko wybrane przedsiębiorstwa.
Po zajęciu poszczególnych miejscowości grupy operacyjne NKWD przeprowadzały aresztowania i deportacje miejscowej ludności, często bez postawienia konkretnych zarzutów. Przyjmuje się, że w 1945 r. z terenu powiatu tczewskiego deportowano ok. 700 osób. Duża część z nich powróciła z zesłania do połowy 1946 r. Po niektórych wieść zaginęła. Nigdy nie wrócili do Tczewa.
Tytuł, wstęp i śródtytuły od redakcji.
Reklama
Jak sowieci "wyzwalali". Wywozili nie tylko trzewiki
POMORZE. W Tczewie oddziały sowieckie zarekwirowały żywność zgromadzoną w magazynach, mąkę. Armia Czerwona zajęła na swoje potrzeby rzeźnię i mleczarnię, które odtąd pracowały wyłącznie na rzecz wojska. Rekwirowano gotową produkcje i wywożono urządzenia na Wschód.
- 20.03.2009 00:00 (aktualizacja 03.08.2023 11:06)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze