sobota, 9 sierpnia 2025 20:38
Reklama
Reklama

Mord na świńskim rynku. Sprawców nigdy nie ukarano

TCZEW. Nocą 23 stycznia 1940 r. w warsztacie samochodowym w Tczewie spłonęły pojazdy niemieckiej poczty. Okupanci, zamiast przeprowadzić śledztwo, oskarżyli przypadkowych mieszkańców miasta o sabotaż. Na drugi dzień, na tzw. świńskim rynku, rozstrzelano 13 niewinnych mężczyzn.
Mord na świńskim rynku. Sprawców nigdy nie ukarano
69. rocznica egzekucji na 13 tczewianach.
Tomasz Rajkowski, pochodzący z Tczewa historyk amator mieszkający w Niemczech, postanowił sprawdzić dokumenty na temat tej zbrodni, które są przechowywane za zachodnią granicą. W szczegółach różnią się one od powojennych ustaleń Okręgowej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, ale najważniejsza konkluzja pozostaje bez zmian – tczewianie zostali rozstrzelani za niewinność, za to, że znaleźli się w złym miejscu o złym czasie. Za to, że byli Polakami… W powojennym procesie w Niemczech, szefa tczewskiej SS uniewinniono, a sprawę umorzono.

Mordy, wysiedlenia, represje
Po zajęciu Tczewa przez wojska niemieckie 2 września 1939 r. rozpoczął się proces tworzenia niemieckiej administracji okupacyjnej (cywilnej, partyjnej i policji). Burmistrzem Tczewa mianowano dr Gerharda Regiera z Czatków, a starostą (landratem) Otto Andresa. Powiat tczewski wszedł w skład prowincji gdańskiej, należącej do Okręgu Rzeszy Gdańsk - Prusy Zachodnie. Jeszcze we wrześniu 1939 r. zlikwidowano polskie partie polityczne, placówki kulturalne i oświatowe. Zakazano używania języka polskiego oraz zlikwidowano napisy w języku polskim w miejscach publicznych. Na niemieckie zmieniono nazwy miejscowości, ulic i placów. Na terenie koszar utworzono obóz przejściowy dla osób cywilnych, przez który do końca października 1939 r. przewinęło się ponad 1000 osób, z których ponad 100 zostało rozstrzelanych. Jak podaje Józef Golicki (w książce „Album Tczewski 1900-1945. Tczew i jego mieszkańcy w czasie I i II wojny światowej”), blisko 80 tczewian zostało zamordowanych w Lesie Szpęgawskim. W listopadzie (zwłaszcza od 1 do 3) rozpoczęły się masowe wysiedlenia Polaków.
- „Opróżnianie mieszkań i domów następowało najczęściej w nocy lub rano, bo wtedy można było zastać wszystkich domowników – pisze Józef Golicki. – Wysiedlonym dawano od 10 do 30 minut czasu na ubranie się i zapakowanie podręcznego bagażu. Po czym pod eskortą prowadzono ich do obozu dla przesiedleńców, mieszczącego się na tereni fabryki „Arkona”, gdzie rekwirowano wszelkie cenne przedmioty i przeprowadzano selekcję wysiedleńców.”
Większość z nich wywożono ciężarówkami do Gniewu, do obozu przejściowego na zamku. Ogółem z Tczewa w okresie wojny wysiedlono ok. 4000 osób do Generalnego Gubernatorstwa i na roboty przymusowe do III Rzeszy. Ich miejsca zajęli urzędnicy partyjni i cywilni oraz osadnicy przybyli głównie z terenu byłego Wolnego Miasta Gdańska i Rzeszy oraz państw nadbałtyckich i rumuńskiej Besarabii.
- Te liczne represje miały na celu wyniszczenie polskiej inteligencji oraz złamanie ducha polskości wśród ludności cywilnej – tłumaczy Tomasz Rajkowski.

Pożar w hali „Arkony”
Nocą 23 stycznia 1940 r. w mieście zaczęły wyć syreny wzywające do walki z pożarem. Do akcji wyruszyli członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Okazało się, że ogień wybuchł na terenie byłej fabryki „Arkona” (obecnie Centrum Wystawienniczo-Regionalne Dolnej Wisły). W jednej z jej hal niemiecka poczta urządziła swój warsztat samochodowy oraz garaże, które miały chronić pojazdy przed dotkliwymi styczniowymi mrozami. Aby ułatwić poranne uruchamianie samochodów do hali wstawiano koksowniki, których zadaniem było ogrzewanie pojazdów. Nie zważając na bezpieczeństwo podłogę garaży wymazano smarem i olejami.
- Niemiecka obsługa warsztatów postawiła koksowniki na tyle blisko pojazdów, że opary benzyny zatankowanych samochodów zapaliły się – opowiada pan Tomasz. - Niebawem w ogniu stanęły samochody pocztowe, po czym płomienie ogarnęły zabrudzoną olejami i smarem podłogę, na której Niemcy składowali beczki z benzyną. Mimo podjęcia niemalże natychmiastowej walki z ogniem przez OSP oraz osoby cywilne hala uległa całkowitemu zniszczeniu.

Zabierani z domów i ulic
Wczesnym rankiem następnego dnia, 24 stycznia, na miejsce pożaru, gdzie tliły się jeszcze zgliszcza hali, przybył dowódca tczewskiej SS-Untersturmführer Walter Becker. Pojawiło się także czterech lub pięciu gestapowców, kreisleiter NSDAP Isendick (powiatowy kierownik partii oraz starosta powiatu), 47-letni SS-Hauptsturmfuhrer (stopień odpowiadający randze kapitana w armii) Adolf Leister - dowódca Gestapo oraz szef SA Simens. Ok. godz. 8.00 Isendick oświadczył swemu kierowcy, że w garażach spłonęło 11 pojazdów (według powojennych ustaleń Okręgowej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku było to 7, wybrakowanych już pojazdów. O 11 pojazdach zeznał Martin Prohl, kierowca Isendicka, który podczas przesłuchania 12 lutego 1963 r. zacytował swojego szefa mówiąc: „Podczas pożaru spaliło się 11 samochodów pocztowych, dlatego też za każdy spalony samochód zostanie rozstrzelany Polak.” W pożarze spłonęły nie stare, lecz nowe auta, na co zwrócił uwagę w swym zeznaniu z 21 kwietnia 1947 r. Kazimierz Czajkowski). Isendick uznał, że ogień podłożyli Polacy, dlatego też zostanie rozstrzelanych 11 osób - za każdy pojazd jedna (ostatecznie rozstrzelano 13 osób).
- A więc mimo tego, że Gestapo nie przeprowadzało żadnych prac dochodzeniowych, jeszcze na miejscu stwierdzono, że pożar wybuchł w wyniku sabotażu, za który rzekomo odpowiedzialni byli Polacy – zaznacza Tomasz Rajkowski.
Po wojnie pojawiła się hipoteza, że sprawcami pożaru było polskie podziemie, jednak nie udało się tego udowodnić. Krótko po wizji lokalnej kreisleiter Isendick zwołał nadzwyczajną naradę w budynku Urzędu Miejskiego, podczas której ustalono listę osób, które miały zostać zabite. Kilkadziesiąt minut później w budynku Gestapo przy ul. Bałdowskiej (róg ul. Kasprowicza, piwnica została specjalnie przystosowana na areszt – co ciekawe, po 1945 r. budynek ten zajął Urząd Bezpieczeństwa) odbyła się ponowna narada, w której wzięły udział te same osoby, które spotkały się w „Arkonie” i Urzędzie Miejskim. Natychmiast po pierwszej naradzie rozpoczęły się aresztowania. Polaków zabierano z domów lub wprost z ulicy. Rodziny zapewniono, że po przesłuchaniu wrócą do domów.

Chaos, łzy i krzyk
Narada w siedzibie Gestapo nie trwała długo. Po opuszczeniu budynku Isendick polecił swemu kierowcy jechać po ciężarówkę i zajechać nią ponownie pod budynek Gestapo. Gdy kierowca Martin Prohl zjawił się z ciężarówką na ul. Bałdowskiej, przed budynkiem stało już 13 zakładników pod strażą czterech esesmanów. Jeden z nich był aresztowany i więziony w areszcie sądowym przy dzisiejszej ul. J. Dąbrowskiego (siedziba Miejskiej Biblioteki Publicznej) jeszcze przed pożarem z 23 stycznia.
- Podczas wchodzenia zakładników na skrzynię ciężarówki panował przed budynkiem Gestapo wielki chaos – mówi nasz rozmówca. - Oprócz zakładników przed budynkiem stali Isendick ze swym prawie kompletnym sztabem oraz żony i matki aresztowanych, które podczas wchodzenia aresztowanych na skrzynię pojazdu zaczęły płakać i krzyczeć.
Przed godz. 13.00 ciężarówka zajechała na teren tzw. świńskiego rynku (w okolicach ul. Lecha; dzisiaj teren ten należy do Straży Pożarnej), gdzie wszelkie dojścia oraz ulice zostały obstawione przez hitlerowców. Polacy byli bici kolbami karabinowymi i kopani. Czekał już na nich pluton egzekucyjny SS…

„Znowu paru Polaków postawiliśmy pod ścianę”
Na rynku zebrało się ok. 40 gapiów, którzy przypadkowo stali się świadkami wydarzeń. Aresztowanych tczewian ustawiono w szeregach po kilka osób, pod ścianą graniczącego z placem budynku, po czym padła komenda do oddania salwy. W skład plutonu wchodzili również mieszkańcy Tczewa. Egzekucja rozpoczęła się ok. godz. 14.00. Rozstrzeliwano jednorazowo po czterech Polaków. Skazańcy z następnego rzędu musieli załadować na samochód ciała zamordowanych, po czym stawiano ich pod mur.
- Isendick, Leister oraz Becker po wykonaniu egzekucji nie ukrywali swego oburzenia w stosunku do kompanii egzekucyjnej, która ich zdaniem nie umiała strzelać – opowiada pan Tomasz. - Po wykonanej egzekucji nie wszyscy byli martwi. Tych, którzy dawali oznaki życia Isendick oraz Leister dobijali ze swej broni osobistej – według zeznań jednego ze świadków wydarzeń oddali oni conajmniej 6 strzałów.
Hitlerowcy uczestniczący w egzekucji byli według świadków pijani. W książce „Przywróćmy pamięć” Czesław Glinkowski przytacza wspomnienie Kazimierza Czajkowskiego, który w dniu egzekucji spotkał esesmana Georga Hibnera (kierownik tczewskich wodociągów – przyp. T.R.). Miał on na rękawie ślady krwi. Hibner powiedział: „Znowu paru Polaków postawiliśmy pod ścianę. Moi koledzy Blauschek i Maierke (kierowca Beckera i kierownik gazowni – przyp. T.R.) nie umieją strzelać. Jestem pewien, że każdy mój strzał był celny”.

Pochowani w Lesie Szpęgawskim
W dniu egzekucji rozlepiono w różnych miejscach Tczewa „Odezwę do ludności powiatu tczewskiego”, podpisaną przez Isendicka: „Mimo wszystkich ostrzeżeń stwierdzono w ostatnich czasach wzrastające akty sabotażu ze strony elementu polskiego (…). Niemcy nie mają zamiaru nadal tolerować tego rodzaju sił niszczycielskich (…). Za haniebny czyn dokonanego ubiegłej nocy podpalenia rozstrzelano dziś pewną liczbę osób, które specjalnie były uznane jako podstępni Polacy oraz wbrew wyrażonemu zakazowi znajdowały się w posiadaniu broni. Wszystkie dalsze akty sabotażu będą w przyszłości zwalczane jeszcze surowszymi środkami”.
- Ciała zamordowanych Polaków wywieziono do lasu Szpęgawskiego – mówi Tomasz Rajkowski. – Wrzucono je do wykopanej wcześniej dziury. Ze względu na śnieg oraz silne mrozy zwłoki leżały w lesie nie zakopane.

Uniewinnili i umorzyli
Polskie Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło się interesować sprawą egzekucji w Tczewie w 1946 r. W latach 1946-1948 oraz 1967-1968 przesłuchiwano świadków wydarzeń. Z kolei w 1961 r., Niemiecka Prokuratura Generalna założyła sprawę przeciwko dowódcy tczewskiego SS Walterowi Becker, pod zarzutem morderstwa 13 mieszkańców Tczewa dnia 24 stycznia 1940 r. W dokumentacji procesowej przewijają się dziesiątki zeznań świadków oraz uczestników egzekucji. Sprawę prowadzono przez okres trzech lat, aż do 28 lipca 1964 r., kiedy dochodzenie zamknięto. Samego Beckera uniewinniono ze względu na to, że nie on wydal komendę „Ognia!”. Becker oraz osoby biorące udział w rozstrzelaniu mogły by zostać oskarżone jedynie o współudział w morderstwie, jednak ten zarzut się przedawnił i sprawa została umorzona. Dopiero 14 czerwca 1970 r. polskie Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało do Niemieckiej Prokuratury Generalnej list, w którym znajdowały się 32 protokoły z zeznaniami świadków oraz z wieloma innymi załącznikami.
- Błąd polskiej Prokuratury polegał na tym, że dokumentację wysłano w języku polskim i podczas tłumaczenia wykonano wiele błędów, co mogło mieć wpływ na ostateczną decyzję i reakcję Niemców na pismo i dokumenty nadesłane z Warszawy – uważa nasz rozmówca. - W odpowiedzi z 21 września 1971 r. Niemcy napisali stronie polskiej, że nadesłane materiały „nie wprowadzają nic nowego do sprawy”, a więc zostaje ona zamknięta. Egzekucja w Tczewie nigdy więcej nie wróciła już na wokandę niemieckich sądów.

Nazwiska na czarnej płycie
Miejsce śmierci 13 tczewian zostało upamiętnione już 7 października 1945 r., z inicjatywy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa. W dalszych latach lokalizację czarnej płyty zmieniano trzykrotnie. W obecnym miejscu płyta znajduje się od 15 kwietnia 1986 r. W 1991 r. dodano zdanie: „Hołd Składa Społeczeństwo Miasta Tczewa”. Autorów czarnej płyty nie odnotowano. Prawdopodobnie pochodzi ona z Cmentarza Ewangelickiego.
Nazwiska zamordowanych, zgodnie z polskimi aktami sądowymi, dotyczącymi egzekucji: A. Chrzanowski (45 lat), J. Dunajski (26 lat), B. Freitag (26 lat), Kopytkowski, K. Modrzyński (43 lata), J. Okoniewski (na tablicy figuruje jako Okuniewski, jednak w złożonych zeznaniach jego żona podpisana jest właśnie jako Okoniewska, 70 lat), J. Simonsohn (45 lat), Stawikowski (55 lat), P. Stopikowski (50 lat), J. Trowski (27 lat), L. Wałaszewski (58 lat), J. Zebell (55 lat), W. Żwan (61 lat).

Sylwetka badacza
Tomasz Rajkowski urodził się w Malborku, ale od dzieciństwa mieszkał w Tczewie. Tutaj ukończył Szkołę Podstawową nr 11 oraz Szkołę Zawodową w klasie mechanika elektronika. Do Niemiec wyjechał w 1987 r., gdzie pracuje w swoim zawodzie.
- Praca zmusza mnie do częstych podroży, ale w wolnym czasie prowadzę badania historyczne, odwiedzając liczne niemieckie oraz brytyjskie archiwa - mówi. - Prowadzę badania wraz z niemieckimi organizacjami zajmującymi się historią regionalną. Staram się dotrzeć do bezpośrednich świadków wydarzeń. Całość mej pracy jest finansowana ze środków prywatnych przy bardzo dużym i aktywnym wsparciu rodziny. Bardzo chętnie przyjeżdżam do Tczewa, korzystam z każdej okazji, aby odwiedzić swoje ukochane miasto z dzieciństwa. Staram się kupować wszelkie czasopisma i książki związane z Tczewem, aby być na „bieżąco”.

Opowiedz historię swojej rodziny
Artykuł zawiera tylko fragmenty szerszego referatu, który zostanie wygłoszony przez Tomasza Rajkowskiego 10 października podczas III Nadwiślańskich Spotkań Regionalnych. W świetle przygotowań do referatu autor będzie wdzięczny za kontakt rodzin zabitych oraz zamordowanych mieszkańców Tczewa w okresie II wojny światowej na terenie miasta.
Kontakt: Thomas Rajkowski, Peterheide 10, 53894 Mechernich, Niemcy; e-mail: Thomas.Rajkowski@t-online.de.

l





Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Festiwal Historyczny VIVAT VASA! A.D. 2025 Festiwal Historyczny VIVAT VASA! A.D. 2025 W dniach 8–10 sierpnia 2025 roku Gniew ponownie przeniesie się do XVII wieku! Podczas Festiwalu Historycznego VIVAT VASA!, którego organizatorem jest Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna w Gniewie, główną atrakcją będzie inscenizacja słynnej „Bitwy pod Gniewem 1626”. W tym roku przypada 399. rocznica bitwy i zarazem XXIV edycja festiwalu. Rekonstrukcja bitwy odbędzie się w Fosie Miejskiej i jak co roku zgromadzi tłumy miłośników historii, kultury oraz widowisk batalistycznych. W drugi weekend sierpnia, zapraszamy do Gniewu na kolejną edycję Festiwalu HistorycznegoVIVAT   VASA!   Gniew   8-10   sierpnia   przemieni   się   w   XVII-wieczne   miasto,   pełneobyczajowości i wojskowości. W całym mieście, na każdym kroku będzie można poczuć duchahistorii...   Głównym   punktem   wydarzenia   będzie   wyjątkowe   widowisko   historyczno-batalistyczne „BITWA POD GNIEWEM 1626”.Przez niemal trzy dni sierpnia ulice Gniewu będą tętnić dawnym życiem. Organizowane będąmusztry i egzercerunki piechoty, ubogacone koncertami, tańcami, rzemieślniczymi warsztatamioraz starodawnym jadłem. Dzięki szerokiej ofercie atrakcji trwających przez cały weekend każdyznajdzie coś specjalnego dla siebie.Głównym wydarzeniem Festiwalu Historycznego VIVAT VASA! będzie widowisko historyczno-batalistyczne „Bitwa pod Gniewem 1626”, które rozegra się 9 sierpnia 2025r. w fosie miejskiej.Wezmą w nim udział grupy rekonstrukcji historycznej z Polski oraz spoza jej granic. Na polu bitwystanie piechota szwedzka i polska oraz chorągwie husarskie i szwedzka rajtaria. Huk armat, kłębydymu, okrzyki bitewne i stukot kopyt zapewnią niezapomniany klimat bitewny i wielkie widowiskodla całych rodzin.    Uroczystym podsumowaniem sobotniej inscenizacji będzie ognista parada zpochodniami po gniewskich uliczkach w towarzystwie husarzy na koniach.Bilety na inscenizację dostępne są w cenach: 40 zł (normalny), 25 zł (ulgowy do 12 r.ż.) oraz 90 zł(rodzinny   2+2   do   12   r.ż.),   do   zakupu   stacjonarnie   w   dniu   wydarzenia   lub   na   stroniewww.kupbilecik.pl    . Ponadto odbędzie się popis Chorągwi, Rot i Regimentów, Turniej Szabli Polskiej, III edycjaTurnieju   Szachowego   o   Puchar   Zygmunta   III  Wazy   oraz   Gniewski  Turniej   Husarski.   Grupyrekonstruktorskie zaprezentują swoje autorskie pokazy łucznictwa konnego.Przeniesiemy   się   w   czasie   na   dwudniowy   XVII-wieczny   targ,   pełen   historycznych   perełek.Odwiedzicie kramy cenionych rzemieślników i rękodzielników. Zjecie pyszne, regionalne produkty,domowe jadło, przysmaki oraz posmakujecie staropolskich trunków. Poznacie lokalne tradycje izwyczaje. Wystawcy będą czekali na rynku w Gniewie w sobotę i niedzielę 9 i 10 sierpnia od godz.12.00.Podczas festiwalu na gniewskiej scenie wystąpią zespoły z iście folkowo-rockową nutą. W sobotę ogodzinie 18:00 wystąpi zespół „Vermouth”, a o 21:00 zespół „Taroth”. W ramach niedzielnychwydarzeń odbędzie się Spacer Historyczny z przewodnikiem po gniewskim rynku oraz zwiedzanieMuzeum Kapsla.Gwarantujemy cudowną zabawę, przy niesamowitych dźwiękach muzyki folkowej.Na młodszych uczestników czeka wiele atrakcji, w tym różnorodne warsztaty i animacje: żywelekcje historii na rynku oraz stanowiska dawnych rzemieślników.odczas  Jarmarku  odbędzie   się   również  VII  Pokaz   Sztuki   Kowalskiej   i   Płatnerskiej   pamięciMarcina „Gasa” Manikowskiego. Kociewie zawsze słynęło ze świetnych kowali. Jednym z nich byłzwiązany z Gniewem Marcin „Gas” Manikowski. Marcin odszedł tragicznie 28 grudnia 2018 r. Byłjednym z najlepszych specjalistów od broni białej. Podczas pokazu będziecie mogli spotkać kowali,oglądać ich w akcji oraz wziąć udział w wykuwaniu niezwykłych przedmiotów.Organizatorami wydarzenia są: Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna w Gniewie, Miasto i GminaGniew oraz Chorągiew Husarska Województwa Pomorskiego.Partnerem Wydarzenia jest Totalizator Sportowy właściciel marki Lotto. Sponsorem wydarzeniajest Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A. Więcej informacji i bilety: https://www.kupbilecik.pl/imprezy/169327/gniew/festiwal.historyczny.vivat.vasa/Data rozpoczęcia wydarzenia: 08.08.2025
Reklama