Kolejne opady śniegu cieszą mnie z zupełnie innego powodu. To celnie wymierzony prztyczek w nos wszelakiego autoramentu ekologów. Śnieg w zimie raczej nikogo nie dziwi, ale dla „proroków” wieszczących katastrofę globalnego ocieplenia – którzy wciąż próbują nam wmówić, że za kilkanaście lat w styczniu zamiast gorącej herbatki z rumem będziemy popijać zimne drinki pod palmami – zakrawa to wręcz na pogodową… anomalię. – 30 st. C na termometrach tuż po Sylwestrze? Anomalia! Skute lodem rzeki i jeziora na Mazurach? Anomalia! Awans polskich piłkarzy do kolejnych Mistrzostw Świata? Anomalia! Bałwochwalcze potakiwanie i wierzenie we wszystko, co mówią „zieloni”? Anomalia!
Reklama
To mnie denerwuje - globalna anomalia
TCZEW. Budzę się, podchodzę do okna i widzę śnieg szczelnie pokrywający każdą płacheć ziemi. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech szerszy niż Lena przy ujściu – bynajmniej nie dlatego, że cieszy mnie perspektywa pójścia na sanki (nie te lata, a poza tym po ostatniej przygodzie do dzisiaj boli mnie nadgarstek – wolę omijać szerokim łukiem bestie na płozach).
- 26.01.2009 00:00 (aktualizacja 03.08.2023 03:33)
Reklama








Napisz komentarz
Komentarze