Podziękować „gwiazdorowi” powinni tym bardziej lokatorzy najwyższych kondygnacji wszystkich 21 tczewskich wieżowców - do tej pory, w razie pożaru, mogli oni liczyć na akcję ratunkową z drabiny 30-metrowej, która sięgała zaledwie ósmego piętra. A gdyby tak pożar wybuchł wyżej? Dziś tczewscy strażacy mogą z czystym sumieniem przyznać, że i na taki scenariusz są przygotowani.
Bo drabina była za krótka…
- Do dziś wspominam tragedię, która wydarzyła się kilka lat temu w jednym z wieżowców na Suchostrzygach - przypomniał podczas uroczystego przekazania drabiny prezydent Tczewa Zenon Odya. - O godz. 2 w nocy zadzwonił do mnie telefon z prośbą o natychmiastowe przybycie, ponieważ wybuchł pożar i są ofiary śmiertelne.
Mowa o tragedii, która wydarzyła się w 1999 r. Pożar wybuchł wówczas na ostatnim piętrze wieżowca przy ul. Brzozowej. Zginęło pięć osób. Strażacy nie byli w stanie im pomóc - drabina była za krótka…
- Byłem świadkiem wszystkich większych pożarów, które miały miejsce w ostatnich latach w Tczewie - powiedział przewodniczący Rady Miasta Tczewa Włodzimierz Mroczkowski. - Widziałem jak uczestniczący w akcjach strażacy męczyli się na małym podnośniku. O wiele więcej można byłoby uratować, gdybyśmy mieli dłuższą drabinę już wcześniej.
- Oby nowa drabina w ogóle nie musiała wyjeżdżać ze strażnicy - stwierdził radny Mirosław Kaffka, największy zwolennik dofinansowania z budżetu miasta zakupu nowego sprzętu.
Przypominamy, że wóz z drabiną miał kosztować 2 mln zł, z czego 1,1 mln zł - dzięki staraniom wielu radnych - dołożyło miasto. Resztę wyłożyła Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej. Okazało się, że wóz można nabyć po cenie zdecydowanie niższej, dzięki czemu tczewski samorząd dostanie zwrot 300 tys. zł.
Razem można więcej
- „Tak niewielu zrobiło tak wiele dla tak wielu” - podziękował słowami Winstona Churchilla tczewskim samorządowcom Waldemar Walejko, komendant PSP w Tczewie. Szczególnie uhonorowani zostali „strażacy” tczewskiej Rady Miasta: Włodzimierz Mroczkowski, Roman Kucharski i Mirosław Kaffka.
- Wygląda na to, że tczewscy radni wzięli sobie za wzór Sejm, w którym to zawiązał się zrzeszający posłów klub strażaków - zauważył komendant Walejko. - Mam nadzieję, że licząca dziś trzy osoby grupa w tczewskim samorządzie z czasem się rozrośnie.
Miniaturkami wozów strażackich wyróżnieni zostali również Zenon Odya, wiceprezydenci - Mirosław Pobłocki i Zenon Drewa, a także Helena Kullas, skarbnik miasta.
Miejskim rajcom podziękował też prezydent miasta.
- Ta drabina jest przykładem na to, ze razem można więcej - mówił Zenon Odya. - To, że wóz jest dziś z nami, to zasługa przede wszystkim radnych, którzy świadomi problemu zdecydowanie postanowili zabezpieczyć środki na jego zakup. Mam jednocześnie nadzieję, że nowa drabina będzie jedynie zabezpieczeniem, że nie będzie potrzeby częstego z niej korzystania.
Uczestniczący w uroczystym przekazaniu wozu komendant wojewódzki PSP, Andrzej Rószkowski, zapowiedział, że jeszcze w 2009 r. tczewska jednostka otrzyma kolejny ciężki samochód ratowniczy.
Strażackie Ferrari
Drabina została sprowadzona z miejscowości Ulm w Niemczech. W fabryce Magirusa - jednej z największych firm zajmujących się produkcją m.in. specjalistycznych pojazdów strażackich - gościł Mirosław Kaffka.
- Tylko nieliczne polskie miasta mogą poszczycić się sprzętem tak wysokiej klasy - zwrócił uwagę. Radny nową drabinę porównuje do samochodów marki Ferrari:
- Najwyższej klasy samochody tej marki robi się ręcznie, tak jak i ręcznie została zrobiona nasza 37-metrowa drabina - wyjaśnił.
Drabina ma pojemny kosz, do którego bez problemu wejdą nawet trzy osoby. Na szczyt 10-piętrowego budynku wysięgnik wyniesie ich w kilkanaście sekund.
- Warto podkreślić, że strażak będący w koszu sam może sterować wysięgnikiem - dodał Włodzimierz Mroczkowski. - Podczas akcji taka mobilność jest bardzo istotna.
Nową drabinę przetestował m.in. prezydent Zenon Odya, który razem z dwiema odważnymi radnymi - Bożeną Chylicką i Renatą Armatowską - jako pierwszy znalazł się na blisko 40-metrowej wysokości.
Przepraszam, którędy do pożaru?
Radna Gertruda Pierzynowska, choć z 37-metrowego cieszy się nie mniej niż pozostali, zwraca jednak uwagę na pewien szkopuł - utrudniony dojazd do większości tczewskich wieżowców. Wąskie, osiedlowe uliczki obstawione są przez zaparkowane samochody, przez co ciężkie wozy strażackie mogą mieć problemy z dotarciem na miejsce pożaru. Stąd apel radnej o wykonanie zatok postojowych przy ul. Jagiełły.
- Odciążyłyby one obstawione uliczki przy wieżowcach - argumentuje radna.
Bo nawet „boskie” Ferrari nie pokaże pełni swoich możliwości na zakorkowanej ulicy.










Napisz komentarz
Komentarze