Początkowo wydawało się, że sytuacja rodziny - mieszkającej w bardzo trudnych warunkach - ulegnie poprawie. Wkrótce pojawiły się jednak problemy. Rodzina dostaje urzędowe pisma, że ma się z kamienicy wyprowadzić - na czas odkrywki stropu i wykonania ekspertyzy stwierdzającej czy w budynku nie ma zagrożenia. Czekałowie mówią „nie”.
Nie wyprowadzę się!
Mówi Stanisław Czekała: - Nie wyprowadzę się, bo nie ufam urzędnikom. Nie wierzę, że są pieniądze na remont domu.
Tymczasem mieszkanie Czekałów nadal niszczeje. Pozostaje także masa nierozwiązanych problemów, w tym konieczność naprawy dachu. Prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Józef Barnaś jest zdecydowany wkroczyć i zacząć remontować dach, nawet przy... użyciu służb.
Jednak taka obawa nie bierze się z niczego. Rodzina Czekałów ma prawo nie wierzyć urzędnikom. Przez 25 lat mieszkali w zagrzybieniu w domu przy ul. Mostowej 4/7. Za nic nie chcieliby tam wrócić, ani do lokalu o podobnym standardzie. Był to jeden z powodów przydzielenia lokalu im przy ul. Kaszubskiej 1.
Tymczasem teraz miasto zaproponowało już trzy lokale. Pierwszy przy ul. Nowowiejskiej okazał się mieć za wysoki standard. Zaprotestował nawet wiceprezydent Tczewa Zenon Drewa. Potem było następne mieszkania. Stanisław Czekała twierdzi, że to drugie nie spełnia standardów. W ostatni poniedziałek usłyszeliśmy o kolejnym, które też rodzina odrzuciła. A ZGM chce już wchodzić i naprawiać dach.
- Jeżeli mam się przeprowadzić z lokalu, który prawnie został mi przydzielony, to oczekuję pełnosprawnego technicznie mieszkania dla mojej 7-osobowej rodziny! – twierdzi pan Stanisław.
Co na to władze?
- Jeśli trzeba sprawdzić czy jest naruszona konstrukcja, to rodzinę trzeba wykwaterować – wyjaśnia wiceprezydent Tczewa Zenon Drewa. - Musimy sprawdzić czy remont jest konieczny i jakie prace musimy wykonać. Pan Czekała otrzymał propozycję, by się czasowo wykwaterować do innego mieszkania. A jeśli konieczny byłby remont, wówczas przystąpilibyśmy do niego. Ten pan jednak nie przyjął proponowanego mieszkania. Stwierdził, że skoro nie ma tam łazienki, nie pójdzie tam choćby i tymczasowo.
Dodajmy, że Stanisław Czekała cierpi na pewną uporczywą chorobę i łazienka jest mu niezbędna. Przy tym schorzeniu higiena jest szczególnie istotna.
- Na lokal, w którym Czekałowie mieszkają mają decyzję – relacjonuje Zenon Drewa. - Nikt go stamtąd wykwaterować nie może. Niestety, nie możemy nawet oszacować, jaki jest stan budynku i wyliczyć kosztów ew. napraw. Państwo Czekałowie po remoncie będą mogli wrócić na ul. Kaszubską 1. To co mu zaproponowano to lokalizacja czasowa. Jedno mogę zapewnić: jest potrzeba przeprowadzenia ekspertyzy! Bez tego wróżymy z fusów...
Traktujemy wszystkich jednakowo
Zdaniem wiceprezydenta nagle wszyscy chcą mieszkać w nowej „komunałce” przy ul. Nowowiejskiej. Przypomniał, że prezydent Tczewa Zenon Odya nie zdecydował jeszcze jak zostaną zagospodarowane te lokale. Czy dostaną je mieszkańcy, których domy spotkała rozbiórka. Nie ustalono także, jaki będzie procent zabezpieczenia dla tych, którzy są na liście mieszkaniowej. Poza tym nie ma tam za dużo mieszkań.
Na pytanie czy rodzina Czekałów nie ma się co obawiać, że nie powróci na ul. Kaszubską Zenon Drewa odpowiada: - Nie mamy żadnego interesu w tym, by traktować pana Czekałę inaczej niż innych.
Co z tym remontem?
W Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej dowiedzieliśmy się, że prezydent miasta otrzymał harmonogram, sporządzony przez prezesa ZGM Józefa Barnasia i dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnym Zasobem Mieszkaniowym Mirosława Ostrowskiego, w którym zaznaczyli oni, jaki czas byłby potrzebny na wykonanie zakładanych prac w domu przy ul. Kaszubskiej. Wynosi on 6 miesięcy. Istnieje jednak konieczność wykwaterowania lokatorów.
- Wykonujemy zakres prac tylko w takim zakresie na ile pozwalają środki wspólnoty mieszkaniowej – tłumaczy prezes Barnaś. – Kosztorys prac remontowych wymaga jednak wcześniejszej ekspertyzy. Rzeczoznawcą był zbulwersowany zachowaniem pana Czekały, gdy dokonywał odkrywki w miejscu, w którym on nie chciał...
Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Pan Stanisław nie wierzy urzędom, a urzędy jemu.
- Dla mnie pan Czekała jest zwykłym mieszkańcem – stwierdza Józef Barnaś. – Właścicielem lokalu jest miasto. Zgodnie z październikową uchwałą rodzina ta miała być wykwaterowana na czas remontu. W tym celu wystosowano pismo do ZGKZM (mówiące o wykwaterowaniu i udostępnieniu lokalu pod odkrywkę - przyp. red.).
75 proc. pieniędzy bez problemu
ZGM uważa, że może rozmawiać ze wspólnotą na temat środków tylko wtedy, gdy będą wyniki kontroli po odkrywce.
- Na pewno deklaracje gminy miejskiej Tczew są daleko idące- podkreśla prezes Barnaś. - Gmina jest w stanie zapłacić swój udział jednorazowo. A zatem 75 proc. środków znalazłoby się od razu. Pozostałe zapewniliby pozostali współwłaściciele. Ale na razie nie wiemy na czym stoimy. By budynek nie ulegał degradacji i by można było przeprowadzić naprawę dachu, kazałem przygotować projekt uchwały o natychmiastowym wejściu z remontem dachu. Ma to kosztować ok. 13 tys. zł (ok. 73 proc. udział gminy, w dachu – 9 tys. zł.) Nie mogę czekać w nieskończoność.
Jeśli wystąpi sytuacja, że wyjdą na światło dzienne uszkodzenia belek stopowych, trzeba będzie uzyskać pozwolenie na budowę z Wydziału Budownictwa starostwa. ZGM twierdzi jednak, że bez ekspertyzy ma „związane ręce”.
Alarmują i na nic nie pozwalają!
Zapytaliśmy czy jeśli będzie potrzebny gruntowny remont, to państwo Czekała otrzymają taką informację.
- Prowadzimy korespondencję z właścicielami, a nie najemcami – odrzekł prezes ZGM. - Taką informację dostanie gmina miejska i ona poprowadzi korespondencję z rodziną Czekałów. To współwłaściciele decydują o inwestycjach, a nie najemcy.
J. Barnaś powiedział nam, że nie rozumie zachowania najemców z ul. Kaszubskiej, którzy najpierw alarmują o zagrożeniu, a potem nie pozwalają nic zrobić.
Sytuacja, w którym obie strony sobie nie ufają stała się tak zawiła, że przypomina węzeł gordyjski. Miejmy nadzieję, że po tych zapewnieniach władz sytuacja w końcu zostanie wyjaśniona...
Reklama
Mieszkaniowy węzeł gordyjski
TCZEW. 25 września br. („GT” nr 39) przedstawiliśmy tczewianom historię rodziny Czekałów. Mieszka ona w starej kamienicy przy ul. Kaszubskiej 1 w Tczewie, gdzie 3 lipca 2005 r. wybuchł pożar. Obecnie stan budynku, pomimo przeprowadzonego remontu, ciągle pozostawia wiele do życzenia.
- 11.12.2008 00:00 (aktualizacja 02.08.2023 19:36)

Reklama








Napisz komentarz
Komentarze