Klientka zatrzymuje się przy regałach z pieczywem - pochyla się nad pojemnikiem ze świeżymi bułkami i zaczyna w nim grzebać. Gołymi rękoma! Wyjmuje po kolei bułki i wkłada je do woreczka. W pewnym momencie przerywa i spogląda na pełen worek - po chwili namysłu wyjmuje z niego jedną bułkę i - no nie wierzę! - wrzuca z powrotem do pojemnika. Przeklinam pod nosem…
Ja: - Dlaczego pani to zrobiła?
Ona: - Co zrobiłam?
Ja: - Dlaczego wrzuciła pani z powrotem bułkę, którą wcześniej dotykała pani rękoma?
Ona: - O co panu chodzi?
Ja: - O to, że ja również miałem ochotę na świeżą bułeczkę, ale teraz będę musiał zrezygnować…
Ona: - Ale ja panu nie zabraniam kupowania bułek!
Ja: - Proszę panią, do wyjmowania bułek z pojemnika służą te oto woreczki. A co pani zrobiła? Gołymi rękoma wyjęła bułkę, a następnie wrzuciła ją z powrotem! Nie kupię pieczywa, które dotykała obca osoba! Skąd mam wiedzieć co pani tymi rękoma robiła wcześniej?
Ona (wyraźnie oburzona): - To niech pan weźmie sobie inną bułkę!
Ja: - A jak mam niby rozpoznać tą, którą wrzuciła pani z powrotem?
Ona: - Pan jest nienormalny!
Odwróciła się i odeszła. Spojrzałem na pojemnik ze świeżymi, pachnącymi bułkami, westchnąłem i zachowując honor oddaliłem się od regałów z pieczywem. Na śniadanie zjadłem zupę mleczną.
Niegrzeczna klientka w tczewskim hipermarkecie
TCZEW. Miejsce: tczewski hipermarket. Występują: niżej podpisany oraz klientka sklepu.
- 26.11.2008 00:00 (aktualizacja 02.08.2023 17:39)
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze