Świętowanie podzielono na dwa dni. Piątek upłynął pod znakiem ekologii – dzieci i młodzież uczestniczyli m. in. w bezkrwawych polowaniach na ptaki, uczyli się jak z makulatury zrobić papier czerpany oraz zwiedzali ośrodki edukacyjne i oczyszczalnie ścieków. Oficjalne obchody odbyły się w sobotę.
Otwarci na kochających przyrodę
Hubertus 2008 przypadł w 85. rocznicę powstania Polskiego Związku Łowieckiego. W 140 kołach łowieckich woj. pomorskiego zrzeszonych jest ponad 7 tys. członków.
- Myślistwo od wieków związane jest z człowiekiem, najpierw jako potrzeba uzupełniania zapasów mięsa, a dzisiaj jako pasja – podkreślił Marek Gorski, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Gdańsku. - Zarzuca się nam, że jesteśmy organizacją elitarną, ale chcemy pozostać otwarci tylko dla tych ludzi, którzy kochają polską przyrodę i pozostawią po sobie więcej, niż zastali.
Dlatego też myśliwi starają się przywrócić przyrodzie gatunki, których liczebność drastycznie spada. W powiecie malborskim i tczewskim myśliwi prowadzą wolierową hodowlę kuropatw (6,5 tys.), a w powiecie nowodworskim zagrodową hodowlę zajęcy (1 tys.) oraz wolierową bażantów (10 tys.).
Marszałek życzy zwierzyny
Gościem honorowym Hubertusa był marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, jak się okazało – niespełniony myśliwy:
- W mojej rodzinie tradycja myśliwska jest bardzo żywa – mój ojciec był myśliwym, także dwóch stryjów. Gdy nie dostałem pozwolenia na broń to się trochę tym zniechęciłem, bo co to za myśliwy bez broni. Pozostało mi przywiązanie do spacerów po lesie. Emocje związane z polowaniem są dla was ważniejsze niż sam efekt. Jesteście ludźmi z pasją, a pasjonaci są nam potrzebni, szczególnie gdy trzeba doglądać, interweniować.
Wojewoda pomorski Roman Zaborowski pochwalił myśliwych za zaangażowanie dla ochrony przyrody i właściwą gospodarkę hodowlaną.
- Dzięki wam nasz region się wzbogaca i jest jednym z najbardziej atrakcyjnych pod tym względem miejsc w kraju.
Z życzeniami przyjechał do Gniewa także marszałek Jan Kozłowski.
- Tegoroczny Hubertus to także ukoronowanie waszej pracy edukacyjnej - zaznaczył. - Wczoraj przybliżaliście najmłodszym zagadnienia ochrony przyrody, tradycji i kultury łowieckiej. Życzę wam kolejnych lat wypełnionych sukcesami, mnogości zwierzyny w pomorskich kniejach i przychylności św. Huberta. Darz Bór!
Sokół – maszyna do zabijania
Dla laików, którzy uważają, że polowania polegają wyłącznie na siedzeniu w ambonie i wielogodzinnym oczekiwaniu na zwierzynę, przygotowano festyn, podczas którego odbyła się wystawa trofeów myśliwskich, pokazy psów myśliwskich, urządzeń łowieckich i wabienia zwierzyny. Imprezę zwieńczyła biesiada – w menu znalazł się bigos myśliwski i pieczeń z dzika – oraz pogoń za lisem, czyli gonitwa, podczas której konno ściga się tzw. lisa, jeźdźca z ogonem przypiętym do lewego ramienia. Uwagę zebranych przykuwały zwłaszcza dwa drapieżne ptaki…
- To sokół wędrowny – mówi 18-letni Paweł Baniel, uczeń Technikum Leśnego w Tucholi w klasie sokolników. - Sokoły wędrowne są typowymi ornitofagami, czyli żywią się tylko i wyłącznie ptakami. Potrafią pikować z prędkością nawet 360 kmgodz.
W starciu z taką maszynką do zabijania ofiara nie ma szans. O pracę w tym fachu, dobrze płatną, wcale nie jest trudno – sokolnicy są potrzebni do odstraszania ptaków nękających lotniska i plantacje. Czas szkolenia ptaka zależy od jego gatunku i umiejętności, ale też od umiejętności sokolnika – równie dobrze może to trwać dwa tygodnie, jak i pół roku.
- Najłatwiejszym ptakiem do ułożenia jest jastrząb – dodaje Paweł. - Prawda jest taka, że im głupszy ptak, tym łatwiej się go szkoli.
Spory z ekologami
Myśliwi „od zawsze” mają na pieńku z ekologami, którzy zarzucają im ingerowanie w przyrodę i dokarmiane zwierząt, które sami później zabijają.
- Staramy się eliminować ze środowiska tylko sztuki, które są już stare lub chore – przypominał prezes gdańskiej ORŁ Marek Gorski.
- Ustrzelenie zwierzyny to ostatnie stadium bycia myśliwym – podkreśla Krzysztof Jarzyński, leśniczy z Płocic w nadleśnictwie Lipusz, myśliwy z 23-letnim doświadczeniem. Najważniejsze jest obcowanie z przyrodą, tradycja i zwyczaje łowieckie, obserwacja zwierząt. Gdyby nie myśliwi, w Polsce nie byłoby wydry, bobra, łosia, głuszca, cietrzewia. Chciałbym, żeby moi synowie także zostali myśliwymi, ale młodych do tego nie ciągnie, ponieważ wytworzyła się jakaś presja antyłowiecka. Kto się w Polsce na czymś nie zna zostaje... politykiem albo ekologiem.
Św. Hubert na witrażu
Obchody święta myśliwych w Gniewie zainaugurowała msza św., którą w zamkowej kaplicy odprawił biskup Jan Bernard Szlaga. Po liturgii ordynariusz pelpliński odsłonił tablicę poświęconą ks. kanonikowi Gracjanowi Nagierskiemu (1936-2004) – pierwszemu kapelanowi myśliwych, leśników i rycerzy diecezji pelplińskiej. Odsłonięto także witraż przedstawiający św. Huberta na polowaniu, spotykającego jelenia z krzyżem wplecionym w poroże. Jego sponsorem i wykonawcą jest Lech Sobieralski z Pelplina.
Tytuły, medale i Kordelas
Podczas obchodów świętowania nie mogło zabraknąć odznaczeń. Złoty Krzyż Zasługi, nadany przez prezydenta RP, otrzymał Andrzej Lipka - założyciel Centrum Myśliwskiego „Zamek” w Gniewie.
- Jestem zatkany – przyznał odznaczony. – To, co myśliwi zrobili w Gniewie jest wzbogaceniem kultury, tradycji, a przede wszystkim powrotu do rdzennych korzeni myśliwskich.
Tytuł Zasłużonych dla Łowiectwa Ziemi Gdańskiej przyznano Lechowi Sobieralskiemu i Jerzemu Formeli, a pamiątkowe medale od Centrum Myśliwskiego „Zamek” w Gniewie otrzymali: Jerzy Barbarowicz, Zdzisław Rutkowski, Karol Kroskowski (mistrz Polski w sygnałach myśliwskich), Stanisław Chmiel i Tadeusz Przytarski. Specjalną statuetkę wręczono Janowi Mazurowskiemu – myśliwemu, który dwa lata temu uratował życie pobitemu i pozostawionemu bez ubrania na mrozie mężczyźnie. Kordelas Myśliwski – wręczany osobom zasłużonym dla łowiectwa – dostał marszałek Jan Kozłowski. Zgodnie z tradycją posiadacz Kordelasa może zawsze liczyć na pomoc leśników i myśliwych.
Reklama
Hubertus z niespełnionym myśliwym - marszałkiem Borusewiczem
GNIEW. Darz Bór dla ludzi z pasją. Areną tegorocznych wojewódzkich obchodów Hubertusa – święta myśliwych, leśników i jeźdźców – był dziedziniec i podzamcze pokrzyżackiej warowni w Gniewie. Spotykając się w średniowiecznych murach myśliwi wrócili do swoich źródeł.
- 28.10.2008 00:26 (aktualizacja 02.08.2023 10:22)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze