wtorek, 5 sierpnia 2025 13:03
Reklama
Reklama

Polskie skrzydła nad III Rzeszą - Kociewiacy w lotnictwie Jej Królewskiej Mości

KOCIEWIE. Minęła 69. rocznica wybuchu II wojny światowej. Mieszkańcy powiatu tczewskiego walczyli na niemal wszystkich jej frontach. Przedstawiamy historie trzech z nich – Tadeusza Klewicza, Franciszka Jakusz-Gostomskiego oraz Leona Winkiela - lotników RAF, którzy polegli podczas lotów operacyjnych nad III Rzeszą. /Długi tekst ale bardzo interesujący-PortalPomorza poleca./
Polskie skrzydła nad III Rzeszą - Kociewiacy w lotnictwie Jej Królewskiej Mości
Ich losy udokumentował historyk-amator Tomasz Rajkowski. Pan Tomasz jest z pochodzenia tczewianinem, od 20 lat mieszkającym w Niemczech. Historią polskiego lotnictwa zajmuje się od ponad ćwierćwiecza.
- Z ogólnikowego zajmowania się historią polskich dywizjonów zrozumiałem, że to nie dywizjony, czy jednostki bojowe tylko ludzie byli twórcami sławy poszczególnych oddziałów, jak np. dywizjonu 303 czy 1. Dywizji Pancernej. I nie byli to wyłącznie żołnierze formatu sławnych lotników - Stanisława Skalskiego czy Wacława Króla lub dowódcy 1. Dywizji gen. Stanisława Maczka. Zrozumiałem, że historię i sławę jednostek tworzyły tysiące polskich żołnierzy walczących z nazizmem.

Każdy żołnierz to osobna historia
Nasz rozmówca swój wolny czas poświęca na prowadzenie badań, zmierzających do wyjaśnienia okoliczności śmierci żołnierzy polskich, zwłaszcza lotników, którzy zginęli na terenie Niemiec.
- Każdy człowiek to osobna historia – mówi Tomasz Rajkowski. - Są wśród nich polegli podczas lotów bojowych, zamordowani, zabici w wypadkach drogowych, zmarli ze względu na stan zdrowia, zabici podczas zabaw z materiałami wybuchowymi, żołnierze którzy się utopili lub popełnili samobójstwo. Historie ludzkie są różne, ale niezależnie od tego jakie są, nie można o tych ludziach zapomnieć.
Pan Tomasz w pracy źródłowej stara się nie korzystać z opracowań bibliograficznych, które traktują interesujący go temat zbyt ogólnikowo i wybiórczo. Woli polegać bezpośrednio na archiwach brytyjskich (Studium Polski Podziemnej oraz Instytut Polski i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, Ministry of Defence w Middlesex, Ministry of Defence - Air Force Historical Branch w Londynie), prywatnych (zbiór Wojciecha Zmyślonego z Wrocławia) oraz rodzinnych.
Historyczna pasja pana Tomasza ma swojego adresata.
- Chcę ukazać dzisiejszej młodzieży historie poległych żołnierzy. My, jako pokolenie lat 60., mieliśmy okazję porozmawiać z ludźmi, którzy walczyli za wolność i niepodległość. Z kolei nasze dzieci i ich wnuki będą czytać tylko to, co my – jako ostatnie pokolenie skonfrontowane z bezpośrednimi świadkami i twórcami wydarzeń – zrobimy z naszej historii II wojny światowej.
Tygodnie pracy zaowocowały opracowaniem losów trzech mieszkańców powiatu tczewskiego – Tadeusza Klewicza, Franciszka Jakusz-Gostomskiego oraz Leona Winkiela – którzy służyli w brytyjskim lotnictwie RAF (Royal Air Force). Wszyscy zginęli podczas wykonywania lotów operacyjnych nad III Rzeszą.

Dobry żołnierz i oficer
Najstarszy z tej trójki Tadeusz Józef Klewicz urodził się 26 listopada 1904 r. w miejscowości Gętomie (dzisiejsza gmina Morzeszczyn). Po ukończeniu gimnazjum rozpoczął naukę na Wydziale Rolnictwa Leśnego, uzyskując po czterech semestrach prawo do wykonywania zawodu agronoma. W lipcu 1925 r., po ukończeniu studiów, zostaje wcielony do 4. Pułku Lotniczego w stopniu szeregowego. Przełożeni szybko dostrzegają duże możliwości Tadeusza, którego skierowano na przeszkolenie do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Poznaniu oraz do Centrum Szkolenia Mechaników Lotniczych w Bydgoszczy.
- Po szkoleniu otrzymuje natychmiastowe przeniesienie do 41. Eskadry 4. Pułku Lotniczego w Toruniu, skąd na początku października 1927 r. przeniesiono go do rezerwy w stopniu plutonowego podchorążego. Następne lata spędza w domu, ale wciąż bierze udział w szkoleniach z zakresu mechaniki lotniczej. W maju 1935 r., już w randze podporucznika, za wysiłki w doskonaleniu specjalizacji wojskowej otrzymuje Odznakę Oficera Technicznego II Klasy.
Sytuacja polityczna między II RP a III Rzeszą systematycznie się zaostrza. Nic więc dziwnego, że Wojsko Polskie kładzie duży nacisk na prowadzenie dalszych szkoleń doskonalających specjalizację oficerów i żołnierzy.
- Podczas kolejnych ćwiczeń w 4. Pułku Lotniczym sporządzono tzw. Listę Kwalifikacyjną, w której stwierdza się, że Tadeusz Klewicz włada trzema jezykami: niemieckim, francuskim oraz angielskim, z czego niemieckim biegle – wymienia Tomasz Rajkowski. – W rubryce „cechy indywidualne” określany jest jako inteligentny, spokojny i bardzo pracowity. Zostaje zaopiniowany jako bardzo dobry żołnierz i oficer techniczny.

Przez Węgry i Francję do Anglii
Klewicz krótko przed wybuchem wojny zostaje ponownie powołany do 4. Pułku Lotniczego. Sytuacja na froncie polsko-niemieckim szybko staje się niekorzystna dla Wojska Polskiego. Oddział Klewicza wycofuje się przez Włocławek i Kutno do Warszawy, skąd dalej w kierunku Chełma, Dubna i Tarnopola, a stamtąd bezpośrednio do Jasienia, gdzie przekracza granice Węgier.
- Nie wiadomo jak długo, ale ze sporządzonej przez niego mapy wynika, że Tadeusz tułał się po całych Węgrzech. W połowie listopada 1939 r. razem z zaprzyjaźnionym K. Ksiecickim przekracza granicę z Jugosławią. Obaj przebywają tam na pewno do 16 listopada, o czym świadczy pamiątkowe zdjęcie Ksiecickiego dedykowane Tadeuszowi Klewiczowi.
Obaj marzą o wstąpieniu do formującej się we Francji Armii Polskiej. Wiadomo, że od marca 1940 r. Klewicz przebywa w Obozie Zbornym Lyon – Bron. Wraz z ofensywą Wehrmachtu we Francji rozpoczyna się ewakuacja polskich żołnierzy w stronę wybrzeża Morza Śródziemnego. Statek przewozi ich do Oranu w Algerii, skąd pieszo przenoszą się do Casablanki w Maroku. Tutaj, po raz ostatni, 30 lipca 1940 r. Tadeusz otrzymuje żołd jako żołnierz francuski. Postanawia dołączyć do polskich żołnierzy zbierających się w Wielkiej Brytanii. Ostatecznie, przez Gibraltar, trafia do szkockiego Glasgow.
Na terenie Anglii Klewicz bierze udział w dwóch kursach dla strzelców samolotowych, po czym już w sierpniu 1941 r. zostaje skierowany do 18. OTU (jednostka kompletowania załóg). W nocy z 30 listopada na 1 grudnia 1941 r. załoga Klewicza startuje do lotu nad Hamburg. Po wykonanym zadaniu uszkodzona maszyna zmuszona jest lądować w Morzu Północnym, z którego po kilku godzinach ratuje ją brytyjska łódź.
- Do swego ostatniego lotu Tadeusz Klewicz startuje w nocy z 10 na 11 stycznia 1942 r. wraz z sześcioma innymi samolotami 304. dywizjonu bombowego - celem jest Wilhelmshaven. Miasto jest ważnym obiektem militarnym i przemysłowym dla niemieckiej Kriegsmarine i budownictwa morskiego. W jego obrębie rozstawiono liczne baterie dział przeciwlotniczych wraz z reflektorami. Nad celem samolot Kiewlicza został trafiony, maszyna prawdopodobnie rozpadła się w powietrzu; większa część załogi tonie w morzu. Ciało Tadeusza Klewicza odnaleziono 11 stycznia 1942 r. u ujścia rzeki Weser i pochowano na cmentarzu wojennym na wyspie Borkum u wybrzeży Dolnej Saksonii.

24-letni dowódca
Franciszek Józef Jakusz-Gostomski urodził się 14 sierpnia 1917 r. w Kleszczewie koło Pruszcza Gdańskiego, ale wkrótce z rodziną przeprowadził się do Gniewa. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w gimnazjum w Tczewie, gdzie zdał maturę. W 1937 r. zgłosił się do wojska. 21 września rozpoczął obowiązkowy dla przyszłych uczniów szkół oficerskich dywizyjny kurs podchorążych rezerwy przy 62. pułku piechoty w Bydgoszczy. Ukończył go w grudniu, a po świątecznym urlopie, 2 stycznia 1938 r. rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Aż do wybuchu wojny był szkolony na pilota liniowego (m. in. na szkolno-treningowym PWS-26 i na bombowcu rozpoznawczym P-23 'Karaś').
- W chwili wybuchu wojny przebywał w Dęblinie, lecz po paru dniach wraz z dużą grupą kursantów został ewakuowany na południowy wschód kraju. Wraz z rozpoczęciem Kampanii Wrześniowej zostaje awansowany na podporucznika. Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej 17 września 1939 r. przekroczył granicę z Rumunią. Stamtąd, przez Bejrut, dopływa do Marsylii.
Po pobycie w stacji zbornej pod Paryżem Jakusz-Gostomski zostaje wyznaczony na wyjazd do polskiej grupy szkolącej się u boku RAF i 25 stycznia 1940 r. z Cherbourga odpływa do Anglii. Dopiero po półtora roku otrzymuje przydział na kurs zgrywania załóg do polskiego 18. OTU w Bramcote. Po zapoznaniu z bombowcem Wellington 21 czerwca 1941 r. zostaje przydzielony do 300. Dywizjonu Bombowego „Ziemi Mazowieckiej” w Swinderby. Od września lata nad III Rzeszą i Francją już jako dowóca załogi samolotu. Łącznie w czasie tury wykonał 35 nalotów.

Zrzucał 'cichociemnych'
Po zakończeniu swej tury Franciszek zostaje wysłany na odpoczynek bojowy. W grudniu 1942 r. rozpoczyna kurs dla pilotów sztabowych w szkole instruktorów w Hullavington. W kwietniu 1943 r. zgłasza chęć latania w dywizjonie do zadań specjalnych (ze zrzutami - m. in. do Polski - zaopatrzenia i 'cichociemnych'). W związku z koniecznością przeszkolenia na ciężkie, czteromotorowe maszyny, 28 lipca 1943 r. Jakusz-Gostomski został odkomenderowany do jednostki w Thornaby. Po zapoznaniu się z bombowcami Halifax zameldował się w polskiej eskadrze 'C' - w Tempsford.
- Nocą z 9 na 10 września 1943 r. poleciał na pierwsze zadanie specjalne do Polski, które zakończyło się udanym zrzutem zaopatrzenia w rejon Wołomina. Na swój drugi lot poleciał pięć dni później. Lotnicy dolecieli w rejon zrzutu (14 km na południe od Kalisza), jednak prawdopodobnie nie mogli znaleźć placówki i krążyli w rejonie miejscowości Nowe Skalmierzyce. Na skutek błędu pilota samolot zahaczył o jedno z piętrowych zabudowań i rozbił się na ul. Kaliskiej. Zginęła wówczas 7-osobowa załoga oraz trzej mieszkańcy domu. Mieszkańcy wsi relacjonowali potem, że piątka lotników zginęła na miejscu, szósty – ciężko ranny – został zamordowany strzałem z pistoletu przez hitlerowców, zaś ostatni przeżył i leczył się potajemnie, lecz ślad po nim zaginął.
Jako datę śmierci kapitana Franciszka Jakusz-Gostomskiego przyjmuje się więc 15 września 1943 r. Lotnika odznaczono Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych oraz angielskim Distinguished Flying Cross. Po wojnie prochy ze wspólnego grobu lotników z rozbitego Halifaxa przeniesiono na brytyjski cmentarz wojskowy na Cytadeli w Poznaniu, zaś w miejscu katastrofy postawiono pamiątkowy pomnik.

Latanie było jego marzeniem
Drugi z trójki lotników również pochodził z Gniewa. Leon Winkiel urodził się 17 listopada 1921 r. W 1937 r. skończył drugą klasę starogardzkiego gimnazjum.
- Lotnictwo było marzeniem młodego Leona, dlatego podejmuje on starania o dostanie się do Szkoły Lotniczej – mówi Tomasz Rajkowski. - Po zdaniu egzaminów w sierpniu 1938 r. podejmuje naukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa dla Małoletnich. W obliczu zbliżającego się zagrożenia nauka odbywa się w przyspieszonym tempie.
Po napaści Niemiec na Polskę szkoła zostaje ewakuowana poza granice kraju. Do Francji Leon dociera 31 października 1939 r. i jeszcze tego samego dnia melduje się w Stacji Zbiorczej w Istres. Stamtąd zostaje skierowany do Stacji Lotnictwa Polskiego w Lyon, gdzie w marcu 1940 r. zostaje zaprzysiężony.
- Mimo podpisanych umów wojskowych miedzy rządem polskim a francuskim sytuacja w Lyonie jest daleka od normalnej. Żołnierze polscy śpią w nie ogrzewanych halach powystawowych, brakuje umundurowania, a bierna postawa rządu francuskiego w stosunku do podpisanych porozumień wpływa demoralizująco na postawę lotników. Niebawem okazało się, że i Francja nie jest w stanie podjąć skutecznej walki z Niemcami.
Po ewakuacji Winkiel trafia w czerwcu 1940 r. do W. Brytanii. Następne tygodnie to tułaczka po obozach kwalifikacyjnych i szkoleniowych. Od czerwca 1941 r. do października 1942 r. pracuje jako członek personelu naziemnego w polskim 302. dywizjonie myśliwskim. Praca ta nie daje mu pełnej satysfakcji, dlatego stara się o przeniesienie do personelu latającego. W styczniu 1943 r. z dobrym wynikiem kończy naukę w szkole dla strzelców samolotowych w Eventon. Kolejne miesiące spędza w Ośrodku Zapasowym Lotnictwa, gdzie oczekuje na przydział do jednostki bojowej. Od kwietnia do października służy w 304. dywizjonie bombowym, wykonując 5 lotów bojowych w łącznym czasie 34 godz. i 25 min.

Przeżył tylko pilot
W marcu 1944 r. zostaje przydzielony do 300. dywizjonu bombowego. Ostatni, tragiczny lot bojowy odbył w nocy z 22 na 23 maja 1944 r. – celem był leżący w przemysłowym Zagłębiu Ruhry Dortmund.
- Lot ośmiu polskich Lancasterów od samego początku układał się niekorzystnie. Jeszcze przed osiągnięciem celu dwa samoloty musiały zawrócić – jeden z powodu nagłej choroby bombardiera, drugi z powodu awarii silnika (podczas lądowania doszło do katastrofy, w której zginęło dwóch członków załogi, a trzeci zmarł w drodze do szpitala). To, co stało się z załogą Leona Winkiela najlepiej ukazać słowami Wilhelma Adlera, który jako jedyny przeżył katastrofę samolotu.
Dnia 12 lipca 1945 r., w raporcie po powrocie z niewoli, Adler pisze:
- „W czasie powrotu znad celu 23 maja 1944 r. (Dortmund) zostałem uchwycony przez reflektory, po czym zostałem zaatakowany przez myśliwca. Trafiony prawdopodobnie w prawą lotkę straciłem kontrolę nad prowadzeniem samolotu. Nie moglem wyprowadzić samolotu z prawego skrętu, dałem rozkaz do skoku. Samolot eksplodował. Z samolotu zostałem niemal natychmiast wyrzucony. Po wylądowaniu na spadochronie przez trzy kolejne noce ukrywałem się idąc w kierunku Aachen. Trzeciego dnia nad ranem zabłądziłem przy przejściu nie znanego mi miasteczka i zostałem ujęty przez niemiecką policję”.
W szczątkach samolotu zginęła oprócz Wilhelma Adlera cała załoga. Ciało Leona Winkiela spoczywa na Brytyjskim Cmentarzu Wojskowym Reichswald Forest w Niemczech.

Ktoś taki był w rodzinie…
Panu Tomaszowi udało sie dotrzeć do rodzin trójki lotników.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że dwie z nich nie umiały mi udzielić żadnych informacji lub udostępnić materiałów poza stwierdzeniem, że wiedzą, że ktoś taki był w rodzinie. Jedna rodzina nie umiała mi nic powiedzieć, poza tym, że nazwisko ich krewnego widnieje na pomniku. Druga z kolei mogła mi jedynie udostępnić zdjęcie lotnika. Trzecia rodzina posiadała bardzo dużo pamiątek po swym krewnym (album ze zdjęciami, dokumenty z okresu przedwojennego - z Francji oraz Anglii). Przekazali mi wszystkie pamiątki mówiąc, że u mnie będą odpowiednio przechowywane.
Zainteresowania Tomasza Rajkowskiego (już w innej sprawie) przyniosły nieoczekiwany efekt.
- Udało mi się złączyć mieszkające w Kanadzie dzieci polskiego lotnika myśliwskiego z Anglii z rodziną w Polsce. Obie strony nawet nie wiedziały o swoim istnieniu.

Sylwetka badacza
Tomasz Rajkowski urodził się w Malborku, ale od dzieciństwa mieszkał w Tczewie. Tutaj ukończył Szkołę Podstawową nr 11 oraz Szkołę Zawodową (klasa mechanik elektronik). Do Niemiec wyjechał w 1987 r., gdzie pracuje w swoim zawodzie.
- Praca zmusza mnie do częstych podroży, ale w wolnym czasie prowadzę badania historyczne, odwiedzając liczne niemieckie oraz brytyjskie archiwa - mówi. - Prowadzę badania wraz z niemieckimi organizacjami zajmującymi się historią regionalną. Staram się dotrzeć do bezpośrednich świadków wydarzeń. Całość mej pracy jest finansowana z prywatnych środków przy bardzo dużym i aktywnym wsparciu rodziny. Bardzo chętnie przyjeżdżam do Tczewa, korzystam z każdej okazji aby odwiedzić swoje ukochane miasto z dzieciństwa. Staram się kupować wszelkie czasopisma i książki związane z Tczewem, aby być na „bieżąco”.

Opowiedz historię swojej rodziny
Mówi Tomasz Rajkowski:
- Powyższy temat jest na pewno niełatwy, dlatego zwracam się do wszystkich tczewian oraz mieszkańców powiatu tczewskiego, których członkowie rodzin, ojcowie, dziadkowie i wujkowie walczyli lub zginęli w II wojnie światowej o kontakt i opowiedzenie swojej historii. Dziesiątki lat po wojnie należy zapomnieć o tym, kto w jakiej armii służył. Ważne jest to, aby nie zapomnieć o tamtych czasach i opowiedzieć młodemu pokoleniu jak ginęli i co przeżyli ci, którzy w latach 1939 – 1945 mieli po 20 i więcej lat. Jeżeli rodziny poszukują danych o swoich krewnych mogę pomóc w uzyskaniu kopii dokumentów oraz dalszych informacji.
Proszę o kontakt na adres:
Thomas Rajkowski, Peterheide 10, 53894 Mechernich, Niemcy, tel. 0049-2443-48761, e-mail: Thomas.Rajkowski@t-online.de.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Davincoxy 17.01.2019 10:38
Komentarz usunięty

Reklama
Davincoxy 17.01.2019 08:52
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 07:05
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 05:16
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 03:27
Komentarz usunięty

Davincoxy 17.01.2019 01:40
Komentarz usunięty

Reklama
Davincoxy 16.01.2019 23:59
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 22:18
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 20:34
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 18:53
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 17:08
Komentarz usunięty

Reklama
Davincoxy 16.01.2019 15:19
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 09:51
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 08:04
Komentarz usunięty

Davincoxy 16.01.2019 06:18
Komentarz usunięty

Święto Kociewia już 8 sierpnia. Weź udział w kolorowym korowodzie! Święto Kociewia już 8 sierpnia. Weź udział w kolorowym korowodzie! Święto Kociewia już 8 sierpnia. Weź udział w kolorowym korowodzie! Przed nami 765. Jarmark św. Dominika w Gdańsku, który rozpocznie się 26 lipca . Odbywająca się od kilku wieków największa impreza handlowo-kulturalna w Polsce i jedna z największych w Europie co roku przyciąga zarówno polskich jak i zagranicznych turystów do stolicy Województwa Pomorskiego. Od kilkunastu lat Kociewie ma w jej programie swój dzień... W 2005 roku pierwszy raz odbyły się Unikaty z Kociewia, czyli występy na scenie lokalnych artystów. W 2017 roku zrodziła się inicjatywa Korowodu Kociewskiego, który przeszedł od Bramy Zielonej na Targ Węglowy. Rok później powstała wystawa Kociewie ART prezentująca dzieła regionalnych twórców. Wydarzenia te znane są pod wspólną nazwą "ŚWIĘTO KOCIEWIA ".Zapraszamy wszystkich mieszkańców oraz sympatyków Kociewia do wspólnego świętowania podczas Jarmarku św. Dominika szczególnie, koła gospodyń wiejskich, ochotnicze straże pożarne, zespoły młodzieżowe, przedstawicieli samorządów, stowarzyszeń, firm… Stragan Kociewski-start: 12.00-miejsce: Skwer Heweliusza Korowód Kociewski-start: 14.30-miejsce: przemarsz od Zielonej Bramy na Plac Heweliusza Kociewska Scena przy Heweliuszu-start: 15.30-miejsce: Skwer Heweliusza Kociewie ART-miejsce: wystawa przed Nadbałtyckim Centrum Kultury LOT KociewieData rozpoczęcia wydarzenia: 08.08.2025 12:00 – Data zakończenia wydarzenia: 08.08.2025 19:00
Reklama