Latem ub. roku przebywał na wschodnim krańcu Ukrainy, w okolicach Ługańska, gdzie przez dwa tygodnie badał tajemnicze kurhany. Na razie była to wyprawa rozpoznawcza, planowane są następne.
Kilka kultur w jednym miejscu
W czerwcu 2007 r. prof. Wiktor Kłoczko zaproponował studentom wyjazd na ekspedycję archeologiczną na Ukrainę.
- Podczas jednego z wykładów profesor pokazał nam ciekawe zdjęcia i powiedział, że na badania może zabrać 5 osób – relacjonuje Bartek.
Kurhany nie są pierwszą rzeczą, które badał tczewianin Rok wcześniej zajmował się zamkiem pokrzyżackim w Olsztynku. Uczestniczył też w 3-dniowych badaniach w Kościele Mariackim w Gdańsku, czyli w głośnym odkryciu grobu adm. Arenda Dickmana, zwycięzcy bitwy pod Oliwą (1627 r.).
- Na Ukrainie pierwszy raz zetknąłem się z czymś takim jak kurhany. Niezwykłość tego miejsca polega na tym, że stykają się tu pozostałości po kilku kulturach z różnych okresów dziejów. Same tego typu obiekty występują na Ukrainie dość licznie. Jakiś czas temu nawet BBC zainteresowała się tym odkryciem. Wkrótce okazało się, że przypadła nam w udziale praca przy kurhanie K4. Był „kopany” przez Ukraińców przez dwa lata.
Miejsca pochówku i punkty orientacyjne
Na temat ukraińskich kurhanów nie ma źródeł pisanych, dopiero dzięki archeologom - którzy teraz je badają - powstają pierwsze. Właściwie całe odkrywane stanowisko (dany obszar badawczy) jest jedną wielką zagadką.
Kurhany to tak naprawdę olbrzymie grobowce sprzed tysięcy lat. Wówczas na tym terenie żyły społeczności koczownicze, poruszające się na dużych obszarach. Kurhany przez swą wielkość stanowiły punkt orientacyjny. Dzięki temu grupy koczowników z daleka wiedziały, dokąd podążać. Miejsca takie były centrum ceremonii religijnych i pogrzebowych. Łączyły różne społeczności.
- Najstarszą kulturą, na którą się natknęliśmy była ta zwana katakumbową. Rozwijała się między 3000 a 1800 r. p.n.e. Wyróżniamy kurhany okrągłe i podłużne. Po dokonaniu pochówku, sypano nasyp. Tak one powstawały. Tego typu miejsce może być otoczone drewnianą palisadą, bądź kamiennym kręgiem – kromlehem (kamienny krąg znajdujący się wewnątrz kurhanu). W środku mogą się trafiać konstrukcje, nad którymi usypana jest ziemia. W ten sposób chowano władców i dostojników; pozostawały po nich szczątki – prochy lub szkielety.
Zmarli - z bronią i ceramiką
Nazwa kultury katakumbowej wzięła się od chowania zmarłych w swego rodzaju katakumbach. Pozostałości na jakie natrafiła grupa z Polski nie były jednak pochówkami. Było to zaskakujące, bo wcześniej w innej części tego kurhanu Ukraińcy natrafili właśnie na pochówki.
- Zmarłego umieszczano wewnątrz kurhanu w pozycji embrionalnej, w szybie razem z ceramiką, bronią z brązu, miedzi lub krzemienia. Taki sposób grzebania wywodzi się z kultury grobów jamowych.
Kolejną zidentyfikowaną kulturą była zrębowa, trwająca od 1800 r. do 1000 r. p.n.e. Jej zasięg widoczny jest od rzeki Ural aż po Dunaj.
Archeolodzy z Polski natknęli się na ślady ohry (czerwony barwnik, służący do ceremonialnego malowania ciała – symbolizujący krew) oraz ceramiki, wskazującej na tę kulturę.
Zagrożenia – płonące stepy i żmije
- Na pewno nie jest tak, że dowiedzieliśmy się wszystkiego o tym miejscu. Np. tego, że dlaczego cały kompleks otoczony jest murami. Nie mamy pojęcia kto mógł je zbudować. Około VIII wieku przed narodzeniem Chrystusa na tych terenach żyli przedstawiciele kultury scytyjskiej. Natrafiliśmy na pozostałości związane z owym kaganatem. Scytowie występowali także na ziemiach polskich, częściej jednak jako najeźdźcy. Kurhany, które badaliśmy są więc świętym miejscem dla różnych kultur sprzed kilku tysięcy lat.
Bartek wspomina, że podczas badań panowała przyjemna atmosfera, choć czasami dochodziło do sprzeczek na tle narodowym, które jednak szybko udawało się załagodzić.
- Mieszkaliśmy w namiotach, bez bieżącej wody. Niedaleko naszego obozu było źródełko, z którego czerpaliśmy wodę do picia i mycia. Długo nie padało, więc źródełko zaczęło wysychać. Pracowaliśmy w okropnym upale, czasami dochodzącym do 50 st. C. Zagrożeniem były również płonące co chwilę stepy. W pewnym momencie otrzymaliśmy informację, mamy szykować się do ewakuacji, albo przygotować się do odpierania ognia. Śmiertelnym niebezpieczeństwem były ponadto jadowite żmije stepowe.
A jakie są efekty tej naukowej eksploracji? Ukraińcy opracowali ostateczny raport, a ekipa z Polski może opublikować naukową publikacje. Do wniosku o grant na kolejną wyprawę będzie dołączony szczegółowy raport z obecnej.
- Chciałbym tam jeszcze wrócić, ale wszystko rozbija się o pieniądze. Mam nadzieję, że jeszcze tam pojedziemy.
Archeologia na Uniwersytecie Gdańskim
Taki kierunek istnieje na UG od 2004 r. Na razie ma on statut zakładu, ale szybko się rozwija i wkrótce stanie się instytutem. Jego twórcą jest prof. Lech Czerniak. Obecnie archeologię studiuje 120 osób. Kierunek ten wymaga oprócz zdobycia wiedzy teoretycznej także praktyk. Do zdobycia tytułu magistra wymagane są cztery miesięczne praktyki. Także po studiach trzeba odrobić rok praktyk. Po tym kierunku można pracować na uczelni, w muzeum albo założyć... własną prywatną firmę archeologiczną.
Reklama
Grobowce pełne zagadek
KOCIEWIE. Tczewianin badał tajemnicze kurhany na Ukrainie. Bartek Świątkowski studiuje archeologię na Uniwersytecie Gdańskim. Jest jedną z pięciu osób z Tczewa, które uczą się na tym nowym kierunku. Archeologiem chciał być od dziecka.
- Wawrzyniec Mocny
- 09.08.2008 14:06 (aktualizacja 16.08.2023 10:59)

Data dodania:
09.08.2008 14:06
Reklama












Napisz komentarz
Komentarze