Jak mogło do takiego tragicznego w skutkach wydarzenia?
Reanimacja nie pomogła
Oto jedna z hipotez, o której dowiedzieliśmy się w Komendzie Powiatowej Policji w Tczewie.
- 13 sierpnia, około godz. 21.00 doszło do wymiany zdań i szarpaniny pomiędzy trzema mężczyznami - powiedziała nam asp. Małgorzata Modliszewska z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. - Dwóch z nich pobiło i skopało tego, który podobno miał prowokować. Gdy ten oddalił się z miejsca zdarzenia jeden z oprawców ponownie zaatakował go i kilka razy brutalnie uderzył. Na skutek poniesionych obrażeń pokrzywdzony po dwóch dniach zmarł. Reanimację rozpoczęli już policjanci na miejscu zdarzenia, kontynuowali ją ratownicy z Pogotowia Ratunkowego. Obrażenia okazały się jednak zbyt rozległe.
Podejrzani ujęci, śledztwo trwa
- To czy doszło do jakiejkolwiek prowokacji ze strony śmiertelnie pobitego i to czy ktoś jeszcze brał udział w pobiciu jest przedmiotem śledztwa – mówi Kajetan Gościak, prokurator rejonowy w Tczewie. - Śledztwo jest niezwykle trudne, bo pomimo nieoficjalnych zeznań, nikt ze świadków nie ma odwagi pomóc policji w wyjaśnieniu okoliczności tragedii.
- W niedzielę po południu do sądu wpłynął wniosek od prokuratora o trzymiesięczny areszt tymczasowy dla jednego ze sprawców – dowiedzieliśmy się w sekretariacie Prezesa Sądu Rejonowego w Tczewie.
- W stosunku do drugiego mężczyzny zastosowano dozór policyjny, poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju – dodaje prokurator Gościak. - Z ustaleń wynika bowiem, że rola jednego z uczestników pobicia była drugorzędna. Ale wszystko wyjaśni śledztwo.
Świadkowie milczą...
W poniedziałek, 15 sierpnia, „brutalne pobicie” stało się „brutalnym pobiciem ze skutkiem śmiertelnym”. Leszek Bartosiewicz zmarł. Za ten czyn grozi kara 12 lat więzienia.
– Sprawcy zostali ujęci i usłyszeli zarzuty pobicia jeszcze przed zgonem poszkodowanego – informuje prokurator Kajetan Gościak. - Apele policji i prokuratury za pośrednictwem prasy i radia o pomoc świadków zdarzenia jak do tej pory (19 sierpnia - przyp. red.) okazały się bezskuteczne. Z nieoficjalnych i anonimowych relacji mieszkańców, do których dotarliśmy, wynika jednoznacznie, że było co najmniej kilku świadków tej tragedii. Obawiałem się takiego podejścia mieszkańców. To są najtrudniejsze sprawy, kiedy wokół jest tłum ludzi. Mimo wszystko apelujemy wciąż o zgłaszanie się na policję lub do prokuratury – nawet anonimowo.
Marsz milczenia i krzyk w internecie
Tymczasem w Gniewie nie gaśnie szok i oburzenie tym co się stało. Pod informacjami, które pojawiły się na naszym portalu (www.portalpomorza.pl), pojawiają się setki komentarzy. Piszą mieszkańcy, znajomi i przyjaciele tragicznie zmarłego. W Gniewie, we wtorkową noc (16 sierpnia), odbył się spontaniczny marsz milczenia, będący wyrazem protestu przeciwko agresji. W miejscu tragedii pojawiły się znicze i zdjęcia zmarłego. Najbliżsi znajomi przychodzą pod drzewo, pod którym znaleziono pobitego przyjaciela. Zapalają kolejne znicze, płaczą.
W internecie wybucha prawdziwy bunt przeciwko przemocy i wiele uwag pod adresem policji. Wszyscy chcą znaleźć winnych tragedii, a zarazem nikt nie chce pomóc w jej wyjaśnieniu...
„Ludzie nie bójcie się zeznawać, pomóżcie w śledztwie. Leszek nie zapomnę Ciebie” – pisze Magda.
„Leszek był najlepszym kolegą mojego brata, fajny chłopak, był częstym gościem w naszym domu i to mile widzianym! Fakt, że miał inne poglądy, nie skreślało go z listy fajnych kolegów brata. Ja osobiście go lubiłam – dodaje „koleżanka”.
„Wiem jak to jest mieszkać w Gniewie, bo tu właśnie mieszkam. Boję się wyjść nawet z domu przez to co się stało. Mieszkam w klatce razem z sąsiadem, który znał Leszka. Widywałam go na co dzień. Był radosny i pełen życia. Ale to życie się skończyło” – pisze „Wstrząśnięta”.
Był wrażliwym człowiekiem...
„W Gniewie spacer po zmroku to już przeżycie, a powrót z imprezy samotnie może się skończyć brakiem zębów. Kojarzę uczestników zajścia. (…) Jak usłyszałem co się stało byłem przekonany, że jacyś gówniarze skatowali turystę… Okazało się, że dorośli ludzie, którzy mają rodziny nie potrafili zapanować nad emocjami” – pisze anonimowy internauta.
„Znajomości i przyjaźnie Leszka, choć może niektórym trudno w to uwierzyć, wykraczały daleko poza Gniew. Dla wielu ludzi był ważny dlatego, że miał odwagę żyć według własnych przekonań, był bardzo wrażliwym, może zbyt wrażliwym człowiekiem... Teraz jest czas na smutek, na ciszę... żeby tak po ludzku pogodzić się z tą tragedią i powoli żyć dalej – dodaje Nieśka.
Za mało policji?
Do śmiertelnego pobicia doszło w czasie, gdy w Gniewie odbywała się znana impreza plenerowa Vivat Vasa. Do Gniewu przybyło więcej niż zwykle turystów. Niektórzy uważają, że za mało było policjantów. Zdaniem mieszkańców, kiedy na zamku jest tylu turystów i wszędzie leje się piwo, policji powinno być więcej.
Znicze po tragedii
W tej kwestii toczyła się już dyskusja podczas jednej z sesji Rady Miejskiej w Gniewie. Jak czytamy w protokole z sesji, 24 lutego 2010 r. Robert Sudenis – komendant powiatowy Policji w Tczewie, na pytanie radnych, o możliwość zwiększenia w sezonie turystycznym posiłków policji w Gniewie o oddziały prewencyjne z Tczewa i Gdańska obiecał, że jest to możliwe. Co dalej zrobiono z tą deklaracją? 13 sierpnia w Gniewie był jeden radiowóz z Gniewu i dwa z Tczewa. Jak się dowiedzieliśmy, impreza Vivat Vasa była zgłoszona jako rekreacyjna. Znacznie łatwiej otrzymać na nią pozwolenie aniżeli na masową. Szacuje się, że mogło być nawet w dniach imprez kilka tysięcy widzów. Na terenie zamku porządku pilnowało dwudziestu ochroniarzy z wynajętej przez organizatora agencji ochrony. Jednak impreza wyszła również poza mury zamkowego Wzgórza. Choćby w trakcie feralnego przemarszu odtwórców szwedzkich i polskich wojsk, turystów i mieszkańców.
Doszło do tragedii, zapłonęły znicze...
W Gniewie pojawiła się petycja do władz samorządowych i Komendy Wojewódzkiej Policji. Postulaty mieszkańców dotyczą m. in. likwidacji Straży Miejskiej w Gniewie, która ich zdaniem nie spełnia swojej roli, konieczności wprowadzenia monitoringu i reform w miejscowym komisariacie.
Ze łzami w oczach żegnano „Siwego”
W sobotę, 20 sierpnia, na cmentarzu komunalnym w Gniewie odbył się pogrzeb śp. Leszka Bartosiewicza. W ostatniej drodze towarzyszyli mu rodzice, brat, krewni oraz bardzo liczne grono przyjaciół.
– Ta śmierć była wyjątkowo niepotrzebna - powiedział podczas mszy żałobnej ks. Zbigniew Rutkowski, proboszcz parafii pw. Św. Mikołaja w Gniewie. - Niech więcej w tym mieście żadna matka nie będzie musiała chować swojego syna...
Na pożegnanie Leszek usłyszał wystrzały Żółtego Regimentu gniewskiego zamku. Wśród strzelających było trzech kumpli „Siwego”. Wszyscy ze łzami w oczach…
Agresor często nie przewiduje konsekwencji swojego działania
Agresja i przemoc są bardzo poważnymi problemami społecznymi. Często wynika to z rozbudowywanych przez lata stereotypów siły, władzy i wpływu. U niektórych osób, szczególnie tych z niestabilną samooceną, utożsamiane one są jedynie z siłą fizyczną, górowaniem nad innymi i potrzebą sprawowania kontroli w relacji z drugą osobą.
Agresja jest jedną z pierwotnych reakcji na stres i napięcie. Wystarczy poobserwować świat zwierząt. Ludzie natomiast dzięki rozbudowanej korze mózgowej, mają intelekt i świadomość, które pomagają reagować inaczej, tzn. kontrolować swoje emocje i zachowania. Osoby agresywne mają trudność z taką kontrolą i często agresja wynika z działania pod wpływem emocji, popędów i dawki adrenaliny. Agresor często nie przewiduje konsekwencji swojego działania. Brak argumentów innych niż siłowe oraz poczucie bezkarności są jednymi z najczęstszych powodów, dla których sprawcy dokonują aktów przemocy.
Warto wspomnieć, że alkohol i inne środki odurzające dodatkowo utrudniają kontrolowanie swoich emocji i zachowania, więc potęgują reakcje agresywne.
Najskuteczniejszą formą przerwania koła przemocy i agresji jest nieuleganie prowokacji i niewchodzenie w manipulacyjną grę, którą proponuje nam agresor. Lepiej przerwać kontakt, wyjść, wycofać się z relacji i wrócić do rozmowy, gdy emocje opadną. Takie zachowanie wcale nie jest oznaką słabości, lecz dowodzi siły wewnętrznej, umiejętności kontrolowania swoich emocji i posługiwania się własnym rozumem.
Wydział Interwencji Kryzysowej Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Tczewie służy pomocą wszystkim mieszkańcom powiatu tczewskiego, również osobom z Gniewu. Oferujemy cykliczne spotkania z oddelegowanym z naszej placówki psychologiem na terenie miasta Gniewu. Osoby, które chcą skorzystać z takiej pomocy, mogą kontaktować się z Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Gniewie lub bezpośrednio z Wydziałem w Tczewie.
Pobity i skopany na śmierć - szok po tragedii na ulicach Gniewa. Apel o pomoc do świadków zdarzenia
GNIEW. W sobotę, 13 sierpnia, wieczorem doszło w Gniewie do brutalnego pobicia, w wyniku którego życie stracił 36-letni Leszek Bartosiewicz, mieszkaniec Nicponi (gmina Gniew). Dla znajomych po prostu „Siwy”. Doznał urazu czaszki i licznych obrażeń wewnętrznych. Po dwóch dniach, zmarł w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Gdańsku.
- 27.08.2011 00:00 (aktualizacja 14.08.2023 04:00)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze