Zmarł on – w wieku zaledwie 40 lat - 6 lipca 1728 roku, czyli 280 lat temu.
Wychowanek jezuitów
Przyszły proboszcz tczewski przyszedł na świat w małej wsi Kczewo, leżącej niedaleko Kartuz. Pierwsze lekcje pobierał u jezuitów. W 1688 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Jako wikary służył w pobliskim Lubiszewie. Cztery lata po zostaniu kapłanem otrzymał probostwo w Walichnowach pod Gniewem. Jego poprzednikiem na tym stanowisku był Andrzej Korsza. Bardzo szybko piął się po szczeblach kariery kościelnej, gdyż wkrótce został dziekanem nowskim.
Krótkie proboszczowanie
W 1714 roku, za przyczyną własnych starań, objął parafię tczewsko-lubiszewską. Pierwsze nabożeństwo w tczewskiej farze odprawił w drugą niedzielę po Świętach Wielkanocnych. W nowej parafii dokończył budowę nowej plebanii. Jednakże z powodów chorobowych zmuszony został już w dwa lata później o zrzeczenie się niniejszej godności. Jak sam wtedy zapisał: „Spostrzegłszy, że nie jest snadź Wola Boża, aby ja tam ratował (tj. w Tczewie – przyp. autora) i zdobił tak piękną w murach i sklepieniu bazylikę, poza wszelką ozdobą zostającą bez schludności i czystości, zawieść się do Walichnów dałem”.
Dokładnie w 1724 roku zrzekł się wszystkich godności. Został pochowany w kościele walichnowskim. Tak oto pisano o Marcinie Szela po jego śmierci: „Był to mąż bardzo uczony i wielkiej wiedzy, poeta miodousty, kaznodzieja bardzo wymowny, dobry filozof, biegły teolog, obyty z prawem, ojciec kleru, prawdziwej wiary głosiciel najlepszy”.
Anatema dla lekarza
W tym tygodniu obchodzimy także inną rocznicę, ale również związaną ze sprawami kościelnymi. Otóż, niedawno pisaliśmy o sprawach tczewian w konsystorzu, czyli ówczesnym sądzie kościelnym. 4 lipca 1733 roku, a więc 275 lat temu, rozpatrywano tam sprawę dotyczącą lekarza tczewskiego o nazwisku Eisenheiner. Wniósł ją do sądu prepozyt tczewski Jan Fahl. Otóż lekarz miał kazać pracować swoim robotnikom w dzień święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Co więcej, miał być negatywnie ustosunkowany do władz kościelnych, gdyż został również oskarżony o zabranie tczewskiemu wikariuszowi krowy. Pojawiły się również głosy, jakoby żona Eisenheinera miała wypowiadać bluźnierstwa przeciwko Matce Boskiej.
Konsystorz uznał prawdziwość oskarżeń, wskutek czego para małżeńska została obłożona ekskomuniką. Dalsze losy lekarza i jego żony pozostają nieznane.
Na podstawie: J. Więckowiak, Kościół katolicki w Tczewie, Pelplin 2001.
Reklama
Ekskomunikowana rodzina lekarza
TCZEW. TROCHĘ HISTORII. W historii tczewskich parafii nie brak księży, którzy szczególnie dbali o powierzone im obowiązki. Do tych osób należał m.in. Marcin August Szela.
- Piotr Paluchowski
- 24.07.2008 00:07 (aktualizacja 01.08.2023 10:00)
Data dodania:
24.07.2008 00:07
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze