Na szczęście w rzeczywistości do tragedii nie doszło. Były to tylko ćwiczenia, gra decyzyjna służb i osób odpowiedzialnych za zarządzanie kryzysowe.
Ogień w wentylatorni
Ruch pod szkołą rozpoczął się w minioną środę po godz. 11.15. Wówczas dyrektor miejscowego Zespołu Szkół Waldemar Pawlusek zadzwonił pod nr alarmowy 112 i powiadomił pierwsze jednostki.
- Akcja zakłada źródło pożaru rozprzestrzeniające się od wentylatorni w piwnicy – informował tuż przed wydarzeniami asp. Zbigniew Rzepka. Rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tczewie przypomniał definicję ewakuacji i fakt, że przed przybyciem pomocy za jej udzielanie odpowiada dyrektor placówki. A takie ćwiczenia powinny być przeprowadzane co najmniej dwa razy w roku.
8 osób podtrutych dymem
O godz. 11.25 jako pierwsi pojawili się strażacy z OSP Subkowy, po nich policja i strażacy z komendy w Tczewie. O godz. 11.32 zjawili się też ratownicy z tczewskiego pogotowia.
W pierwszej kolejności przystąpiono do ewakuacji. Kilka minut później ze szkoły wylał się strumień uczniów. Ćwiczenia zakładały, że jeden z nauczycieli zasłabnie i zastąpi go gospodarz klasy. Nie wszyscy mieli się też wydostać. Niewielka grupka młodzieży czekała na pomoc w szkolnym budynku.
Z głównych drzwi wejściowych szkoły wylatywał gęsty dym (na szczęście w tej roli - stosunkowo niegroźna parafina), który wydobywał się także z okna jednej z klas.
Wkrótce z rąk dyrektora szkoły, zarządcy obiektu dowództwo przejął oficer straży pożarnej.
Zadbano o szczegóły i dramatyzm. Funkcjonariusze natychmiast przystąpili do wypakowywania sprzętu: aparatów powietrznych, węży z wodą oraz wentylatorów do usuwania zadymienia. Z kolei ratownicy czekali w pogotowiu na „pierwsze ofiary”.
- Ratownicy przystąpili do penetracji pomieszczeń - tłumaczył asp. Zbigniew Rzepka. - Jedna z uwięzionych osób daje znaki życia (w tej roli fantom – przyp. red.). – Okazało się, że 8 osób podtruło się dymem i niezbędna jest pomoc.
Strażacy uratowali „ofiarę”
Do lewego skrzydła budynku podjechały wozy strażackie, w tym jeden z drabiną. Najpierw „ratowano” ucznia-fantoma. Wszyscy - w tym ponad 200 uczniów z 11 klas - obserwowało przygotowanie dmuchanej platformy, na którą „brutalnie” wepchnięto „ofiarę”.
Aby utwierdzić się we własnych umiejętnościach strażacy przećwiczyli jeszcze jeden element. Wspomniana drabina została rozłożona, tak że bez trudu umożliwiłaby ewakuację innych osób, jak i samych ratowników. Oczywiście w normalnych warunkach strażacy nie rozwijaliby drabiny w tak „delikatny” sposób. Podczas akcji oszczędzono okna, jednak w rzeczywistości nie byłoby z nich czego zbierać. Liczyłaby się przede wszystkim szybkość, z jaką należy dostać się do poszkodowanych.
Zażegnanie zagrożenia to nie koniec
Tuż po zakończeniu ćwiczeń wszystkie osoby - kierujące i koordynujące akcję oraz obserwatorzy z innych placówek - zebrały się by podsumować wydarzenia.
- Gdyby do takiej sytuacji doszło podczas mrozu, młodzież należałoby przeprowadzić do sali Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji, aby znalazła się w ciepłym miejscu – stwierdził naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Administracji Starostwa Powiatowego w Tczewie Włodzimierz Mroczkowski. – Nawet takie ćwiczenia pokazują, że potrzebne jest zorganizowane podejście do problemu. Uczeń wyznaczony przez klasę po zasłabnięciu nauczyciela powinien wiedzieć, że musi bezpiecznie wyprowadzić grupę z zagrożonego miejsca. Na zażegnaniu zagrożenia akcja się nie kończy. Informacja o tragedii przedostaje się do mediów. Zaczynają się telefony. Przy zarządzaniu kryzysowym zostaje powołany specjalny zespół informujący rodziny o stanie ich bliskich.
Fałszywe alarmy
Waldemar Pawlusek, dyrektor Zespołu Szkół w Subkowach wyraził zadowolenie, że właśnie jego placówka wzięła udział w ćwiczeniach. Przypomniał o sytuacji z 1994 r., gdy ktoś powiadomił o bombie w szkole, co okazało się fałszywym alarmem.
- Marketing przeciwpożarowy jest dla szkół bardzo cenny – podsumował.
Przy okazji podkreślano, że uczniom nie może opłacać się fałszywe powiadomienie o zagrożeniu. Lekcje, które nie odbyły się z tego powodu zawsze powinny być odrabiane, nawet w wolny dzień.
Na zakończenie wszyscy zaproszeni otrzymali broszury z opracowaniami podobnych działań (nawet bez udziału służb) oraz przepisami BHP. Kolejne podobne ćwiczenia planowane są we wrześniu lub październiku br.
Potrzebna droga przeciwpożarowa!
Asp. Zbigniew Rzepka przyznał, że ćwiczenia ujawniły brak dobrej drogi przeciwpożarowej – w wypadku deszczowej pogody samochody drabiniaste nie byłyby w stanie podjechać pod szkołę. Poza tym utrudnieniem dla strażaków było umieszczenie włącznika prądu wewnątrz budynku (powinien być na zewnątrz).
- Trzeba też określić dokładną wysokość placówki i jeszcze raz przeanalizować zabezpieczenia przeciwpożarowe w obliczu zaostrzających się przepisów – podkreślił asp. Z. Rzepka.
- Dobrze się stało, że w pobliżu znalazła się firma budowlana, wykonująca prace – dodał nadkom. Artur Skuza z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. – Dzięki temu można było przećwiczyć wdrażanie przepisów porządkowych.
Reklama
Zagrożenie poważne, choć... pozorowane
SUBKOWY. W Subkowach ogłoszono alarm. W całej miejscowości wyłączono prąd. Paliła się szkoła, a uczniowie w pośpiechu gromadzili się na zewnątrz na placu. Wszystkie służby w ciągu 10 minut znalazły się na miejscu zdarzenia. Zespół Szkół zdał egzamin przeciwpożarowy.
- Wawrzyniec Mocny
- 07.05.2008 00:01 (aktualizacja 31.07.2023 12:48)

Data dodania:
07.05.2008 00:01
Reklama












Napisz komentarz
Komentarze