Nasz reporter wziął udział w takim patrolu.
Zakapturzeni młodzieńcy
Długo nie trzeba było czekać, bo dośc szybko na schodach wejściowych do holu dworca kolejowego pojawili się czterej zakapturzeni młodzieńcy. Czujni panowie z patrolu: posterunkowy Sławomir Kluzicki z tczewskiej policji oraz młodszy strażnik Przemysław Zulewski postanowili skontrolować nastolatków.
- Chodźcie tu panowie… - zaprosił post. Kluzicki na rozmowę. – Podajcie swoje dane i wytłumaczcie co tu robicie i czy aby nie powinniście być w szkole. Macie przy sobie telefony komórkowe?
- My?? – w odpowiedzi padło „zdziwione” pytanie. – My nic nie robimy, stoimy sobie i tyle. Do szkoły nie chodzimy... A telefonów już nie mamy, bo sprzedaliśmy. Ja już nie kradnę, to było kiedyś…
Lekcje właśnie się skończyły...
Wszyscy zgodnie i mętnie tłumaczyli powody swojej nieobecności w szkole: jeden - bo nie znał planu lekcji, drugi - bo już skończył gimnazjum i nie będzie więcej chodził do szkoły, trzeci - bo właśnie skończyły się lekcje, czwarty stwierdził, że... mu się nie chce. Wszyscy mieli ok. 14-16 lat. Dwóch było mieszkańcami Tczewa, jeden Zajączkowa Tczewskiego, ostatni pochodził z Miłobądza. Patrol sprawdził tożsamość delikwentów, która potwierdziła się. Choć strażnik miejski przyznaje, że młodzież często próbuje kłamać podając nieprawdziwe dane, co jednak szybko wychodzi na jaw.
W tym przypadku skończyło się na odwiezieniu najmłodszego „delikwenta” do Gimnazjum nr 3, gdzie na lekcje zaprowadziła go wychowawczyni. Chłopiec przyznał się w rozmowie z nami, że pochodzi z „normalnej”, a nie patologicznej rodziny, ma pracujących rodziców, którzy bardzo się denerwują takim jego zachowaniem. Jednak są bezradni. Rozmowy z psychologiem szkolnym też nie przynoszą efektów…
Na wagary do... Gdańska
- Takie sytuacja, podczas naszych patroli, są nagminne - – mówi post. Sławomir Kluzicki. - Niestety, często są to uczniowie Gimnazjum nr 3, choć i z innych szkół się zdarzają. Bywa, że młodzież stojąca wokół szkól pali papierosy i posiada kradzione telefony komórkowe.
- Pracuję w tczewskiej Straży Miejskiej dwa lata, wcześniej byłem w gdańskiej SM i takie sytuacje są, niestety, normą – informuje Przemysław Zulewski. - W Tczewie skala zjawiska jest mniejsza z uwagi na brak takich galerii handlowych jak np. Madison lub Multiplex. A nasza tczewska młodzież jeśli wybiera się na wagary, to często jeździ do Gdańska. Jednak i na miejscu mamy problemy z wagarowiczami.











Napisz komentarz
Komentarze