- Ciężarówki jeżdżą od rana do wieczora – mówią mieszkańcy ulicy. – Często jadą kolumną kilkunastu pojazdów. Czujemy się wtedy jak byśmy mieszkali tuż przy torach, po których przejeżdża pociąg.
Albo błoto, albo kurz
Mieszkańcy ul. Jantarowej narzekają na ciężarówki ze żwirem od dwóch lat. Twierdzą, że pojazdy nie przestrzegają ograniczenia prędkości do 30 km/godz., rozjeżdżają im drogę, która albo jest pełna błota, albo unosi się nad nią chmura kurzu – i tak w kółko od rana do późnego wieczora.
- Muszę pilnować wnuków, żeby nie zginęły pod kołami tirów, bo tak szybo pędzą – mówi Bernadeta Kosicka. - Z wózkiem nie ma jak przejść, bo pobocze właściwie nie istnieje – albo krzaki, albo górka. Chodzić tą ulicą to strach. Droga do sklepu to brodzenie po kolana w błocie. Nie mamy innego wyjścia jak chodzić w gumaczach dla wędkarzy.
- Ta ulica powinna nazywać się Błotna, a nie Jantarowa – dodaje Ludwik Małkowski. – Kiedy dzwonimy do Skanskiej, żeby coś zrobili z tym błotem, to oni przysyłają walec do jego ugniatania. Przecież to śmieszne...
Kiedy błoto wysycha, nad okolicą unosi się chmura pyłu.
- To jest koszmar – denerwuje się Leokadia Małkowska. – Brudne okna i wywieszone pranie. Mamy kurz w obiedzie i na twarzach. Najgorzej jest jak nie ma wiatru, bo pył unosi się w powietrzu i nie ma czym oddychać. Świata w ogóle nie widać.
- Prosimy wtedy o zraszarkę – informuje pan Ludwik. – Ostatnio przyjechała, gdy… padał deszcz, a zdarzało się, że brakowało jej wody.
W domach wszystko się trzęsie
Mieszkańcy ulicy twierdzą, że stan drogi był o wiele lepszy zanim zaczęły jeździć nią ciężarówki. Uważają, że Skanska-NDI niedostatecznie wywiązuję się z obowiązku systematycznego naprawiania uszkodzeń.
- Od czasu do czasu przyjeżdżają coś zasypać, ale zwykle jest gorzej niż było przedtem. Kiedyś ta droga to był mocno utwardzony bruk, który teraz zniknął pod grubą warstwą błota, albo został całkowicie rozjeżdżony.
- W marcu zrobiła się koło naszego domu taka wielka dziura, że aby ją zasypać potrzebna była cała wywrotka – zaznacza Ludwik Małkowski. - Nawet sami czasami łatamy dziury, bo nie możemy własnymi samochodami przejechać.
Lista narzekań mieszkańców jest dłuższa – uważają oni, że drogą poruszają się, pomimo zakazu władz gminy Tczew, także ciężarówki innych firm niż Skanska-NDI. Martwią się o stan swoich domów i budynków gospodarczych, na które mają przenosić się drgania wywołane jazdą ciężarówek.
- W domach wszystko się trzęsie – zapewnia pani Leokadia. – Na werandzie odchodzą nam od zaprawy kafelki.
- Mówią nam, żeby starać się o odszkodowania za popękane ściany, ale jaką szansę ma zwykły człowiek by wygrać z taką wielką firmą? – pyta Bernadeta Kosicka, która mieszka zaledwie kilkanaście metrów od drogi.
- Nie zgodziliśmy się na przedłużenie umowy ze Skanską na korzystanie z tej drogi, ale nikt nas nie wysłuchał - podkreśla Ludwik Małkowski.
Wójt rozumie mieszkańców, ale…
- Na ostatniej sesji Rada Gminy przyznała sumę 600 tys. zł na naprawę dróg po okresie zimowym – relacjonuje wójt gminy Tczew Roman Rezmerowski. – W ostatni piątek zlustrowaliśmy stan 242 km gminnych dróg. Zajrzeliśmy też do Gniszewa i jest prawdopodobne, że część ze wspomnianej sumy trafi także do tej miejscowości.
Skanska-NDI będzie korzystać z dróg gminnych do jesieni tego roku, podobnie jak jej podwykonawca firma Drekar. Nasz rozmówca przyznaje, że część mieszkańców była przeciwna przedłużeniu umowy, ale za jej podpisaniem optowali zarówno lokalny radny, jak i sołtysi Gniszewa i pobliskich Śliwin.
- Rozumiem mieszkańców, którzy chcą, aby nastąpił już koniec prac transportowych, ale innej drogi nie ma, by wozić żwir z Rokitek – mówi wójt.
W umowie między gminą Tczew a Skanską-NDI zastrzeżono, że kierowcy ciężarówek mogą jechać tylko 30 km/godz., wyłącznie w jednym kierunku, a droga ma być utrzymana w stanie ciągłej przejezdności dla samochodów osobowych.
- Nie damy rady kontrolować każdego kierowcy z osobna – rozkłada ręce Roman Rezmerowski. - Za kółkiem siedzi tylko człowiek i gdyby tylko zechciał przestrzegać ograniczenia prędkości i nie jeździć w kolumnach, to wszystko byłoby w porządku.
Zastępca wójta Henryk Łucki uważa, że ul. Jantarowa nie była wcale przed rozpoczęciem budowy A-1 w tak dobrym stanie, jak mówią jej mieszkańcy.
- Fragment bruku tuż za trylinką jest drogowym luksusem – uważa. – Pozostała część drogi, dzięki naprawom Skanskiej, wygląda o niebo lepiej niż przed budową A-1. Jak tylko otrzymujemy sygnał o zniszczeniu drogi to przekazujemy go Skanskiej. Jedni mieszkańcy zrobili interes na tym, że Skanska jeździ objazdami przez ich grunty, a inni nie, więc teraz wylewają swoje żale.
Skanska-NDI obiecuje kompleksowy remont
Słowa wicewójta Łuckiego powtarza Małgorzata Dobosz ze Skanskiej-NDI:
- Droga do żwirowni w Rokitkach została przez naszą firmę utwardzona kruszywem przed rozpoczęciem transportów do A-1. Jej stan przed budową autostrady był o wiele gorszy niż obecny.
Przedstawicielka wykonawcy robót zapewnia, że firma na bieżąco naprawia drogę, którą po zakończeniu prac przy A-1 czeka kompleksowy remont.
- Część tej trasy, ok. 600 m, została zbudowana z ominięciem domostw, na wyłączne potrzeby naszych transportów i po zakończeniu budowy zostanie rozebrana – zaznacza Małgorzata Dobosz. - Jeżeli natomiast zdarzają się przypadki, że droga nie jest wystarczająco zraszana, bardzo prosimy o kontakt w tej sprawie. Można dzwonić do naszego biura w Swarożynie.
Kierowcy wożący kruszywo w stronę III sekcji budowy autostrady są instruowani, według naszej rozmówczyni, o ograniczeniach prędkości, ale…
- Przypominam jednak, że nie jesteśmy wyłącznym klientem tej żwirowni i nie możemy odpowiadać za zachowania wszystkich kierowców w jej rejonie – podkreśla M. Dobosz.
A co z pękającymi od drgań, wywołanych przejeżdżającymi ciężarówkami, ścianami domów?
- Jeżeli zachodzi uzasadnione przypuszczenie, iż nasze prace mogły doprowadzić do powstania szkody, istnieje oczywiście możliwość zgłoszenia tego faktu do naszej firmy celem zbadania przez nas danej sprawy – zapewnia M. Dobosz.












Napisz komentarz
Komentarze