Na najbliższej sesji Rady Miejskiej radni będą debatować nad Gminnym Programem Opieki nad Zabytkami dla miasta Tczewa na lata 2010 - 2013 oraz sprawozdaniem z realizacji programu w latach 2006 - 2009. W oparciu o tę uchwałę będzie realizowana ochrona nad tczewskimi zabytkami, a według gminnej ewidencji mamy ich aż 825.
Właściciel i urząd: niełatwa współpraca
Jak podkreśla Danuta Morzuch-Bielawska, naczelnik Wydziału Planowania Przestrzennego w Urzędzie Miejskim, tczewski program opieki nad zabytkami jest tak dobry, że wzorowały się na nim inne miasta w Polsce. Radny Krzysztof Korda potwierdza, że dokumenty rzeczywiście zostały starannie przygotowane, ale obawia się, czy wyciągnięto wnioski z poprzednich lat.
- Zabytków mamy mnóstwo. Zastanawia mnie tylko w jaki sposób samorząd chce po pierwsze chronić je i rewitalizować, a w jaki sposób pomagać właścicielom zabytków – pyta radny.
W sprawozdaniu z wykonania programu w latach 2006 - 2009 czytamy, że największym problemem okazała się współpraca z właścicielami obiektów wpisanych do rejestru, wynikająca z braku ich zainteresowania problemem oraz „dużym obciążeniem stanowiska ds. gospodarki przestrzennej i ochrony zabytków sprawami bieżącymi”.
- Wydaje mi się, że akurat to nie jest usprawiedliwienie, przynajmniej mnie to nie uspokaja ani jako mieszkańca, ani jako radnego miasta – stwierdza Krzysztof Korda. - Od władzy należy wymagać lepszego zarządzania pracownikami, ustalanie ich zakresu obowiązków.
- Właściciele wartościowych nieruchomości nie są specjalnie chętni na wpisanie do rejestru zabytków – ocenia Danuta Morzuch-Bielawska. - Współpraca nie zawsze jest łatwa, np. nie byliśmy w stanie wyegzekwować dokumentów potrzebnych do przygotowania programu opieki nad zabytkami. Widocznie urzędowe nakazy nikogo nie interesują.
Dotacja lub konkurs
W budżecie na 2010 r. na dotacje remontów zabytkowych obiektów zapisano tylko 30 tys. zł. W latach 2005 - 2009 pomoc miasta 5-krotnie otrzymywała parafia pw. Podwyższenia Krzyża Św., a tylko raz prywatny właściciel domu. Takie osoby mogą też wziąć udział w konkursie na najładniej utrzymaną elewację. W tegorocznej edycji wręczono dwie nagrody po 25 tys. zł oraz pięć po 10 tys. zł.
- Widzimy potrzebę wspomagania właścicieli takich obiektów, ale nie ma środków – rozkłada ręce naczelnik Wydziału Planowania Przestrzennego UM. - Jako miasto już wydaliśmy i wydamy kilkanaście milionów zł na rewitalizację Starego Miasta. Uczestniczę w spotkaniach, na których mówi się, że takie przedsięwzięcia powinny być dotowane także przez państwo i władze województwa, bo na razie wszystko ciąży na biednych gminach.
W 2008 r. radni Bożena Chylicka i Krzysztof Korda postulowali przygotowanie uchwały wspierającej właścicieli zabytków. Na jej podstawie miasto miałoby np. spłacać odsetki od kredytów zaciągniętych na remont. Radny Korda dodaje, że można by się także zastanowić nad zwrotem części wydatków za prace. W programie na trzy kolejne lata takiej możliwości nie uwzględniono.
- Niestety, nie przyjęto naszej propozycji, uznając, że obowiązujące w niektórych miastach przepisy są niezgodne z prawem – mówi radny. - Dziwi mnie to tym bardziej, że od tego czasu inne samorządy przyjęły takie uchwały.
Jak to robią w Gdyni
Nasz rozmówca podaje przykład Gdyni, gdzie władze miasta zwracają do 75 proc. kosztów remontu zabytkowego domu. W mijającym roku Gdynia wydała na takie dotacje ponad 1,2 mln zł. Z kolei zdaniem naczelnik Wydziału Planowania Przestrzennego, Gdynia dotuje remonty zabytków na takiej samej zasadzie co władze Tczewa.
- W programie nie przewidziano zwrotu kosztów remontowania zabytkowych obiektów będących własnością prywatną, ponieważ nie ma podstawy prawnej do uchwalenia takiej uchwały – wyjaśnia Danuta Morzuch-Bielawska. - Według prawa rewitalizacja nie jest celem publicznym, a zwrot kosztów remontu byłby traktowany jako pomoc przedsiębiorcy, który ma obowiązek samodzielnego utrzymywania swojej zabytkowej własności.
Miasto wnioskuje o wpisanie 16 następnych obiektów do rejestru zabytków, wśród nich kolejnych domów mieszkalnych. Gdy dany obiekt jest wyjątkowo wartościowy nie jest wymagana na to zgoda właściciela. Dodajmy, że każdy remont zabytku musi się odbywać pod nadzorem konserwatora.
Co z zabytkami archeologicznymi?
Zdaniem radnego Krzysztofa Kordy w programie opieki nad zabytkami brakuje jeszcze wyraźnego wyszczególnienia, że na gminie ciąży obowiązek dokumentacji nie tylko zabytków widocznych, ale i archeologicznych.
- Tegoroczne odkrycia archeologiczne w Tczewie pokazują, jak wiele możemy odkryć w naszym mieście – zaznacza radny. – W programie brakuje wyraźnej informacji, czy miasto zamierza i w jakich miejscach wykonać badania archeologiczne na swoich terenach oraz czy zamierza te odkrycia w jakikolwiek sposób wyeksponować, np. poprzez oznaczanie ozdobną kostką, jak zrobiono to przed laty na Pl. Hallera, czy poprzez zamontowanie przezroczystej pleksi. Brakuje wskazania priorytetów, jakie zabytki miasto chce ratować w pierwszej kolejności, kto ma za co odpowiadać oraz jakie środki zostaną przeznaczone na ten cel w najbliższych latach.
Reklama
Skąd wziąć pieniądze na utrzymanie zabytków?
TCZEW. Właściciele prywatnych obiektów, wpisanych do rejestru zabytków, nie mogą liczyć na hojną pomoc miasta przy ich remoncie. W budżecie Tczewa na 2010 r. zapisano tylko 30 tys. zł na dotowanie takich inwestycji, a zdaniem urzędników polskie prawo nie przewiduje możliwości zwrotu kosztów tego typu prac.
- Przemysław Zieliński
- 28.12.2009 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 08:19)

Data dodania:
28.12.2009 00:00
Reklama
Reklama









Napisz komentarz
Komentarze