Rozmowa z księdzem Michałem Glazą z parafii Św. Józefa w Tczewie.
- Trwa adwent. Jak przeżyć ten czas ?
- Adwent to w roku liturgicznym czas przygotowania do spotkania z Jezusem Chrystusem w znaku Świąt Bożego Narodzenia. Celowo nie stosuję potocznego stwierdzenia „czas przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia”, bo jest ono w moim mniemaniu niewystarczające. Nie przygotowujemy się do świętowania i ucztowania, ale do przeżycia wielkiej tajemnicy chrześcijaństwa – tajemnicy Wcielenia. Adwent nie ma służyć tylko przygotowaniu kuchennego zaplecza, dekoracji domu czy mieszkania, przygotowaniu prezentów itd. Ma być przede wszystkim czasem naszego rozwoju, i to zarówno duchowego, jak i intelektualnego, a ostatecznie także moralnego. Konieczne jest najpierw zrozumienie, że to co Pan Bóg objawił w Starym Testamencie, co zapowiedział też przez proroków – dokonało się już przed blisko dwoma tysiącami lat, rozpoczynając kolejny etap historii zbawienia. Etap, który wciąż trwa i również zmierza do wypełnienia, kiedy to Chrystus odbędzie sąd nad światem. Przypomina o tym św. Paweł w Liście do Filipian: „Pan jest blisko”. W tym sensie całe życie człowieka jest adwentem – czasem przygotowania do spotkania z Panem, który kiedyś powróci i dobro wynagrodzi, a zło ukarze.
- Czy poprzez tę „gadżetową” otoczkę (choinka, prezenty, ozdoby) ludzie zapomnieli o prawdziwym wymiarze Bożego Narodzenia - przyjścia Chrystusa na świat?
- Wszelkie uogólnienia mogą być krzywdzące... Nie można powiedzieć o kimś, kto dba o świąteczny wystrój, czy też już od początku grudnia myśli o tym jak sprawić bliskim przyjemność miłym prezentem, że zapomina o prawdziwym wymiarze Bożego Narodzenia. To oczywiście nie tak... Wszystko sprowadza się do pytania o wiarę, i to wiarę nie społeczeństwa, ale jednostki. Dla człowieka wierzącego przeżywanie pamiątki narodzenia Zbawiciela staje się zwyczajnie okazją do uzewnętrznienia radości płynącej z tego faktu. Stąd choinka, ozdoby, prezenty... Nie należy, patrząc na działania marketingowe firm i sklepów, formułować wniosków o „ludziach” w ogólności. Jestem świadom, że podobnie jak jest pewna liczba ludzi wierzących, tak jest też pewna liczba ludzi niewierzących, którzy z owej „gadżetowej otoczki” czynią cel sam w sobie. To może razić, tym bardziej, że czasami trudno na pierwszy rzut oka odróżnić jednych od drugich. Jestem jednak pewien, że Pan Bóg różnice widzi i kiedyś także to osądzi.
Odważę się na krótkie stwierdzenie - „gadżetowa” otoczka tak samo wierzącemu nie zaszkodzi, jak i niewierzącemu nie pomoże.
- Czy można cofnąć proces komercjalizacji Świąt Bożego Narodzenia ?
- Z pewnością procesu komercjalizacji nie cofnie się żadnym zarządzeniem. Nie dokona się tego również z dnia na dzień. Można mieć jedynie nadzieję, że społeczeństwo zwyczajnie znudzi się kiedyś tym komercyjnym modelem i zacznie poszukiwać pierwotnego sensu. W ostatnim czasie coraz częściej, nawet od młodzieży słyszę głosy niezadowolenia z tego co „zrobiono ze świętami”, a to już dobry znak... Ważne jest, aby chrześcijanie mieli świadomość, o co rzeczywiście chodzi w tym przedświątecznym i świątecznym czasie.
- A jak ksiądz spędza Święta Bożego Narodzenia ?
- Przyznam, że nieco bałem się tego pytania... Sposób spędzania niedziel i wszystkich świąt, przynajmniej od strony czysto zewnętrznej, jest w przypadku księży oczywiście inny niż ludzi świeckich. Wynika to już z samych obowiązków stanu kapłańskiego, czyli głoszenia Słowa Bożego i sprawowania sakramentów, szczególnie Eucharystii. Żaden kapłan nie może, czy to w niedzielę czy w czasie świąt, wyjechać ani też zamknąć się w czterech ścianach i oddać odpoczynkowi – to jest przecież czas na Służbę Bożą. Z tego powodu zwyczajne pełnienie kapłańskiej posługi będzie moim sposobem na spędzenie czasu Świąt Bożego Narodzenia. Nie postrzegam tego jako jakiegokolwiek ciężaru – po to jestem i z tego czerpię radość. Poza tym, znajdzie się oczywiście czas na wspólną wigilijną wieczerzę w gronie kapłanów pracujących w parafii, czas na spotkanie z rodziną i jeśli Pan Bóg pozwoli to może również na odpoczynek...
- Jakie wspomnienia bożonarodzeniowe wiążą się księdzu z domem rodzinnym,
dzieciństwem?
- Jestem wdzięczny Panu Bogu za szczęśliwe dzieciństwo i piękne wspomnienia, które mam z tego okresu. Pamiętam, że czas świąt zawsze spędzaliśmy wspólnie: moi rodzice, dziadkowie i ja. Bywało, że dołączali do nas krewni, a atmosfera chyba zawsze była bardzo miła. Myślę, że zwyczajnie mieliśmy świadomość tego, jakie wydarzenie nas gromadzi i każdy na swój sposób starał się do tego przygotować. Nie mówię tu oczywiście o wczesnym dzieciństwie, bo wtedy pewnie, jak dla większości dzieci, najważniejsze były prezenty od „Mikołaja”... Na szczęście z wiekiem przychodzi zdolność refleksji i umiejętność przewartościowania. Z czasu dzieciństwa miło wspominam m. in. to jak wspólnie z dziadkiem budowaliśmy szopkę bożonarodzeniową, którą później stawialiśmy przy choince – zawsze świeżej. Dużo podobnych miłych wydarzeń przychodzi mi na myśl, ale niech to wystarczy...
Co do wigilii, pamiętam, że wieczerza wigilijna w domu rozpoczynała się zwykle odczytaniem fragmentu Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa, była modlitwa dziękczynna, modlitewne wspomnienie bliskich zmarłych – a tych z biegiem lat przybywało... Były życzenia podczas dzielenia się opłatkiem, prezenty i wspólnota stołu. Później już tylko oczekiwanie na Pasterkę urozmaicane śpiewem kolęd, choć muszę szczerze przyznać, że niestety zbyt dużo nie śpiewaliśmy... W domu rodzinnym mieliśmy taki zwyczaj, że pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia przeżywaliśmy zwykle w gronie domowników, drugi wiązał się z różnymi odwiedzinami...
- Który ze świątecznych zwyczajów lubi ksiądz najbardziej ?
- Tu powiem krótko... Lubię te zwyczaje, które są racjonalne i wiążą się z przeżywaną w czasie świąt tajemnicą naszej wiary.
- Czego powinniśmy sobie życzyć na Święta?
- Składając życzenia powinniśmy wybiegać nieco dalej... Nie należy życzyć drugiemu człowiekowi dobra tylko „na święta”, ale „z okazji świąt” na całe życie. Najważniejsze pozostaje jednak, by życzenia były szczere, zresztą innych nie warto wcale wypowiadać. Przyznam, że sam składając życzenia nie lubię długich „wymienianek” i często ograniczam moją wypowiedź do życzenia „Bożego błogosławieństwa”. To życzenie zawiera przecież już z definicji wszystko co dla danego człowieka jest najlepsze.
„Pan jest blisko”. By życzenia były szczere...
Składając życzenia powinniśmy wybiegać nieco dalej... Nie należy życzyć drugiemu człowiekowi dobra tylko „na święta”, ale „z okazji świąt” na całe życie. Najważniejsze pozostaje jednak, by życzenia były szczere, zresztą innych nie warto wcale wypowiadać. Przyznam, że sam składając życzenia nie lubię długich „wymienianek”.
- Rozmawiał (Pegas)
- 24.12.2009 09:05 (aktualizacja 16.08.2023 18:55)

Data dodania:
24.12.2009 09:05
Reklama
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze