Radni interweniują w sprawie stacji bazowych telefonii komórkowej w Tczewie
W sprawie wyrastających niczym grzyby po deszczu stacji bazowych telefonii komórkowej interweniuje się na całym świecie, także w grodzie Sambora. Tczewscy radni w imieniu mieszkańców walczą o bezpieczeństwo i zdrowie w mieście.
Podstępem od drzwi do drzwi?
Firmy telekomunikacyjne coraz częściej namawiają lokatorów zabudowań komunalnych, aby ci wyrażali zgodę na instalację na połaciach dachowych ich budynków stacji bazowych. Przedstawiciele tych firm chodzą od drzwi do drzwi i pod pretekstem instalacji „niewielkich, niegroźnych anten”, stawiają na budynku aparaturę równie pokaźną, co - jak uważają zainteresowani mieszkańcy - niebezpieczną dla zdrowia. Lokatorzy godzą się, ponieważ w zamian za udostępnienie miejsca pod taką stację, oferowane są im pieniądze (np. na fundusz remontowy). Później, kiedy już orientują się co stanęło ponad ich głowami oraz jaki wpływ może mieć to na ich zdrowie, dochodzi do sytuacji takich jak ta, która miała miejsce w Tczewie.
O proteście mieszkańców w sprawie instalacji stacji bazowej na budynku przy ul. Wyzwolenia 1 pisaliśmy już w „Gazecie Tczewskiej” (nr 18, 30 kwietnia 2009 r.). Sprawą zainteresował się Mirosław Kaffka. Radny PiS przeanalizował przypadek stacji bazowej, która pojawiła się na budynku przy ul. Czyżykowskiej 66. Podczas niedawnego spotkania członków wspólnoty padł nawet zarzut o popełnieniu przez Polkomtel - właściciela anteny - przestępstwa.
- Mieszkańcy osiedla zamierzają złożyć wniosek do prokuratury – powiedział nam radny Kaffka. - W opinii prawnej Urzędu Miasta Tczewa czytamy, że „uchylenie się przez wspólnotę od skutków jest możliwe, gdy błąd wywołany był podstępem”. Takiego podstępu dopuścił się Polkomtel i o taki podstęp chcą oskarżyć firmę wspólnoty mieszkaniowe z całego osiedla.
O jakim podstępie mowa? Otóż mieszkańcy twierdzą, że zgodę na budowę stacji wyraziło podczas zebrania zaledwie 5 członków wspólnoty.
- Przedstawiono im korzyści w postaci dzierżawy połaci dachu w wysokości 18 tys. zł rocznie na fundusz remontowy - wyjaśnia M. Kaffka. - Wykorzystano fakt kryzysu i biedy. Ludzie nie mają pieniędzy na fundusze remontowe, ucieszyła ich wiadomość o dodatkowych środkach dla wspólnoty mieszkaniowej. Nie zostali jednak poinformowani o zagrożeniach z tytułu działania pola elektromagnetycznego. Brakujące podpisy zebrane zostały „na kolanie”, na zasadzie domokrążstwa.
Kto zapłaci za błędy?
Próby budowy stacji bazowych telefonii komórkowej na terenie miasta podejmowano nie tylko na Czyżykowie. Wspólnoty mieszkaniowe w porę budziły się i odmawiały. Uchwałę wyrażającą zgodę na instalację na dachu swojego budynku urządzeń telekomunikacyjnych podjęli lokatorzy bloku przy ul. Wyzwolenia 1. W głosowaniu wzięło udział tylko 15 na 36 właścicieli lokalów. Dokument zatwierdzono 56,23 proc. głosów. „Za” głosował m.in. przedstawiciel Gminy Miejskiej Tczew we wspólnocie.
- Zaniepokojeni mieszkańcy odwołali się od decyzji starosty - relacjonuje radny Zbigniew Urban, który także zaangażował się w tę kontrowersyjną i bulwersującą mieszkańców sprawę. - W październiku wojewoda uchylił pozwolenie na budowę i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Postępowanie w zakresie pozwolenia na budowę stacji na ul. Wyzwolenia 1 wróciło do starostwa.
- Podejrzewam, że po usunięciu wszelkich nieprawidłowości wskazanych w decyzji wojewody, starostwo wyda nowe pozwolenie - twierdzi zastępca prezydenta Tczewa Mirosław Pobłocki. – Władze miasta nie mają w tej sytuacji wiele do powiedzenia. To wspólnota samodzielnie podjęła decyzję o lokalizacji anten i podpisała umowę. W związku z tym tylko Zarząd Wspólnoty może podjąć działania zmierzające do rozwiązania umowy w granicach prawa.
Zastępca prezydenta dodaje, że pójście w spór prawny z operatorem telefonii komórkowej wiązałoby się z pewnymi działaniami restrykcyjnymi. Firma zgodzi się rozwiązać umowę, ale zażąda od wspólnoty zwrotu poniesionych kosztów.
- Dlatego w opinii prawnej znalazła się uwaga, że wspólnota może podjąć działania zmierzające do rozwiązania tej umowy, ale musi liczyć się z ewentualnymi konsekwencjami finansowymi – wyjaśnia M. Pobłocki. - Nie chciałbym, aby za rok czy dwa wspólnota, mając przegrany wyrok sądowy i konieczność zapłacenia np. 100 tys. zł, przyszła do miasta i powiedziała: „To teraz niech miasto zapłaci, skoro nas w taki proces wpędziło!”.
Radni: trzeba wycofać zgodę
Zastępca prezydenta twierdzi, że Mirosław Ostrowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnym Zasobem Mieszkaniowym w Tczewie, dostał zalecenie głosowania przeciwko kolejnym tego typu inwestycjom.
- We wspólnocie tej mamy mniejszość, a więc decyduje sama wspólnota mieszkaniowa - podkreśla Pobłocki. - Nasze stanowisko możemy przeforsować tylko tam, gdzie mamy większość.
Z wiceprezydentem nie zgadza się Zbigniew Urban. Uważa on, że gdyby przedstawiciel Gminy Miejskiej (która jest właścicielem istotnej części udziałów) głosował przeciwko wydaniu zgody na instalację stacji bazowej na budynku przy ul. Wyzwolenia 1, do obecnej sytuacji by nie doszło.
- Myślę, że władze miasta powinny jak najszybciej wycofać się z uchwały w sprawie wyrażenia zgody, nawet jeśli mielibyśmy ponieść z tego tytułu konsekwencje finansowe - apeluje radny Urban. - Inaczej starostwo wyda kolejne pozwolenie i budowa stacji dojdzie do skutku.
Ponieważ decyzję o rozwiązaniu umowy podjąć może tylko Zarząd Wspólnoty, radny proponuje, aby spotkanie w celu przegłosowania odpowiedniej uchwały wymogła na Zarządzie właśnie Gmina Miejska.
- Głosami zarówno przedstawiciela gminy, jak i wszystkich niezadowolonych mieszkańców, bez problemu doprowadzilibyśmy do podjęcia uchwały w sprawie wycofania się z zawartej umowy – uważa Z. Urban. – Musimy, niestety, liczyć się z konsekwencjami finansowymi, ale nawet gdybyśmy za błąd przedstawiciela miasta (który wyraził zgodę na budowę tej stacji) mieli zapłacić kilka tysięcy zł, to uważam, że byłaby to kwota niewspółmiernie niska do ewentualnych zagrożeń, które ta stacja sobą generuje.
Zbigniew Urban zwraca uwagę na fakt, że wybudowana na czterokondygnacyjnym budynku stacja niebezpieczna byłaby przede wszystkim z tego względu, że w jej bezpośredniej okolicy stoją dwa wieżowce - to przede wszystkim ich lokatorzy znaleźliby się w polu rażenia promieniowania elektromagnetycznego.
- Wspólnota wieżowca, która nie wyraziła zgody na montaż anten na swoim budynku, tak naprawdę zadziałała sobie na szkodę - zauważa radny.
Podziurawili i zostawili
Kolejnym argumentem podważającym zasadność instalacji stacji bazowych na terenie miasta jest paragraf 7 Miejskiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
- Mowa jest w nim o tym, że lokalizacja każdego obiektu obniżającego standard warunków mieszkaniowych, wymaga od inwestora analizy sąsiedztwa - precyzuje Mirosław Kaffka. - A więc w przypadku Czyżykowskiej 66 o zgodzę powinni zostać poproszeni nie tylko mieszkańcy tego budynku, ale i lokatorzy okolicznych zabudowań.
Radny dodaje, że w bloku przy ul. Czyżykowskiej 66, w trakcie montażu stacji, doszło do dewastacji mieszkań.
- Jednej z lokatorek, nad której mieszkaniem zainstalowano potężne maszty przekaźnikowe, przewiercono na wylot otwory w dwóch pokojach, po czym dokonano prowizorycznych napraw. Ta pani, która ma już 74 lata, boryka się teraz z przeciekającym dachem.
Pogwałcenie Konstytucji?
Mirosław Kaffka, który tematem interesuje się od kilku miesięcy, dowiedział się m.in., że Parlament Europejski wydał rezolucję, zgodnie z którą stacje bazowe szkodzą zdrowiu, a towarzystwa ubezpieczeniowe wycofują się z odpowiedzialności za szkodliwe dla zdrowia skutki ich (stacji) funkcjonowania.
- Niezależni naukowcy dowiedli, że promieniowanie elektromagnetyczne jest przyczyną wzrostu zachorowań na nowotwory złośliwe, raka układów rozrodczych i impotencję nawet u najmłodszej młodzieży. Tymczasem art. 68 Konstytucji RP mówi o tym, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia i życia.
Radny Kaffka zachęca do zajrzenia na stronę internetową www.iddd.de, z której dowiedzieć się można m.in., że były już przypadki wydania przez sądy nakazów o demontażu stacji bazowych, a osobom, które ucierpiały na zdrowiu - wypłatę odszkodowań.
- Dopiero kiedy jeden z obywateli USA zażądał milionowego odszkodowania za chorobę spowodowaną paleniem papierosów, na paczkach pojawiły się napisy informujące, że palenie zabija, jest przyczyną wielu chorób itp. Informować powinno się również o zagrożeniu płynącym z użytkowania telefonów komórkowych, ale o tym w salonach już nie usłyszymy.
Polkomtel: „To wszystko z powodu ignorancji”
W ub. tygodniu mieszkańcy zostali zaproszeni na spotkanie, którego głównym tematem były instalowane w obrębie zabudowań stacje bazowe. Zgromadzeni na placu przed Spółdzielnią Mieszkaniową przy Al. Zwycięstwa w Tczewie telefonicznie połączyli się z Dariuszem Matuszakiem, dyrektorem pionu informacji firmy Polkomtel - operatora sieci Plus GSM. Rozmowę poprowadziła dziennikarka Radia Gdańsk Hanna Wilczyńska-Toczko. Swojego rozmówcę poinformowała, że społeczność lokalna Tczewa nie chce w swoim mieście przekaźników. Skąd tyle kontrowersji i dlaczego mieszkańcy nie otrzymali pełnej informacji o inwestycji?
- Wydaje mi się, że z powodu ignorancji - stwierdził dyr. Matuszak. - Protestują mieszkańcy, ale oczywiście tylko niektórzy. A zatem nie mówmy o „społeczności lokalnej”. Jestem ciekaw czy mieszkańcy Tczewa odpowiedzieliby „nie”, gdybyśmy zadali im pytanie, czy chcą korzystać z usług telefonii komórkowej i internetu. Nie będzie stacji, to nie będzie i usług telefonii komórkowej trzeciej generacji. Nikt nigdy nie udowodnił, że stacje bazowe są szkodliwe dla zdrowia. Jeśli pan radny mówi, że pogarszają one jakość życia mieszkańców, to my mówimy odwrotnie - polepszają, poprzez dostęp do usług.
Rozmówca odniósł się m.in. do kontrowersji i podejrzeń wokół inwestycji przy ul. Czyżykowskiej 66:
- Umowa dzierżawy została podpisana ze wspólnotą 11 kwietnia 2008 r. Pozwolenie na budowę zostało wydane przez starostę tczewskiego Witolda Sosnowskiego 24 kwietnia br. W postępowaniu administracyjnym uczestniczyły 22 podmioty i osoby fizyczne. 15 września Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gdańsku wydał postanowienie, w którym nie zgłosił sprzeciwu przekazania do użytku stacji bazowej telefonii komórkowej. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego przyjął zgłoszenie zakończenia robót bez zastrzeżeń.
Dyrektor powtórzył, że nie ma naukowego potwierdzenia o szkodliwości tego typu urządzeń.
- Mało tego, z roku na rok urządzenia te są słabsze, bo technologia jest lepsza. Paradoksalnie wiele lat temu, gdy montowano stacje bazowe, były one silniejsze i bardziej oddziaływały na środowisko niż obecne. Kontrowersje wokół tego tematu są podobne do tych w rodzaju: czy elektryczność szkodzi? Polska jest jednym z najbardziej zacofanych krajów, jeśli chodzi o dostęp do internetu.
Dariusz Matuszak dodał, że Polkomtel przygotowuje tego typu inwestycje zawsze zgodnie z obowiązującymi przepisami, a zdobycie wszystkich pozwoleń „jest gehenną i zajmuje ok. dwóch lat”.
- Najlepiej byłoby gdyby anteny stały gdzieś na polach lub w lasach, tylko że wtedy nikomu by nie służyły. Zasięg takiego masztu to promień ok. 800-1000 m.
Starosta umywa ręce
Starosta Witold Sosnowski, na którego posypały się gromy z racji tego, że zatwierdza decyzję i to jemu podlega Wydział Budownictwa, przypomina, że wszelkie dokumenty w tej sprawie są dostępne - każdy może podejść i je przejrzeć. Dodaje, że z informacji ZGM i ZGKZM wynika, że nie ma woli w zmienianiu uchwał dotyczących wspomnianych inwestycji. W związku z tym, nie może czekać w nieskończoność z pozwoleniem na budowę, bo Polkomtel złoży skargę na bezczynność starosty.
Decyzje odnośnie stacji bazowych nie wymagają decyzji środowiskowej; dopóki nie zmieni się prawo starostwo nie może wydać negatywnej decyzji.
Kołowanie mieszkańców
W ub. tygodniu odbyło się spotkanie z mieszkańcami Tczewa w sprawie kontrowersji wokół budowy na terenie miasta kolejnych stacji bazowych telefonii komórkowej. W Spółdzielni Mieszkaniowej przy Al. Zwycięstwa odbyła się żywiołowa, pełna emocji dyskusja.
Jednym z uczestników był właściciel księgarni przy ul. Wyzwolenia - Cezary Wojciechowski. To on jako jedyny złożył odwołanie.
- Montaż szafek telekomunikacyjnych i konstrukcje stalowe - jedynie o tym było w powiadomieniu, które nam rozesłano - stwierdził. - Podejrzewam, że Wydział Budownictwa Starostwa Powiatowego i inwestor wprowadził nas w błąd. Zastanówmy się dlaczego Polkomtel i inne firmy pchają się na nasze dachy? Bo to oznacza mniejsze koszty. Nasze budynki są chronione, z dostępem do prądu… Nie trzeba wykupywać drogiej działki w mieście…
- Jako pierwszy mieszkaniec z ul. Czyżykowskiej 66 dostałem odpowiedź od dyr. Mirosława Ostrowskiego, że ten nie wyraził zgody na budowę stacji. Natomiast w naszej wspólnocie podpisało ten dokument 16 osób, czyli brakuje podpisów 10 lokatorów – podkreślił mieszkaniec WM przy ul. Kochanowskiego 1.
Mieszkańcy z ul. Wyzwolenia 1 chcieli wiedzieć, kto w imieniu gminy miejskiej złożył podpis pod uchwałą, bo w miejscu na podpis są... krzyżyki.
- W czasie gdy popisywano te uchwały byłem w szpitalu - poinformował dyr. Ostrowski. - Podpisu dokonała osoba, która mnie w tym czasie zastępowała. Nie będę państwa przekonywał, że te anteny są wspaniałe i zupełnie nieszkodliwe, bo nie mam takiej wiedzy, ani interesu by ich bronić.
W końcu dyrektor przyznał, że podpis w imieniu biblioteki złożyła… główna księgowa.
Niechciana dawka promieniowania. Podstępem od drzwi do drzwi?
TCZEW. Stacje telefonii komórkowej budzą kontrowersje i sprzeciwy. Jedna z nich pojawiła się na budynku na Czyżykowie, inna ma być na dachu przy ul. Wyzwolenia 1. Łączy je – krytyczna opinia mieszkańców i niektórych radnych. Twierdzą, że stanowią one zagrożenie dla zdrowia lokatorów, że to pogwałcenie Konstytucji. Starosta umywa ręce. Kołowanie mieszkańców? Polkomtel: „To wszystko z powodu ignorancji”...
- 15.12.2009 00:00 (aktualizacja 21.08.2023 23:47)

Reklama










Napisz komentarz
Komentarze