Straż pożarna powstała w Tczewie już w 1896 r. Wtedy jej pełna nazwa brzmiała: Tczewska Ochotnicza Straż Pożarna. Za jej założyciela uważa się ówczesnego burmistrza Tczewa Ludwika Dembskiego.
Pierwszym naczelnikiem strażackim został Franciszek Wodke.
Kobiety niosły pierwszą pomoc
W najbliższym tygodniu obchodzimy 70. rocznicę rozwiązania tczewskiej straży pożarnej, co nastąpiło 10 września 1939 r. Ten fakt spowodowany był wkroczeniem do miasta nazistów i urządzania administracji od nowa. Władze niemieckie za nic miały długą historię tczewskiej placówki, która wielokrotnie wyróżniła się w okresie międzywojennym. Była to jedna z najlepiej wyposażonych jednostek na całych polskim Pomorzu Gd. Tczewscy strażacy mieli do dyspozycji m.in. drabinę o długości 18 m oraz czterokołowe sikawki. Na wymienienie zasługuje również specjalistyczny aparat do odszukiwania ludzi pod gruzami, który posiadał linię telefoniczną.
W 1934 r. obok strażaków swoją posługę wykonywały również kobiety. Służyły one pomocą w ramach Żeńskiej Służby Samarytańsko – Pożarniczej. W ich obowiązkach nie było wprawdzie gaszenia pożarów, ale za to niosły pierwszą pomoc medyczną podczas pożaru i edukowały społeczeństwo tczewskie z dziedziny przeciwpożarowej.
W 1937 r. tczewscy strażacy otrzymali pierwszy samochód gaśniczy, który został wyprodukowany w fabryce Forda. Głównymi inicjatorami akcji mającej na celu kupno auta byli - Wiktor Jagalski, ówczesny burmistrz tczewski oraz Edmund Raduński, znany społecznik. Obaj podczas uroczystości poświęcenia samochodu zostali honorowymi członkami straży pożarnej.
Wędrówka i powrót
Przed wybuchem II wojny światowej podjęto decyzję, że tczewska straż pożarna zostanie zmilitaryzowana. Na tydzień przed 1 września 1939 r. strażacy zostali skoszarowani. W pierwszym dniu najazdu wojsk hitlerowskich strażacy gasili pożary, które były spowodowane nalotami, m.in. na koszary wojskowe. Natomiast kobiety z Żeńskiej Służby Samarytańsko – Pożarniczej udzielały pomocy wszystkim rannym.
Wiadomo było, że w ówczesnej sytuacji militarnej, miasto Tczew będzie trzeba oddać wrogowi. Stąd też, jeszcze 1 września 1939 r., tczewska straż została powiadomiona o rozkazie opuszczenia miasta. Udano się w kierunku Świecia. Ówczesnym naczelnikiem był Brunon Cilkowski. To on właśnie, jeszcze przed opuszczeniem Tczewa, rozkazał spalić wszelką dokumentację tczewskich strażaków. Niestety, jak się później okazało, nie zostały one zniszczone. Dopiero podczas wycofywania się, spalono je w miejscowości Tleń.
Sytuacja militarna spowodowała, że strażacy musieli zawrócić z obranej drogi. Wylądowali z powrotem w Tczewie 10 września 1939 r. Tutaj zastali już inną sytuację. Powstała nowa, niemiecka straż pożarna, nosząca nazwę Policji Pożarowej. Jej komendantem został Feliks Golemski.
--------------------------------------------
Na podstawie: A. Murawski, Rodzinne tradycje strażackie, „Kociewski Magazyn Regionalny”, nr 26/27, 1999.
Straż pożarna - na dobre i złe czasy
TCZEW. W 1934 r. obok strażaków swoją posługę wykonywały również kobiety. Służyły one pomocą w ramach Żeńskiej Służby Samarytańsko – Pożarniczej.
- Piotr Paluchowski
- 12.09.2009 00:00 (aktualizacja 04.08.2023 14:58)
Data dodania:
12.09.2009 00:00
Reklama
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze