W połowie sierpnia 1980 roku kierowcy PKS Tczew nie wyruszyli w trasę...
„Ciężka atmosfera” w firmie od dłuższego czasu wisiała wtedy w powietrzu. Wprawdzie wynagrodzenia były na czas, ale w sklepach pustki. „Nędza jak na Kubie”, takie „życie bez sensu” - jak określił późniejszy działacz „Solidarności” Roman Bojanowski.
Zamknięta brama wjazdowa
- Zaczęło się od zamknięcia bramy wjazdowej do zakładu przez mechanika Andrzej Bonikowskiego - opowiada Władysław Wojno, były kierowca PKS. – Warsztaty PKS ogłosiły strajk. Przypadkowo dowiedzieliśmy się, że musimy zgłosić strajkujący zakład do MKS w Gdańsku.
Przewodniczył strajkowi Jerzy Sikorski - pracownik kontroli technicznej - uściśla Roman Bojanowski.
Po ok. 4-5 dniach do strajku PKS w Tczewie przyłączył się MPK. W bazie PKS został wybrany Komitet Strajkowy, w skład którego weszli: Jan Osowski - przewodniczący, Edyta Wutkowska, Andrzej Woliński oraz Mieczysław Wieczorek. Zredagowano postulaty, które później należało zawieść do władzy, czyli przedstawicieli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
- Wraz z dwoma osobami zawiozłem je na motorze do siedziby PZPR - wspomina Roman Bojanowski, były kierowca autobusów. - Nasze postulaty nie miały charakteru żądań politycznych, takich jak uwolnienia więźniów KOR - Jacka Kuronia i Adama Michnika. Chcieliśmy poprawy naszego życia, wyprowadzenia kraju z sytuacji kryzysowej, stworzenia godnych warunków pracy, utworzenia wolnych związków zawodowych.
Przez dziurę w płocie
Najważniejsze wydarzenia działy się w Trójmieście. Łącznikami między Stocznią Gdańską a PKS w Tczewie zostali Władysław Wojno i Jerzy Bandrowski.
- Pojechaliśmy autobusem do Gdańska i zgłosiliśmy się do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego - mówi Władysław Wojno. - Zostałem już tu jako delegat tczewskiego PKS. Przez prawie dwa tygodnie spałem w autobusie. Przy Stoczni, odgrodzona płotem, znajdowała się siedziba gdańskiego PKS. Przechodziłem tam przez dziurę w płocie, podobnie jak Lech Wałęsa. Czy późniejszy prezydent RP skakał przez ten płot? Tego nie wiem. Miałem z nim wówczas bliski kontakt. I muszę przyznać - żywo interesował się tym, co dzieje się w Tczewie.
- Odtąd krążyłem pomiędzy Tczewem a Gdańskiem - dodaje pan Władysław. - Wszędzie było pełno milicji, która sprawdzała kierowców i tylko szukała pretekstu, aby aresztować ludzi. Mówiłem, że nic nie wiem, że jestem jedynie podporządkowany MKS i Lechowi Wałęsie. Podziałało...
Pieniądze od Anny Walentynowicz
Ustalono, że tczewski PKS jest 42. strajkującym zakładem spoza Gdańska, który przystąpił do MKS.
- Reprezentowałem zakład i musiałem wiedzieć, jaka panuje w nim atmosfera i sytuacja - relacjonuje Władysław Wojno. - Z relacji pani Budkowskiej dowiedziałem się, że ludzie strajkujący nie mają za co żyć. Poszedłem więc do Anny Walentynowicz i poprosiłem o pieniądze na żywność dla strajkujących. Dostałem całe 5000 zł, które odebrałem, pokwitowałem i w całości przekazałem do zakładu w Tczewie.
- Byłem członkiem rady zakładowej przez cztery miesiące, do wyborów – uzupełnia pan Władysław. – Jednak dla mnie liczył się strajk, zrywy i czyny, a nie praca biurowa.
Po kilku dniach entuzjazmu i determinacji wśród strajkujących nastąpiło wyraźne załamanie.
– Miało to bezpośredni związek z załamywaniem się strajku w Gdańsku – twierdzi Roman Bojanowski. – Lech Wałęsa podobno chciał zawiesić działania strajkowe. Gdyby nie panie Anna Walentynowicz i Henryka Krzywonos (pracowała wtedy jako motorniczy tramwaju), które ja osobiście uważam za bohaterki tego strajku, przerwano by go i wszelkie dotychczasowe działania poszłyby na marne.
Tysiące ludzi nie dojechało
Strajk w PKS trwał do 31 sierpnia 1980 r., do czasu podpisania Porozumień Sierpniowych. PKS był zamknięty, pracownicy z niecierpliwością czekali na Władysława Wojno, który miał wrócić z Gdańska i opowiedzieć, jakie są postanowienia. Na drugi dzień, tj. 1 września wszyscy wrócili do pracy.
Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej miało bardzo ważne znaczenie, gdyż w związku z nie kursowaniem autobusów kilka tysięcy ludzi nie mogło dojechać do pracy. Osoby mieszkające na wsi i w małych miastach nie miały pojęcia o tym, co dzieje się w Gdańsku czy potem w Tczewie. Telewizja, prasa i radio były na usługach władzy, działała cenzura. Ludzie domyślali się jedynie, że coś jest nie tak, gdyż autobusy nie jeździły.
Po podpisaniu porozumień w bazie PKS zaszły zmiany - zmieniła się dyrekcja. Nowym dyrektorem został Bogusław Łuczak, który pełnił tę funkcję przez wiele lat. Dwóch dotychczasowych zastępców dyrektora, za niestosowne zachowanie, zostało wywiezionych „na taczkach” (to określenie strajkujących).
Nie tak miało być…
Czy było warto? Obaj działacze są zgodni, że było warto, ale nie o taką Polskę walczyli. Wszystko poszło w złym kierunku.
- Walczyliśmy o „ludzką twarz socjalizmu” – tłumaczy Władysław Wojno. – Nie śniło nam się, aby walczyć o obalenie komunizmu. Walczyliśmy o warunki socjalne, bytowe, wolne związki zawodowe. Myślałem, że będzie inaczej. Kiedy doszło do porozumienia przy Okrągłym Stole, komuniści tylko pozornie oddali władzę… Mnie Lech Wałęsa nie zawiódł. Plany Wałęsy były zgoła inne, jednakże pokrzyżowały je działania komunistów. Gdyby miał do wykorzystania jeszcze jedną kadencję prezydentury Polska wyglądałaby teraz inaczej, lepiej.
Roman Bojanowski i Władysław Wojno, uczestnicy strajku w PKS Tczew
Roman Bojanowski (ur. 30 września 1949 r. w Szewie k. Golubia - Dobrzynia). W 1966 r. ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową nr 2 w Toruniu (mechanika samochodowa). Potem pracownik Technicznej Obsługi Samochodów w Toruniu (1968-70). W latach 1968-1970 pełnił służbę wojskową. Pracował jako kierowca w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Naftowych „Geofizyka” w Toruniu (1970-73), później zatrudniony w PKS Tczew (1973-84). Pełnił tu funkcję społecznego inspektora pracy (1973-80). W sierpniu 1980 r. uczestnik strajku w PKS Tczew, przedstawiciel tej firmy, który doręczył postulaty (w rozmowach z Komitetem Miejskim PZPR). Do „Solidarności” należał od września 1980 r., członek organizacji związkowej „Solidarność”. Od 1982 r. działacz podziemnych struktur „S” w Tczewie. Współzałożyciel, autor tekstów i drukarz (we własnym mieszkaniu !) pisma „Gazeta Tczewska”. 11 czerwca 1984 r. aresztowany, do 11 lipca 1984 r. przetrzymywany w Areszcie Śledczym w Gdańsku. Na mocy amnestii uwolniony, następnie zwolniony z pracy. Potem kierowca w Zakładach Budownictwa Morskiego w Warszawie (1984-86) i sprzedawca w kiosku RSW Prasa - Książka - Ruch (1987-88). W 1988 organizator strajku kioskarzy na terenie Tczewa, Starogardu Gd. (potem Gdynia poszła za ich przykładem). Później przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego „S” w Tczewie, organizator struktur „S” w zakładach pracy. W latach 1988-1990 kierownik Oddziału Tymczasowego Zarządu Regionu „S” Regionu Gdańskiego.
W 1989 r. organizator kampanii wyborczej „S”. Pełnił funkcję radnego z listy Komitetu Obywatelskiego (1990-94), rzecznik prasowy Gminy Miejskiej, a od 1992 r. wiceprzewodniczący Rady Miasta Tczewa. Był również członkiem Zarządu Miasta. Od 1986 r. na rencie powypadkowej.
Władysław Wojno (ur. 6 lipca 1936 r. na Podlasiu). Ukończył Szkołę Żeglugi Śródlądowej w Elblągu. Przez sześć lat pływał na parowych holownikach na Wiśle. Po wyjściu z wojska przez trzy lata kierowca MPK. Od 1963 r. do emerytury kierowca PKS - na autobusach i „towarówkach”. W czasie strajku sierpniowego 1980 r. delegat tczewskiego PKS w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Gdańsku. Obecnie na emeryturze.
Kierowcy PKS Tczew nie wyruszyli w trasę...
TCZEW. 31 sierpnia minie 29 lat od momentu pierwszych strajków w Polsce, które zmieniły bieg historii. W Tczewie Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej (PKS) było pierwszym zakładem strajkującym w pamiętnym Sierpniu.
- 27.08.2009 00:04 (aktualizacja 19.08.2023 10:01)

Reklama












Napisz komentarz
Komentarze