- To był niezapomniany wieczór - mówili po wyjściu zachwyceni uczestnicy imprezy. Już po kilku utworach publiczność dała się wciągnąć w wir radosnej, śpiewnej modlitwy, wstając z ławek i głośno klaszcząc, do czego zachęcał lider. Pod sam koniec koncertu niektórzy dali się nawet „rozśpiewać”, wspierając chór w co łatwiejszych refrenach.
Dodajmy, że nie było to wcale takie proste, bo utwory były wykonywane w języku angielskim, a czasem po niemiecku.
Zachęcani przez widownię
Koncert zaczął się z małym poślizgiem z powodu problemów technicznych. Sytuację próbował humorem łagodzić ks. Zbigniew Rutkowski, proboszcz parafii pw. Św. Mikołaja.
- Oni są trochę nieśmiali, nic nie rozumieją. Pewnie nigdy występowali w porządnym kościele, tylko na jakichś scenach! Pomachajcie im i zachęćcie do występu oklaskami.
Widownia posłuchała. Zespół także jej pomachał w odpowiedzi...
Ks. Rutkowski dodał jeszcze, że takie rzeczy jak: problemy z kablami i zasilaniem zdarzają się w całej Europie… „A my właśnie doganiamy Europe” – przekonywał.
Gdy w prezbiterium trwała walka o jak najlepsze warunki koncertowe, w międzyczasie dowiedzieliśmy się kilku rzeczy o chrześcijańskiej muzyce gospel, jako żywej i niepowtarzalnej modlitwie – wspólnym wychwalaniu Boga.
- Naprawdę cieszymy się, że możemy tu być z Wami i przepraszamy za te opóźnienia – mówił kompozytor George Weilgun, który w pewnym momencie wbiegł przed chór w białym garniturze. – Dzisiejszy repertuar, który zaprezentujemy, przedstawiamy na całym świecie. Prosimy się włączyć do koncertu. Kto śpiewa modli się dwukrotnie, a kto śpiewa i tańczy jeszcze bardziej!
Gospelowe miksowanie
Chór zachowywał się bardzo dynamicznie. Podczas wielu pieśni raz po raz chórzyści podnosili ręce: w lewo, w prawo, w górę, ku chwale Bożej. Czasem włączano w to klaskanie, co szybko podchwytywała widownia.
Jednym z utworów był zmiksowany motyw z „Króla Lwa” wytwórni Walta Disneya. Utwór „Circle of life” George Weilgun zmiksował z piosenką gospelową o miłości i równości.
Chórzyści wydali się zaskoczeni, że na ich koncert przybyło tak wielu gniewian. Z pewnością niesłusznie, ponieważ koncert był przeżyciem nie tylko muzycznym, ale i duchowym. I warto było poświęcić dla niego wolny czas w „środku tygodnia”.
Grupa wykonała też stare gospelowe piosenki austriackie.
Przesłanie nie tylko muzyczne
Piosenki, które „wybiegały” ze sceny niosły ważne przesłania, które często nam umykają.
Jedna z nich mówiła o tym, że wszyscy jesteśmy ludźmi, ale w życiu nie nad wszystkim mamy kontrolę. Nawet gdy bardzo tego chcemy, czasem nie da się płynąć pod prąd wbrew ścieżce, którą zaplanował dla nas Bóg.
- Dzisiejszy dzień też był poza kontrolą, choć próbowaliśmy wszystko kontrolować - mówił austriacki kompozytor. - Na pewno Państwo wiedzą, że takie rzeczy się zdarzają. Warto wtedy przekazać je w ręce Pana Boga...
Jedna z ostatnich piosenek powstała specjalnie z myślą o Polsce, którą chór z Austrii już wcześniej odwiedzał. W tym roku był już w naszym kraju po raz piąty. Dwa lata temu, w konkursie gospel w Osieku, zespół zajął drugie miejsce.
Na sam koniec „gospelowego” wieczoru burmistrz Gniewu Bogdan Badziong, wręczył liderom chóru duży bukiet kwiatów.
Odpowiedzialni za wieczór
Koncert gospel w Gniewie odbył się pod patronatem burmistrza Bogdana Badzionga. Jego organizatorami byli: Stowarzyszenie Centrum Aktywnych Gniew oraz parafia pw. św. Mikołaja w Gniewie, a głównym sponsorem firma Vattenfall.
Reklama
Gospelowe miksowanie porwało słuchaczy
GNIEW. Rozśpiewali kościół Św. Mikołaja w Gniewie - muzyka austriackiego zespołu gospel porwała gniewian. Gotycki kościół pw. Św. Mikołaja w Gniewie stał się sceną dla energetycznego zespołu gospel, jednego z największych tego typu w Europie. Austriackim 60-osobowym chórem Longfield Gospel dyrygował charyzmatyczny George Weilgun.
- Wawrzyniec Mocny
- 17.08.2009 00:00 (aktualizacja 04.08.2023 12:28)

Data dodania:
17.08.2009 00:00
Reklama
Reklama










Napisz komentarz
Komentarze