sobota, 13 grudnia 2025 12:46
Reklama

Zwierzęta i... brak zrozumienia. Czyste trawniki i piaskownice?

TCZEW. Czy Straż Miejska w Tczewie jest przeciwko psom? Strażnicy mówią, że nie, ale właściciele psiaków są innego zdania. Na czym polega ta wojna i czy możliwe jest jej pokojowe rozwiązanie? Co mówią przepisy i w jaki sposób są egzekwowane? Czy mieszkańcy są ich świadomi, a w swoich działaniach kierują się złą wolą?
Zwierzęta i... brak zrozumienia. Czyste trawniki i piaskownice?
Końca tej sprawy nie widać, a strażnicy zapowiadają zamiast rozmów pouczających, kary finansowe...

Zanieczyszczone piaskownice
Problem zabrudzonych piaskownic w Tczewie istnieje tak samo, jak w innych miastach. Zabrudzonych odchodami zwierząt: psów i kotów. O ile koty wolno żyjące trudno upilnować, o tyle nasze psiaki nie powinny tego robić w takich miejscach, bo przecież wyprowadzamy je na spacery na smyczy. No właśnie - okazuje się, że mimo wieloletnich wysiłków i nagłaśnianie sprawy przepisów, z których wynikają obowiązki właścicieli czworonogów, nadal wypuszczamy je beztrosko z naszych domów. A te – jak to zwierzaki - robią co chcą, a raczej co mają w swojej naturze. Na nic zdaje się tłumaczenie właścicieli, że piesek mały, niegroźny i o co ten cały raban.     
- Właśnie o to, by ten piesek nie brudził na trawnikach i w piaskownicach, bo zwierzę nie jest winne - samo po sobie nie posprząta – przekonuje Ryszard Wegiera, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Tczewie. - Chodzi też o to, by czworonóg był bezpieczny, a nie kończył w zębach innego psa, bądź pod kołami samochodów! Podkreślić trzeba, że zanieczyszczony odchodami zwierząt piasek, w którym w piaskownicach bawią się nasze dzieci, jest często przyczyną różnych dziecięcych chorób. Strażnicy, jeśli tylko zostanie ustalony właściciel psa biegającego bez nadzoru, będą karać mandatami. Chodzi również o bezpieczeństwo dzieci lub  dorosłych, by nie zostali pogryzieni przez zwierzęta.
Rzeczywiście, tczewski szpital potwierdza - trafiają tu małe pociechy z różnymi problemami przewodu pokarmowego. Często niebezpiecznymi dla zdrowia. Chodzi o to, że dzieciaki bawiące się w piasku przenoszą na swoich rączkach, a niejednokrotnie piach wpada im „sam” wprost do buzi, różne drobnoustroje i pasożyty przewodu pokarmowego. Naczelnik Wydziału Spraw Komunalnych Urzędu Miejskiego w Tczewie mówi, iż mając to na uwadze i w trosce o dzieci, postanowiono już o trzykrotnej w ciągu roku wymianie piasku w piaskownicach (i jest to realizowane). Wcześniej wymieniano raz, a potem dwa razy w roku. Czy jednak nie lepiej ograniczyć zanieczyszczanie piaskownic poprzez pilnowanie swoich zwierząt?

Nadal nie sprzątamy
Kolejnym problemem jest chroniczna niechęć właścicieli psów do sprzątania po swoich pupilach. Nadal nie mieści się w głowach naszych obywateli, by pozbierać to, co zrobił nasz psiak na pięknie przystrzyżonym miejskim trawniku. Bo jak miejski - to może być zanieczyszczony i... „od czego jest ZUK”? – odpowiadali nam (oczywiście anonimowo) niektórzy z zagadniętych spacerowiczów. Otóż zgodnie z przepisami zawartymi w regulaminie utrzymania czystości i porządku, a także w Kodeksie Wykroczeń (!) to właściciel ma sprzątnąć po swoim czworonogu. Dlaczego jest tak, że potrafimy sprzątać po psiakach z trawy z własnego ogródka, a z trawnika w mieście już nie? Czy komukolwiek jest przyjemnie, gdy spacerując widzi i czuje to co w znacznych ilościach znajduje się na skrawkach miejskiej zieleni? Czy przyjemnie jest gdy nasz psiak, chodząc po trawniku, wchodzi w odchody innych psiaków?
Straż Miejska zapowiada w tym zakresie odstąpienie od nie skutkujących pouczeń, powodujących poczucie bezkarności i przystąpienie do egzekwowania swoich uprawnień, czyli bezwzględnego nakładania mandatów. A także mogą zdarzyć się sytuacje kierowania spraw do Sądu Grodzkiego. Po to właśnie, by było czysto, by nasze trawniki pachniały trawą i kwiatami, a nie...
- Dzięki nieustannemu przypominaniu w różny sposób o konieczności sprzątania po swoich pupilach, także przez „Gazetę Tczewską”, pewne pozytywne zachowania w tym zakresie są zauważalne – podkreśla Ryszard Wegiera. - Tyle, że idą one zbyt wolno. Wszyscy chcemy funkcjonować w przyjemnym i czystym otoczeniu. Po raz kolejny apeluję - sprzątajmy po psach. Unikniemy dotkliwych kar finansowych. Tu nie chodzi o żadne szykany wobec właścicieli psów. Przecież jeżeli szanujemy prawo np. w zakresie respektowania przepisów drogowych, i wymagamy tego od innych, szanujmy także każdy inny przepis mający na celu jedynie nasze dobro.

Porzucane psiaki
Pomimo edukowania społeczeństwa ciągle funkcjonuje niechęć do szanowania przepisów w zakresie przyjmowania psów przez tczewskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt. Otóż nie wolno nam pozbywać się swoich czworonogów jak śmieci i traktować schronisko jak śmietnik dla niechcianych zwierząt. Zanim zdecydujemy się na czworonoga zastanówmy się nad czasem jaki będzie wymagała opieka nad nim, bo pies żyje przecież kilkanaście lat! Każda osoba porzucająca swoje zwierzęta, przywiązująca je do bramy schroniska lub przerzucająca je przez płot tej instytucji, będzie karana. Każdy kto znęca się nad swoim zwierzęciem, i robi to ze szczególnym okrucieństwem, jest ścigany z urzędu i grozi mu kara pozbawienia wolności do lat dwóch.
Inna sprawą jest traktowanie pracowników schroniska jak ludzi gorszej kategorii - wiele przykładów na to dają opiekunowie zwierząt. Częstokroć są oni wyzywani, stosuje się wobec nich groźby typu „wyrzucę panią z pracy, jest pani burakiem, napisze skargę na policję i do prezydenta”  - to raczej te łagodniejsze z pogróżek (!). Dlaczego? Ano tylko dlatego, że np. pracownik „ośmielił się” odmówić przyjęcia psa o godz. 1 w nocy od pani, która przywiozła zwierzę taksówką wraz ze swoją małoletnią córką! Co robiła z dzieckiem o tej porze to już inna sprawa. Pogróżki i żądania są też telefoniczne, gdy pracownicy starają się tłumaczyć, że nikt nie pojedzie po błąkającego się psa do Trąbek Wielkich, Krzywego Koła czy innych miejscowości. Schronisko dla bezdomnych zwierząt interweniuje – zgodnie z przepisami -wyłącznie na terenie i w granicach administracyjnych Gminy Miejskiej Tczew.
Zasady są takie - Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Tczewie, podległe jest Urzędowi Miasta w Tczewie i zarządzane przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt „Animals” z siedzibą w Gdyni.
W razie znalezienia na ulicy psa, nie należy osobiście przywozić go do schroniska, bo zawsze zachodzi podejrzenie o oddanie własnego zwierzęcia (co jest niedopuszczalne). W takich sytuacjach od godz. 7 rano do godz. 19. schronisko podejmuje interwencję na każdy sygnał wysyłając swój samochód (tel. 058/ 531-96-56). Ze schroniskiem ściśle współpracuje Straż Miejska. Można także zgłaszać przypadki znęcania się nad zwierzętami - wówczas inspektor OTOZ takiemu sadyście składa wizytę wraz z policją.
Pamiętajmy - to my jesteśmy odpowiedzialny za los zwierząt. Ich los, zdrowie i życie zależy od ludzi.

Nie bądźmy bierni, reagujmy
W okresie letnim, przy dużych upałach - temperatura w samochodach dochodzi do ponad 40 st. Celsjusza. Pozostawianie w nich psów w czasie robienia zakupów, np. na parkingach supermarketów, grozi śmiercią zwierząt. Gdy zauważymy taka sytuację - natychmiast dzwońmy na policję, do straży miejskiej lub do schroniska. Nie bądźmy bierni, pies sam sobie nie jest w stanie pomóc.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama