Mimo, że impreza nie jest zbyt mocno nagłośniona i szczególnie rozreklamowana, to jednak co roku rowerowy zapał nie słabnie.
Z Tczewa zgodnie z planem
Grupa z Tczewa, licząca ponad 30 osób ruszyła ok. godz. 12.30 z pl. Hallera. Głównym opiekunem był Piotr Kończewski, miłośnik Kociewia, a na co dzień dyrektor Lokalnej Organizacji Turystycznej. Rowerzyści po obowiązkowej popisowej rundce wokół placu ruszyli punktualnie. No może nie do końca, bo trzeba było jeszcze zrobić sobie wspólną pamiątkową fotkę. Grupa składała się zarówno z osób starszych, jak i młodzieży.
Podczas jazdy okazało się, że młodzi wcale nie muszą zostawiać starszych w tyle. Z tym było bardzo różnie.
Pierwszy przystanek (chyba nieco przydługi) tczewianie zrobili sobie przy śluzie w Rybakach i stamtąd drogą szutrową przez Międzyłęż dotarli do Małych Walichnów.
„Bez dwóch zdań - warto było” - mówili rowerzyści po przyjeździe na miejsce ok. godz. 14.00.
Każdy z uczestników rajdu za przejechany trud otrzymał po talonie na kiełbaskę z grilla i paczkę słodyczy. Rowery były znakowane numerkiem i odstawiane na bok przez strażaków z OSP z Wielkich Walichnów. Niektórzy bez tego nie wyobrażają już sobie tego rajdu!
Przybył „cały” powiat
O godz. 14.05 dotarła prawie 50-osobowa grupa z Pelplina. O 14.30 pojawili się gniewianie – 10 osób. Parę minut przed Tczewem (przed godz. 14) na festyn zajechali mieszkańcy gm. Subkowy (ok. 15 osób). Dosyć długą trasę mieli mieszkańcy gm. Morzeszczyn. Może te kilometrowe trudy sprawiły, że przyjechało stamtąd tylko 8 rowerzystów?
Spotkaliśmy Wiesława Kotlengę z Bielska, dla którego 21-kilometrowa trasa nie była trudna. Nic dziwnego, bo sam wybiera się 15 czerwca ze swojej miejscowości wraz z kuzynem do Ciechocinka. Ta niemała trasa, liczy 150 km!
- Jak dojechałem do Gdańska, to dojadę i do Ciechocinka – zapowiada kolarz. – Trasa z Morzeszczyna była bardzo przyjemna. Super się jechało!
Trasa z Tczewa i z powrotem to prawie 50 km, ale dla niektórych uczestników to był zwykły „spacerek”.
- Zdarza się, że jeżdżę 100 km dziennie – powiedziała nam 18-letnia rowerzystka z Tczewa. – Najbardziej lubię jeździć po Kaszubach. Wybraliśmy się w 7 osób. Jeszcze nie wiemy czy wrócimy z grupą, to zależy od czasu. Na tym rajdzie jestem pierwszy raz. Pogoda ładna, choć trochę wieje. Chyba wrócimy przez Gniew…
Z Gniewu pod wiatr…
Okazało się, że grupa z Gniewu - mimo iż trasa była stosunkowo krótka, bo zaledwie 12- kilometrowa - to jednak cały czas jechała pod wiatr.
- Przez Gronowo Polskie i Wielkie Walichnowy – stwierdził jeden z rowerzystów. - Raz w tygodniu jeździmy 40 km, ale tak ciężko jak dzisiaj – jeszcze nie było!
Z Gniewu przyjechało 11 osób – 6 dorosłych i „piątka” młodzieży.
- Sami się zorganizowaliśmy – powiedziała nam Ewa Dunajska w imieniu gniewskiej grupy rowerowej. – Oprócz długiej poniedziałkowej jazdy, w piątki jeździmy 15 km, a zimą chodzimy wspólnie po Nizinie Walichnowskiej z kijkami, uprawiając Nordic Walking.
A sam festyn w szkole? Właściwie to był raczej wielki piknik. Nie było co prawda tyle atrakcji co w zeszłym roku, np. nie pojawili się dzielni strażacy ze swoimi wozami, ale za to był zespół Drossel z Pelplina oraz konkurs na najlepiej rozwiązany test z wiedzy o ruchu drogowym. I oczywiście znakowanie rowerów w asyście policjantów.
Po pierwsze bezpieczeństwo
Uczestnicy musieli się stosować do poleceń pilotów w odblaskach i jeździć bezpieczną kolumną. Dodatkowo trasa w newralgicznych miejscach (krzyżówki) była zabezpieczona przez „drogówkę”.
Ponad 160 uczestników Rajdu Gwieździstego
MAŁE WALICHNOWY. Tradycyjnie jak co roku grupa rowerzystów z pięciu krańców powiatu tczewskiego ruszyła w wielokilometrową trasę, by spotkać się w Szkole Podstawowej w Małych Walichnowach. Najwięcej rowerowych zapaleńców przyjechało z Pelplina – 47 osób.
- Wawrzyniec Mocny
- 05.06.2009 00:00 (aktualizacja 03.08.2023 23:25)
Data dodania:
05.06.2009 00:00
Temperatura: 23°CMiasto: Tczew
Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 22 km/h
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze