Do 2025 r. – według prognoz demograficznych – ma ubyć 6 tys. mieszkańców Tczewa. Czy w związku z tym zasadne jest poszerzanie granic administracyjnych miasta? Zdania są podzielone. Jedni uważają, że trzeba uporządkować i zagospodarować istniejące tereny, inni wskazują na brak działek w mieście pod budownictwo i przegęszczenie zabudowy.
Generalnie można zapytać: Czy włodarze Tczewa mają wizję rozwoju miasta? Czy może zostaniemy sprowadzeni do roli nic nie znaczącego ośrodka ze starzejącym się, mało zamożnym i słabo wykształconym społeczeństwem?
Gdyby popatrzeć na dokumenty planistyczne miasta, strategię rozwoju, rewitalizację obszarów nadwiślańskich, 200 ha przeznaczone pod budownictwo, można by stwierdzić: nie ma się czego obawiać, Tczew się rozwija. Jednak, podobnie jak w całym woj. pomorskim, także u nas jest wyraźna tendencja wyludniania się centrum miasta i osiedlania się na ich obrzeżach.
Nie ma działek w mieście?
Jednym z argumentów zwolenników poszerzania granic miasta jest wskazywanie na brak dostatecznej liczby działek oferowanych do sprzedaży.
- Dajmy się ludziom wybudować, by nie uciekali z miasta – mówi Maria Kiełb. – Tczew w 100 proc. ma plan zagospodarowania. Już dawno urbaniści doszli do wniosku, że jest w nadmiarze terenów pod budownictwo w mieście.
- Plan zagospodarowania przestrzennego jest dobrym instrumentem – twierdzi radny Krzysztof Misiewicz. – Dziś jednak widać jak maksymalnie zostało zagęszczone budynkami przez deweloperów os. Bajkowe. Dlaczego tak mało sprzedaje się działek? A można by dużo zbywać i zarobić na nich. Czy miasto stać na przyglądanie się jak powstają domy na terenach gminy Tczew?
- Proces poszerzania granic miasta jest długotrwały i kosztowny – dodaje radny Zbigniew Urban. – Trzeba go jednak w perspektywie uwzględnić. W 2008 r. na os. Bajkowym sprzedano 10 działek pod budownictwo jednorodzinne, co przyniosło miastu dochód ok. 1,4 mln zł. Jednak pozostałe przetargi nie doszły do skutku i nie przyniosły planowanych dochodów. Do przetargu każdej działki przystępowało kilkanaście osób, więc zapotrzebowanie na działki jest.
- Dopiero łączna liczba sprzedanych działek miejskich i będących w gestii osób prywatnych daje wyobrażenie o mieszkalnictwie – argumentuje Mirosław Pobłocki, wiceprezydent Tczewa.
W maju br. na przetarg będą wystawione działki pod budownictwo jednorodzinne w rejonie ul. Czatkowskiej. Do zagospodarowania jest tam 15 ha gruntów, na których może stanąć blisko 100 domków. Działki o powierzchni od 720 do 1560 m kw. są w cenie wywoławczej 112 zł za 1 m kw. (netto). Już dzisiaj słychać głosy, że za drogo. Kolejne tereny do wykorzystania w przyszłości to rejon ulicy Głowackiego oraz Bałdowskiej.
Stoimy w miejscu
Od lat nie wzrasta liczba tczewian. Na początku kwietnia było nas 60 195 osób (59 169 zameldowanych na stałe). Tczewianie przenoszą się choćby na teren gminy wiejskiej Tczew (tzw. obwarzanek). W 11-tysięcznej gminie buduje się tyle, co 60-tysięcznym mieście. Podobnie rzecz się ma w niewielkich miejscowościach, sąsiadujących z aglomeracją trójmiejską (Żukowo, Szemud, Kolbudy czy Kosakowo), gdzie zanotowano w ostatnich latach znaczący wzrost ludności. Jeśli w Tczewie nie będzie dobrej oferty dla mieszkańców, sytuacja demograficzna może się tylko pogarszać. A jaką mamy diagnozę na dzisiaj?
Upadek bazy ekonomicznej, utrata miejsc prac, niezadowalający stan środowiska miejskiego, odpływ mieszkańców z blokowisk, suburbanizacja, czyli rozlewanie się miasta z rzadką infrastrukturą, zakorkowane drogi.
- W strategicznych dokumentach zapisaliście Państwo, że jednym z głównych problemów Tczewa jest „Dobranoc po 18”. To trzeba zmienić - podkreśla Maria Kiełb-Stańczuk, urbanistka, reprezentująca Przedsiębiorstwo Projektowo-Realizacyjne „DOM”. - Jeśli nie ma tętniącego życiem śródmieścia, miasto jest skazane na kurczenie. Będziecie „szczypani” z dwóch stron: zarówno Gdańsk, jak i gmina wiejska Tczew będzie chciał wam podebrać mieszkańców. To widać już na przykładzie Bałdowa czy Lubiszewa.
– Szybciej z miasta uciekają właściciele mieszkań w blokach, natomiast bardziej przywiązani się ludzie mieszkający w domkach jednorodzinnych – wyjaśnia demograf Maria Piotrzkowska. - Skutkiem kurczenia się miast jest trata osób najbardziej mobilnych i starzejąca się ludność, słabo uposażona. Trzeba pomyśleć jak ściągnąć „białe kołnierzyki”, ludzi pracujących np. w branży IT, bankowości. To środki z podatków tych ludzi w znaczący sposób zasilają miejski budżet.
Zdaniem obu pań, miasto może być zwarte i przyjazne, jeśli każdy mieszkaniec ma zapewnione wysokiej jakości usługi i infrastrukturę (np. handel, oświata, zieleń) bez korzystania z samochodu.
Dusimy się?
W USA na jednego mieszkańca przypada 70 m kw. powierzchni użytkowej. W Niemczech 40 m kw., w Polsce 23 m kw. a Tczewie tylko 19,7 m kw. To – zdaniem zwolenników poszerzania granic miasta – świadczy o przegęszczeniu zabudowy w Tczewie. 19,7 m kw. świadczy o niewysokiej zamożności tczewian. Według prognoz, w 2020 roku na jednego tczewianina przypadnie 25,4 m kw. W gminie Kosakowo już dzisiaj przeciętny mieszkaniec dysponuje 30 m kw. powierzchni życiowej. W Tczewie ten wskaźnik poprawia się o 0,42 m kw. rocznie.
Paradoksalnie dzięki spadkowi liczby mieszkańców zwiększać się będzie powierzchnia użytkowa. Zwolennicy nieposzerzania miasta uważają, że zwarte miasto to np. minimalizacja kosztów środków transportu. Ich zdaniem, nie wolno zostawiać „dziur” w mieście, lecz je konsekwentnie zagospodarowywać.
Co może przynieść poszerzenie granic?
- Ktoś na tym zyska, ktoś straci – twierdzi Mirosław Pobłocki. – Zyskać może przyłączany, bo my musimy zainwestować, by go przekonać do przejścia w granice miasta. Pamiętajmy, budżet Tczewa to 150 mln zł. Na inwestycje możemy dać 30 mln zł. To jest koszt budowy nowej szkoły, np. dla mieszkańców Bałdowa. Tylko co z innymi inwestycjami?
* * *
Za słabo wykształceni?
Rozwojowi miasta nie służy też poziom wyedukowania mieszkańców. W Tczewie na tysiąc mieszkańców 347 osób ma wyższe, policealne i średnie wykształcenie. Gorzej jest w Starogardzie Gd. (341) czy Wejherowie (334), ale lepiej w Pruszczu Gd. (438) czy Rumi (410). Wyjazd osób z wyższym wykształceniem powoduje wzrost udziału osób ubogich i patologii, co przyspiesza wyludnianie i słaba bazę podatkową.
Wyludnianie nie tylko u nas
Demografowie prognozują, że w co w szóstym mieście na świecie będzie ubywało ludności.
Przykłady wyludniających się miast to Detroit, Manchester, Liverpool, Iwanowo, Halle/Lipsk. Do 2035 roku Polska zanotuje spadek ludności o 2 mln. Miasta skurczą się o 10 proc. mieszkańców, co w przypadku Tczewa oznacza, że w 2025 r. ma liczyć 54 138 mieszkańców. Dziś nie wiemy, czy np. za 15 lat firmy w Specjalnej Strefie Ekonomicznej będą funkcjonować jak dzisiaj. Chyba nie grozi nam sytuacja jak amerykańskiemu miastu Youngstown (stan Ohio), rozwijającemu się niegdyś dzięki stalowniom. To miasto w szczytowym okresie liczyło 168 tys. mieszkańców (1950 r.). W 2007 r. ta liczba spadła do 73,8 (od 2000 r. zanotowano ubytek – 10 proc.). I to mimo zaangażowania środków na programy rewitalizujące rządu federalnego. Może więc – jak już tak jesteśmy zapatrzeni na Zachód, a USA w szczególności – prezydent Tczewa pojechałby do Youngstown zobaczyć jak z miejskimi problemami radzą sobie Amerykanie?
- Patrząc na tendencje światowe, dlaczego w Polsce tak mało mówi się o tym problemie wyludniania się miast? – konkluduje Maria Piotrzkowska.
Wyzwania dla Tczewa
Alternatywa dla poszerzania granic: • Pożegnanie się z wizją 65-tysięcznego miasta • Podnoszenie atrakcyjności miasta, jakości przestrzeni miasta, poszerzenie oferty spędzania wolnego czasu • Budowanie infrastruktury technicznej dla przyciągnięcia kapitału • Wspieranie aktywności zawodowej, w tym kobiet i osób starszych; budowanie konkurencyjnej oferty mieszkaniowej • Dobre wykorzystanie istniejących rezerw terenowych wewnątrz miasta • Kontynuacja realizacji idei miasta zwartego • Zagospodarowanie na poziomie europejskim • Współpraca w obszarze metropolitalnym z ośrodkiem trójmiejskim, ale i z gmina wiejską • Kontynuacja dotychczasowej polityki w kluczowych obszarach (rewitalizacja, nowe przestrzenie publiczne, transportowy węzeł komunikacyjny, tereny rekreacyjno-edukacyjne).
Reklama
Miasta się duszą. Prezydent pojedzie do Youngstown w Ameryce?
POMORZE/TCZEW. W USA na jednego mieszkańca przypada 70 m kw. powierzchni użytkowej. W Niemczech 40 m kw., w Polsce 23 m kw. a Tczewie tylko 19,7 m kw. Według prognoz, w 2020 roku na jednego tczewianina przypadnie 25,4 m kw. W gminie Kosakowo już dzisiaj przeciętny mieszkaniec dysponuje 30 m kw. powierzchni życiowej
- 08.05.2009 00:00 (aktualizacja 18.08.2023 20:40)

Reklama









Napisz komentarz
Komentarze