poniedziałek, 8 grudnia 2025 20:54
Reklama

Wyrzucili mnie z domu na bruk!

GNIEW. Janina Zwolan z domu Józefiak od ponad roku mieszka w gniewskim Domu Pomocy Społecznej. Tutaj znalazła schronienie przed nieżyczliwością i pazernością złych ludzi.
Urodziła się w 1935 r. daleko stąd - w miejscowości Sichów Duży koło Kielc. Dzisiaj, ta niewielka wioska liczy tylko 410 mieszkańców. Przed II wojną światową była to bardzo biedna, rolnicza osada. Córka zamożnych rolników Jednak rodzice pani Janiny, Genowefa i Ludwik, byli uważani za zamożnych rolników. Mieli ponad 3-hektarowe gospodarstwo. To było coś. Dodatkowo, ojciec pracował w Urzędzie Gminy jako instruktor rolny. Sytuacja materialna pozwoliła im na wychowanie dziesięciorga dzieci. Pani Janina wymienia, powoli i z pietyzmem imiona swojego rodzeństwa. Jakby przywoływała wspomnienie każdego z nich. - Najstarsza była Kazimiera - mówi pani Janina. - Potem pierwszy brat, Józef. Następnie pięć sióstr, po kolei: Helena, Stasia, Władzia, Irenka i ja. Po mnie urodził się Edward. To ile już wymieniłam? Osiem. No to dwóch teraz nie pamiętam. Dawno nie wspominałam tamtych czasów. Nie było z kim wspominać. Wojny to prawie nie pamiętam. Ale przeżyliśmy ją szczęśliwie wszyscy. Dopiero jak nas ruskie “wyzwalali” to zaczęły się kłopoty. Najpierw zabrali ojca i wywieźli na Sybir. Na białe niedźwiedzie, tak wtedy mówiono. Z naszej wioski wywieziono czterech mężczyzn. Ojcu udało się wrócić z tego piekła. Był tam prawie cztery lata. A ruskie zabrali nam wszystko i przewieźli na inne gospodarstwo. Traktowali nas jak byśmy byli zwierzętami. Nawet kazali mieszkać w oborze. To były bardzo ciężkie czasy. Nawet głodowaliśmy. Trudno było mamie samej utrzymać 10 dzieci. Dlatego wszyscy pomagaliśmy jej, jak tylko potrafiliśmy. Jancia, śpiewaj - Ja zawsze byłam bardzo niska, ale miałam silny i ładny głos - relacjonuje pani Janina. - Kiedyś usłyszał moje śpiewanie pan rządca. Zaprosił mnie do swojego mieszkania, które mieściło się w pałacu. Tam była jakaś uroczystość i mnóstwo gości. Pan rządca postawił na środku dużej sali mały zydelek i krzyknął do mnie “Jancia, śpiewaj”. Bo mnie wszyscy nazywali Jańcia. I śpiewałam. Chyba podobało się, bo goście głośno klaskali. Żona rządcy dała mi za to chleba, mąki i masła tyle, że ledwo mogłam udźwignąć. Ale mieliśmy z tego ucztę! Potem często mnie zapraszano na śpiewania. Do pałacu i gdzie indziej. Zawsze dostałam coś do jedzenia. A w 1949 r. ojciec wrócił z Syberii. Od razu pojechał na Pomorze, bo tam dawano pracę i mieszkanie. Został zatrudniony w Państwowym Gospodarstwie Rolnym jako magazynier. Mieszkanie dostał w Steblewie koło Tczewa, kawałek za Czatkowami. Za “Niemca” ta wieś nazywała się Stublau. Szybko ściągnął tu mamę i trójkę najmłodszych dzieci. Te starsze już jakoś się usamodzielniły. Ja przyjechałam tutaj też. Miałam dopiero 14 lat. I nareszcie zaczęło się dla nas normalne życie. Poznałam sympatycznego chłopaka, Stanisława. Pochodził z Chełma Lubelskiego. Tutaj miał bardzo duże gospodarstwo - ponad 24 hektary oraz krowy i świnie. Krótko mówiąc był atrakcyjnym kawalerem. A ty tu czego! - Razem chodziliśmy na potańcówki - opowiada pani Janina. - I to czasami bardzo daleko - do Koźlin, do Suchego Dębu, nawet do Pszczółek. Zawsze w obie strony piechotą. Ale warto było. Zabawy były wspaniałe, przy akordeonie i dużym bębnie. Jeszcze słyszę to głuche walenie w bęben tłuczkiem od kartofli. No i pobraliśmy się w 1958 r. Ślub był w kościele w Giemlicach. To była moja parafia. Zamieszkałam u męża, miał duży, poniemiecki dom. Okazał się dla nas za duży, więc mąż go zburzył i postawił mały, jednorodzinny domek. Żyło nam się spokojnie, lecz trochę samotnie. Niestety, nie mogliśmy mieć dzieci. W latach 80. mąż zaczął chorować. Powoli sprzedawaliśmy ziemię, aby były pieniądze na leczenie. Kawałek po kawałku. To, czego nie sprzedaliśmy przekazaliśmy na Skarb Państwa za renty. Zostaliśmy bez ziemi. Mąż jednak nic nie zdrowiał. Było z nim coraz gorzej. I zaczęło brakować pieniędzy. Mąż był dobrym człowiekiem i zawsze mnie słuchał, ale tym razem zrobił inaczej. Wbrew mojej woli sprzedał dom. Nasz dom. Kupili to ludzie z Wrzeszcza. Mąż czuł, że już długo nie pożyje i chciał dla mnie zabezpieczyć opiekę i dach nad głową. Nowi właściciele obiecali mężowi, że będą opiekować się mną aż do mojej śmierci. Stanisław zmarł 13 lutego 2007 r. Po jego śmierci też się rozchorowałam. Trafiłam do szpitala. Tam szybko mnie podleczyli i szczęśliwa wracałam do domu. Otwieram furtkę, a w progu stoi nowy właściciel naszego domu. Ręce szeroko rozłożył i mówi do mnie “A ty tu czego szukasz?”. Gorąco mi się zrobiło. On nie wpuścił mnie do domu! Dzięki Bogu i ludziom - Wyszłam na drogę i zasłabłam - prawie szepcze pani Janina. - Przytomność odzyskałam dopiero w szpitalu. Karetka zabrała mnie z ulicy. Po dwóch tygodniach lekarze powiedzieli, że jestem już zdrowa i mogę wracać do domu. To ja im mówię, że nie mam domu. Opowiedziałam całą swoją historię. Lekarze byli tak mili, że mnie poratowali. Dostałam skierowanie na rehabilitację do szpitala w Dzierżążnie. Tam byłam przez dwa miesiące. Znowu musiałam opuścić szpital. Dokąd miałam wracać, jak nie miałam domu? Tym razem lekarze poradzili, abym znalazła jakiś Dom Pomocy Społecznej. Dali mi telefony i zaczęłam szukać. Wolne miejsce było w Gniewie. I jestem tutaj od listopada 2007 r. Bogu dzięki i dzięki życzliwym ludziom. Mam dach nad głową, wikt i opierunek. Nawet z mojej renty zostaje mi ok. 350 zł miesięcznie na drobne wydatki. To mi wystarcza, bo nie mam wielkich potrzeb ani żadnych nałogów. Brakuje mi tylko mojego śpiewania. Może na jakiejś uroczystości ktoś znowu powie “Jancia, śpiewaj” i znowu zaśpiewam. Pani Janina uśmiecha się. Delikatnie przestawia wazon z kwiatami. - Bardzo lubię kwiaty - szepcze cicho. - Tylko nikt mi już dzisiaj kwiatów nie przynosi... - Po dwóch tygodniach lekarze powiedzieli, że jestem już zdrowa i mogę wracać do domu. To ja im mówię, że nie mam domu - mówi pani Janina Zwolan z Domu Pomocy Społecznej w Gniewie.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

spolik 17.04.2009 15:52
dlaczego ona tak robi

Reklama
Sylwestrowa  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele Sylwestrowa Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele Romantyzm, humor i wirtuozeria prosto z Wiednia Przeżyj magiczny wieczór sylwestrowy w Centrum Kultury i Sztuki. Zapraszamy na niezwykłe widowisko Wielką Galę Wiedeńską - Johann Strauss i Przyjaciele, w którym klasyka muzyczna spotyka się z blaskiem noworocznego show: od porywających arii, przez pełne energii polki, aż po roztańczone walce. W ten wyjątkowy wieczór zabierzemy Was w podróż do magicznego świata wiedeńskich sal balowych XIX w., pełnego przepychu, tańca i radości. Na scenie wystąpią wybitni soliści z polskich i zagranicznych teatrów operowych, których głosy i charyzma nadadzą wydarzeniu niepowtarzalny klimat, łącząc dostojność opery z lekkością i humorem operetki. Ukoronowaniem Gali będzie udział Royal Strauss Orchestra – zespołu, który swoim brzmieniem przeniesie Was prosto do Wiednia. Ich muzyka porwie Was do tańca i zachwyci nawet najbardziej wymagających melomanów. Na scenie pojawi się także Grand Royal Ballet, którego wytworne choreografie i lekko żartobliwe akcenty dodadzą wieczorowi magii, łącząc zachwyt nad kunsztem tancerzy z dobrą zabawą.Wielka Gala Wiedeńska to coś więcej niż koncert – to pełen emocji spektakl, który łączy romantyzm, humor i wirtuozerię. Zachwycające dekoracje i wyjątkowa atmosfera sprawiają, że poczujecie się jak uczestnicy prawdziwego balu sylwestrowego w dawnej stolicy Austrii. W tę jedyną noc scena Centrum Kultury i Sztuki stanie się centrum sylwestrowej zabawy, a każdy widz przeniesie się do świata miłości, tańca i niekończącej się radości. Jednym słowem – klasa, elegancja, śmiech i muzyka, która rozgrzeje serca i przywita Nowy Rok w wielkim stylu!  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele |Sylwester w CKiS31 grudnia 2025, godz. 18.00Sala widowiskowa CKiS, ul. Wyszyńskiego 10, TczewBilety: 150 zł dostępne w kasie CKIS oraz online na stronie: bilety24.plData rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2025 18:00 – Data zakończenia wydarzenia: 31.12.2025 22:00
Reklama
Reklama