12 stycznia pracownicy podpisali się pod, złożonym w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim, pozwem o wypłatę przez Stocznię Tczew S.A. zaległych za listopad i grudzień wynagrodzeń. Dopiero w poniedziałek, 24 stycznia, otrzymaliśmy komentarz spółki.
Kto zapłaci zaległe wynagrodzenia?
- Do chwili obecnej nie wpłynął do nas żaden pozew – poinformował Jan Gąsowski, prezes Zarządu Stocznia Tczew S.A. - Z tego powodu nie możemy ustosunkować się do jego treści. Jak już wielokrotnie oświadczaliśmy, spółka Stocznia Tczew S.A. wypłaciła załodze stoczni w Tczewie wszelkie wynagrodzenia za okres, w którym załoga ta była w dyspozycji naszej spółki. Po zwrocie Stoczni Tczew Sp. z o.o. w upadłości majątku produkcyjnego będącego w czasowym naszym władaniu oraz po przekazaniu załogi właścicielowi tego majątku tj. wspomnianej wyżej spółce, nie wypełniamy, co oczywista, funkcji pracodawcy dla załogi stoczni.
Prezes Gąsowski nie wspomniał jednak, że zarząd ZBM „Zremb – Chojnice” otrzymał od zależnej od siebie spółki Stocznia Tczew S.A. informację, iż 21 stycznia Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Spółki Stocznia Tczew S.A . z siedzibą w Chojnicach podjęło uchwałę o rozpoczęciu procedury likwidacji spółki Stocznia Tczew S.A. Funkcję likwidatora będzie pełnił dotychczasowy prezes spółki Jan Gąsowski. Odpowiedni wniosek zostanie złożony do Sądu Rejonowego Gdańsk – Północ.
- Kto nam teraz zapłaci zaległe wynagrodzenia? - zastanawia się jeden z pracowników stoczni. - Chcieliśmy zorganizować w Chojnicach pikietę, ale teraz nie mamy za bardzo przed kim protestować. Procedura likwidacji może potrwać kilka miesięcy. Ewidentnie nasz ostatni pracodawca zagrał tym samym na czas. Liczymy na szybką decyzję sądu w Starogardzie. Bez świadectw pracy nie możemy się zwolnić z pracy, by poszukać nowej, przejść na emeryturę, ani zarejestrować się jako osoba bezrobotna w Powiatowym Urzędzie Pracy.
Pracownicy cierpią przez konflikt
Przypomnijmy: 30 lipca 2010 r. Stocznia Tczew S.A. (spółka zależna ZBM „Zremb – Chojnice”) podpisała z syndykiem masy upadłościowej Stoczni Tczew Sp. z o.o. umowę przedwstępną nabycia zorganizowanej części przedsiębiorstwa. Umowa sprzedaży miała być podpisana do 30 kwietnia 2011 r. Stocznia Tczew S.A. przez trzy miesiące płaciła pracownikom pensje, jednak 28 października zrezygnowała z zakupu zakładu. Największe udziały w firmie (Stoczni Tczew Sp. z o.o.) należą do gminy miejskiej Tczew (56,7 proc.). Od sierpnia zakład nie produkuje. Zdaniem Magdaleny Smółki, syndyka masy upadłościowej, umowa z 30 lipca jest nadal ważna, dlatego obecnymi pracodawcami stoczniowców jest Stocznia Tczew S.A. Jej prezes, Jan Gąsowski, uważa z kolei, że w dniu 22 listopada jednostronnym protokołem przekazano majątek i akta pracownicze syndykowi, do którego należy wypłata wynagrodzeń.
W stoczni bez zmian – nie ma wypłat, nie ma nadziei. Ostatni pracodawca w likwidacji!
TCZEW. Pracownicy tczewskiej stoczni, syndyk masy upadłościowej, władze Tczewa – wszyscy liczą na starogardzki sąd, który ma rozstrzygnąć kto powinien wypłacić stoczniowcom zaległe wynagrodzenia. Tymczasem Stocznia Tczew S.A. - ostatni pracodawca w zakładzie - rozpoczął procedurę swojej likwidacji.
- 26.01.2011 00:00

Reklama










Napisz komentarz
Komentarze