sobota, 13 grudnia 2025 03:08
Reklama

Było naprawdę bardzo ciężko - głód i bieda

POMORZE. Zostaliśmy wywiezieni do Rosji - ja, mama i dwóch moich braci (w tym samym czasie w Katyniu zginął mój ojciec - był porucznikiem rezerwy). Nasze matki pracowały w kołchozach i sowchozach, na polach, dzieci zaś wałęsały się samopas. Ja miałam wtedy 5 lat.
Było naprawdę bardzo ciężko - głód i bieda
17 września 1939 r. - wspomnienia i refleksje

Tczewianie uczcili 71. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę. Przy poświęconym ofiarom terroru stalinowskiego pomniku spotkali się samorządowcy, kombatanci, duchowieństwo, harcerze i młodzież szkolna. Byli też uczestnicy tamtych wydarzeń.

Maria Kołtan, tczewskie koło Związku Sybiraków
13 kwietnia 1940 r. zostaliśmy wywiezieni do Rosji - ja, mama i dwóch moich braci (w tym samym czasie w Katyniu zginął mój ojciec - był porucznikiem rezerwy). Nasze matki pracowały w kołchozach i sowchozach, na polach, dzieci zaś wałęsały się samopas. Ja miałam wtedy 5 lat. Do Polski wróciłam dopiero w październiku 1945 roku, na dziesiąte zaproszenie mojej babci (która została w Polsce) - to było coś nadzwyczajnego: babcia pisała aż dziesięć razy z prośbą o to, żeby nas puścili. I wreszcie puścili. Pozostali Polacy wrócili dopiero między marcem a kwietniem roku 1946, a więc na tej obcej ziemi byłam jedną zimę krócej.
Matki harowały. Rosjanie więzili ich przez trzy dni i grozili, że oddadzą ich dzieci do ruskiego domu dziecka - chcieli zmusić je, żeby przyjęły obywatelstwo sowieckie, ale one się nie dały, niczego nie podpisały. W końcu je wypuścili.
Było naprawdę bardzo ciężko - głód i bieda. Moja mama wracała z pracy nocą. Pewnego razu, kiedy szła do domu, złapał ją buran (silny, porywisty, połączony ze śnieżycą wiatr - przyp. red.). O mało co nie zamarzła pod samym domem, pod lepianką, w której mieszkałyśmy. Ponieważ buran zasypywał nasze chałupy, nie mogła dostać się do środka - nie miała siły żeby odkopać drzwi. W końcu jakoś się udało - my od środka, ona od zewnątrz.
W Rosji zmarło bardzo dużo dzieci, m. in. - jako pierwszy z Polaków - mój brat. Miał 3 lata i 8 miesięcy. To była straszna tragedia. Umierały dzieci, później starcy... To, że na obcej ziemi zostają nasze dzieci, nasi dziadkowie, było okropne.
Mój ojciec i stryj zginęli w Katyniu. W województwie białostockim, skąd pochodzę, odbyła się niedawno uroczystość sadzenia dębów: dwa za ojca i stryja, trzeci - za tych, co zginęli niedawno pod Smoleńskiem.

Ks. prałat Stanisław Cieniewicz, dziekan tczewski
Nasza młodzież jest w tym szczęśliwym położeniu, że zna fakty, zna prawdę. Kiedy ja po raz pierwszy dowiedziałem się o dacie 17 września, byłem już księdzem. A przecież chodziłem do szkoły średniej, chodziłem do Niższego a później Wyższego Seminarium Duchownego... Czemu więc nikt mi nie powiedział o tych zamordowanych tam, na Dalekim Wschodzie, Polakach? Dlaczego nikt mi nie powiedział o agresji sowieckiej na Polskę, dlaczego nikt mi nie powiedział o wywózkach na Sybir?
Poprosiliście mnie, abym zmówił dziś modlitwę. W takiej sytuacji zastanawiam się zawsze: za kogo ja mam się modlić? Za tych morderców? Za zbrodniarzy, którzy stanęli już przed sądem bożym? Umarli szybko - Stalin umarł szybko, Hitler jeszcze wcześniej. Na Sąd Boży szli z krwią milionów ludzi na rękach. Czy oni mogą być zbawieni, czy warto się za nich modlić? Pan Jezus mówił, że trzeba się modlić za wszystkich, a sprawiedliwy sąd zostawić miłosiernemu Bogu.
Największą tragedią wywiezionych na Sybir było to, że byli oni niewinni, że nikomu nic złego nie zrobili. Ale byli Polakami i właśnie za przynależność do ojczyzny zapłacili zdrowiem i życiem.
Pozwólcie więc, że pacierz zmówię zarówno za tych morderców - niech Pan Jezus będzie dla nich miłosierny - jak i za żołnierzy, którzy wtedy polegli. Ale przede wszystkim za tych, którzy poumierali na tamtej ziemi. Dlatego prośmy pokornie: Panie Boże wszechmogący - Ty jesteś najwyższym dobrem. Dla ciebie warto żyć, dla ciebie warto umierać. Wybacz tym, którzy mają na rękach niewinną krew naszych rodaków. Okaż im swoje wielkie miłosierdzie, a w swojej miłości i dobroci nagródź niebem tych wszystkich, którzy zostali zamordowani, wywiezieni, sponiewierani, którzy umierali w tęsknocie za ojczyzną, za rodziną. Niech ich męczeńska krew będzie nam znakiem wolności.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama