Do sytuacji doszło we wtorek, 7 września.
Nie było mnie kilka minut...
Justyna Z. (pełne dane do wiadomości redakcji) jechała do szpitala na ul. 30 Stycznia z córką, która doznała urazu głowy.
- Do szpitala dojechałam od strony Eatona – relacjonuje. - Wyjeżdżając postanowiłam zrobić jeszcze zakupy, bo wiedziałam, że przez cały dzień będę musiała się opiekować dzieckiem i nie będę miała kiedy ich zrobić. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam sklep, więc zaparkowałam wzdłuż ul. 30 Stycznia, przy płocie szpitala. Kupiłam pieczywo, nie było mnie może 3 minuty i wychodząc zobaczyłam strażnika miejskiego wypisującego mandat w wysokości 100 zł i 1 pkt. karny. Okazało się, że tam nie można parkować, o czym informuje znak postawiony w dalszej odległości od szpitala, którego nie miałam szansy zauważyć.
Strażnik nie przyjął do wiadomości tłumaczeń pani Justyny, że nie zna dobrze oznakowania ulic w Tczewie i że złamała przepisy nieświadomie, więc w takiej sytuacji powinna otrzymać pouczenie, a nie mandat. Dodał, że z wszelkimi obiekcjami powinna udać się na komendę Straży Miejskiej.
- Tam od komendanta – który mówił podniesionym tonem, wręcz na mnie krzyczał - usłyszałam, że przed zaparkowaniem powinnam się cofnąć przez całą ulicę i sprawdzić, czy nie ma nigdzie znaku zakazu - mówi pani Justyna. - Dowiedziałam się, że mandat może anulować jedynie sąd, a Straż Miejska ewentualnie może rozłożyć go na raty. Podejrzewam, że wielu ludzi robi w tym miejscu ten sam błąd, co ja, a strażnicy po prostu czekają tam na kierowców z mandatami gotowymi do wypisania. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że strażnik zjawił się na miejscu już po kilku minutach?
Pani Justyna postanowiła na ręce prezydenta Tczewa złożyć zażalenie na postępowanie miejskich strażników.
Kiedyś pouczaliśmy, teraz każemy
Jak wyjaśnia nam komendant Straży Miejskiej w Tczewie, o tym, czy osoba ukarana otrzyma pouczenie (to też kara) czy mandat, zawsze decyduje interweniujący strażnik.
- Prawdopodobnie ochrona szpitala zadzwoniła do naszego dyżurnego, który interweniował na miejscu – informuje Andrzej Jachimowski. - Parkowanie wzdłuż ul. 30 Stycznia, przy płocie szpitala, utrudnia widoczność karetek wyjeżdżających z jego terenu, a ich pierwszeństwo jest poza dyskusją. Parkowanie w tym miejscu jest nagminne, dlatego dyrekcja szpitala wielokrotnie prosiła nas o interwencję.
Komendant dziwi się osobom, które zostawiają samochody w tym miejscu, narażając się tym samym na otrzymanie mandatu, zamiast skorzystać z przyszpitalnego parkingu za jedyne 2 zł (opłata za cały dzień). Dodaje, że zakaz parkowania dotyczy całej długości ul. 30 Stycznia, na wysokości szpitala, do skrzyżowania z ul. Kasprowicza.
- Znak zakazu stoi także właśnie przy tym skrzyżowaniu, więc jest widoczny dla osób jadących od strony Eatona – podkreśla komendant Straży Miejskiej. - Rozumiem, że ta pani była z chorym dzieckiem, śpieszyła się do lekarza, ale na znaki trzeba zwracać uwagę. Był taki okres, kiedy kierowców łamiących w tym miejscu przepisy pouczaliśmy, ale nikt tego nie respektował, więc zaczęliśmy karać.
Mandat za nieświadomość? Parkowanie przy płocie szpitala jest zabronione
TCZEW. Do zgłosiła się mieszkanka Wielgłów (gm. Subkowy), twierdząc, że została ukarana mandatem za zaparkowanie przy szpitalu na ul. 30 Stycznia, mimo że nie miała szansy na zobaczenie znaku zakazu. Innego zdania są strażnicy miejscy: parkowanie w tym miejscu jest nagminne, a kierowcy nie zwracają uwagi na prawidłowo ustawione oznakowanie.
- 20.09.2010 00:00 (aktualizacja 08.08.2023 09:28)

Reklama











Napisz komentarz
Komentarze