Pożar w Małżewie miał miejsce 19 czerwca. Do tej pory widok jest tam przygnębiający. Wynajmowany przez tamtejszego gospodarza budynek jest nadpalony. Oprócz tego widać zgliszcza po stodole. Chlew jest zniszczony. Nadpaleniu uległo pomieszczenie na słomę nad chlewem. Straty bardzo wysokie, wyceniono je na ok. 200 tys. zł.
Strażacy mówią: - To mogło być podpalenie.
W atmosferze podejrzeń
W Małżewie akcja strażaków była poważna. Zaangażowano trzy jednostki ratowniczo-gaśnicze (JRG) i aż siedem jednostek OSP, w tym jedną spoza naszego powiatu (Siwiałka).
- W stodole nie mieliśmy żadnej instalacji elektrycznej – relacjonuje Rafał Młyński, właściciel częściowo spalonego gospodarstwa w Małżewie. - Ktoś to chyba musiał podpalić... Ciekawe kto i po co? Niektórzy ludzie spekulują, że mogli to być... strażacy z OSP! Ale ja tak nie sądzę. Z tego co mi wiadomo otrzymują oni drobne kwoty za akcje. Środki przeznaczają na działania i utrzymanie samochodów. W pożarze padło nam 6 świń, wiele się poparzyło. Mieszkańcy powiadomili straż pożarną ok. godz. 23.30. Służby gasiły pożar do rana.
- Ogień rozprzestrzeniał się od stodoły – dodaje ojciec Rafała Młyńskiego. - Widziałem jak policjanci zbierali próbki do laboratorium. Zarówno strażacy, jak i policjanci informowali, że było ostatnio trochę pożarów. Co najdziwniejsze we wszystkich przypadkach podejrzewają... podpalenia. Dobrze, że zboże było zielone i pole się nie zajęło...
Gospodarze powiedzieli nam, że podczas akcji brakowało wody w hydrantach, co było istotnym utrudnieniem. Dla 60 sztuk świń trzeba było przygotować nowe zagrody. Zbudowanie ich zajęło cztery dni.
Komenda Powiatowa Policji w Tczewie prowadziła postępowanie w sprawie tego pożaru. Obecnie policjanci z Wydziału Kryminalnego oraz Komisariatu w Pelplinie są w trakcie czynności mających doprowadzić do ustalenia sprawców tego i innych podpaleń.
Straty były znaczne
Niedaleko Małżewa leży Małżewko, gdzie w tamtejszej spółdzielni POLHOZ Gospodarstwo Rolne sp. z.o.o. doszło do spalenia się dwóch stogów ze słomą. W każdym z tych zdarzeń straty wyceniono na kilkanaście tysięcy zł.
- W Małżewku strażacy interweniowali dwukrotnie: 22 maja i 12 lipca – informuje mł. kpt. Zbigniew Rzepka, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tczewie. – W tym drugim przypadku zgłoszenie odebrano o godz. 00.45 do palącego się stogu słomy. Nie było zagrożenia dla budynków gospodarczych. W działaniach brała udział jedna JRG i pięć OSP z gm. Tczew. Pożar był znaczny. 22 maja ogień także wybuchł po północy. Interweniowało wtedy 5 jednostek OSP i 2 JRG.
Do bardzo podobnego zdarzenia doszło 26 czerwca w Dabrówce. Z kolei 23 maja w Janiszewku o godz. 00.37 paliły się budynki inwentarsko – gospodarcze. Zapalił się strop budynku, a wraz z nim 50 sztuk drobiu, trzy rowery oraz drobny sprzęt rolniczy. Strażacy walczyli, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się pożaru. Dzięki temu uratowano garaż i budynek mieszkalny. We wszystkich tych zdarzeniach wstępnie ustalono, że przyczyną mogło być podpalenie...
Łuna ognia widoczna z Godziszewa
Grzegorz Grosz ze spółdzielni POLHOZ w Małżewku nie wierzy, że do zapalenia słomy mogło dojść tak po prostu, na wolnym powietrzu.
- Szybkość palenia się stogu była podejrzana – ocenia. - Stóg palił się z każdej strony. Zajął się praktycznie od razu. Strażacy niewiele mogli zrobić, by go uratować. Według naszego dozorcy było to ewidentnie podpalenie. Moim zdaniem w obu przypadkach, gdy paliły się nasze stogi słomy musiało dojść właśnie do podpaleń. 12 lipca dozorca nie zauważył chwili, gdy wybuchł pożar. Służby powiadomili mieszkańcy. Spaliło nam się 70 ton słomy, a za drugim razem 30-tonowa sterta. Jak to możliwe, przecież stóg nie ma elektryczności? Wcześniej słyszałem o pożarze w Damaszce i poza naszym powiatem - w Gołębiewie. Podczas pożaru stogu w maju, gdyby wiatr wiał w przeciwną stronę doszłoby do zapalenia dwóch kolejnych stert. Ale na szczęście wiało w stronę pola... Łunę ognia widziałem z domu mojego okna w Godziszewie – 7 km od Małżewka w linii prostej.
Grzegorz Grosz uważa, że od czasu gdy słoma zaczęła być składowana bliżej gospodarstw potencjalnych podpaleń zrobiło się mniej... Ale ostatnio stogi paliły się 300 m od obór...
Mieszkańcy mówią, że ostatnio pożary nasiliły się. Wcześniej ich nie było. Niektórzy twierdzą nawet, że przez ostatnich 25 lat były rzadkością. Dziwią się, że jakby zrobiło się ich więcej od momentu, gdy działalność w Małżewie rozpoczęła OSP. Miejmy nadzieję, że prawdziwą przyczynę tych bardzo prawdopodobnych podpaleń wyjaśni wkrótce policja.
Mam zaufanie do swoich ludzi
Marcin Wendt, naczelnik OSP Malżewo:
- Mam absolutne zaufanie do wszystkich chłopaków pracujących w naszej jednostce. Żadnego z nich nie podejrzewam o celowe podpalenie. Wszystko jest teraz w rękach policjantów. Do nich należy ustalenie kto i w jakim celu mógł to zrobić. Do pożarów stogów słomy w Małżewku oraz budynków inwentarsko-gospodarskich w Małżewie interweniowaliśmy od razu, jak tylko sąsiedzi zaczęli krzyczeć, bijąc na alarm. Strażacy z OSP w Małżewie nie pobierają wypłat za akcje gaśnicze. Ustaliłem z drużyną, że przyznawane nam pieniądze są przeznaczane na działalność statutową, tzn. na utrzymanie i zakup sprzętu oraz na remonty.
Reklama
Grasuje podpalacz? Zagadkowe pożary - płoną budynki gospodarcze, inwentarz, stogi słomy...
KOCIEWIE. Ostatnio doszło do wielu pożarów. W Małżewie (gm. Tczew) płonęły budynki gospodarcze. Stogi słomy zapaliły się też dwukrotnie w oddalonym o 1,5 km Małżewku (gm. Tczew) i w Dąbrówce (gm. Gniew). Budynek inwentarsko - gospodarczy palił się w Janiszewku (gm. Pelplin). Co łączy te zdarzenia? Otóż podejrzenie, że w każdym z tych przypadków mogło dojść do podpalenia!
- 23.08.2010 00:00 (aktualizacja 18.08.2023 20:40)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze