czwartek, 9 maja 2024 21:38
Reklama
Reklama
Reklama

Tarcza dla samorządu

Jako mieszkańcy skutki COVID-19 odczuwamy wszyscy w większym lub mniejszym stopniu. Najgorszym scenariuszem jest utrata płynności finansowej przez utratę pracy czy zmniejszenie przychodów. Taka sytuacja skutkuje tym, że mamy problem z regulowaniem bieżących rachunków, wstrzymujemy wszelkie remonty czy nowe inwestycje.
Tarcza dla samorządu

Jednak zazwyczaj nie czekamy aż problem rozwiąże się sam, bo nigdy tak się nie dzieje, tylko podejmujemy działania, aby wrócić szybko do równowagi.  Teoretycznie ten sam problem dotyczy samorządu, który w tym wypadku jest spowodowany obniżeniem wpływów do budżetu miasta, o około ok.11 mln złotych zgodnie z tym, co ogłosił Pan Prezydent Tczewa. Jednak w tym przypadku nie podjęto inicjatywy żeby zrobić wszystko i kontynuować planowane inwestycje czy podejmować nowe inicjatywy. Pan Prezydent po prostu ogłosił na sesji Rady Miasta, że część inwestycji zostaje wstrzymanych, a o nowych inicjatywach możemy zapomnieć dając do zrozumienia, żeby nie zawracać głowy, bo nie będzie pieniędzy. Nic mi nie wiadomo, aby podjęto jakiekolwiek wysiłki, aby utrzymać cykl inwestycyjny, a co za tym idzie miejsca pracy oraz i tak już marny rozwój miasta. Wstrzymanie inwestycji nie doprowadza do wyjścia z kryzysu, a wręcz go pogłębia i prowadzi do jeszcze większej stagnacji.  

 

                I oto nagle pojawiła się świetna informacja dla mieszkańców. Tczew otrzyma środki na inwestycje ze wsparcia państwa, z programu „Tarcza dla samorządu”. Nie ukrywam, że ucieszyła mnie ta informacja, ponieważ dodatkowe środki z budżetu w wysokości około 5,8 mln złotych dla miasta, na inwestycje, to bardzo dobra wiadomość.  Jednak w tym miejscu zapaliła mi się „czerwona lampka”. Otóż budowa tak zwanej „przystani” nad Wisłą kosztowała dokładnie około 5,8 mln złotych ! Mam nadzieję, że to przypadek, jednak jestem mocno zaniepokojony. Przypomnę tylko, tak zwana Przystań, która prawdziwą przystanią nigdy nie została, kosztowała nas mieszkańców  5,8mln zł w 2008roku. Dzisiaj po 12 latach budynek jest opuszczony, wymagający remontu, a miasto chce sprzedać ten obiekt za cenę wywoławczą  2 mln. złotych !!! I co ciekawe bezskutecznie. Po 12 latach biorąc pod uwagę tylko inflację i ceny nieruchomości - cena powinna wzrosnąć, a fenomenem jest fakt, że nie ma chętnych na zakup nawet za cenę 2 mln złotych ??? Zapewne potencjalni kupcy nie wiedzą, jakiego białego kruka mogą mieć w garści decydując się na zakup.

Mam nadzieję, że zbieżność kwot nie będzie złym prorokiem. Być może należy zmienić narrację i uświadomić włodarzom, że te pieniądze na inwestycje w mieście otrzymaliśmy my mieszkańcy, a nie wy włodarze. Może wtedy zostaną one wydane zgodnie z interesem mieszkańców dla podniesienia komfortu życia w mieście?

                W tym miejscu chciałem zakończyć dzisiejszy felieton, jednak skoro wspomniałem o nieruchomości nad Wisłą, chciałbym zadać dodatkowe pytanie. Otóż czy to prawda, że jedna z najatrakcyjniejszych działek budowlanych w mieście została przekazana za 1 zł pod nowy Sąd, a w zamian miasto otrzyma budynek Sądu przy ul. Kołłątaja za 1 zł ? Jeżeli tak jest, to uważam, że mieszkańcy mają prawo wiedzieć, jaka była wartość działki przekazanej pod Sąd, a jaka jest wycena obiektu starego Sądu . Czy była to przemyślana strategia, a mieszkańcy na tym zyskają?  Czy będzie to taki sukces biznesowy jak tzw.”Przystań”? Może radni reprezentujący mieszkańców podejmą temat i uzyskają wyjaśnienia i przekażą je lokalnej opinii publicznej? 

                                                                                  Olek Wojciechowski

                                    https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/

                                    [email protected]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama