- Takiej ulewy nie widzieliśmy od lat – mówią mieszkańcy po sobotnim (28.07.) oberwaniu chmury. Wystarczyło chwila obfitych opadów, by ulice zamieniły się w rwące potoki. Ze ich skutkami przez wiele godzin walczyli nie tylko tczewscy strażacy. Do pomocy wzywano jednostki z ościennych gmin, m.in. OSP Subkowy, OSP Miłobądz, OSP Turze czy PJRG Pelplin. W sumie przeprowadzono działania w 44 miejscach. Najgorzej było na os. Staszica, gdzie straty poniosło kilkudziesięciu właścicieli nieruchomości.
Zalane nie tylko piwnice
Po usłyszeniu sygnałów wozów strażackich, mieszkańcy okolicznych domków dosłownie wybiegli na ulice, by prosić o natychmiastową pomoc. Nie zważali nawet na to, że woda sięgała im do połowy łydek.
- To był moment. Zrobiło się ciemno, a za oknem było widać tylko słup wody – relacjonuje mieszkaniec ul. Robotniczej. – Po kilku minutach czułem, że to się źle skończy. Cała piwnica stanęła w wodzie, wiele rzeczy nadaje się tylko do wyrzucenia. Najbardziej żal mi niedawno kupionej kosiarki. Dziękuję strażakom, bo gdyby nie oni pewnie jeszcze nie uporałbym się z tym basenem.
- Zalało nas tak, że nawet z domu nie można było wyjść - mówi mieszkaniec ul. Stoczniowców. – Podlegamy pod TTBS-y, ale nic z tym nie robią, a sytuacja powtarza się co jakiś czas przy większych opadach. Niedaleko naszego bloku położono trylinkę i od tego czasu woda spływa do nas. W sobotę dzwoniliśmy na numer alarmowy, ale niczego się nie dowiedzieliśmy. Strażacy interweniowali w innym miejscu. (...)















Napisz komentarz
Komentarze