Futrzastego stwora zidentyfikował Andrzej Górzyński, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Tczewie.
– To jenot, gatunek dzikiego ssaka z rodziny psowatych – stwierdził. – Gatunek ten przybył z Rosji i wędruje dalej na zachód. Nie ma nic dziwnego w tym, że jenoty można spotkać w mieście.
Najliczniej występują w województwach północno-wschodnich. Co ciekawe, gdy nieśpiesznie poruszające się na swych krótkich łapach zwierzątko zorientuje się, że zagraża mu niebezpieczeństwo, wówczas… udaje martwego. Nie wygląda jednak na to, że sfotografowany zwierzak uznał, że nie ma szans na ucieczkę i jedynie oszukał naszego Czytelnika. Andrzej Górzyński zapewnia, że jenot nie jest groźny dla człowieka.
– Jak każde dzikie zwierzę obawia się ludzi, dlatego w przypadku spotkania go należy po prostu pozwolić mu odejść – instruuje. – Oczywiście nie wiadomo, czy martwy jenot był roznosicielem wścieklizny, jednakże zarażonych tą chorobą zwierząt na terenie naszego powiatu nie było co najmniej od 14 lat. Być może został potrącony przez samochód.
Według naszego Czytelnika „ani Straż Miejska ani Zakład Usług Komunalnych nie zajęły się usuwaniem padłego zwierzęcia”. Według Andrzeja Górzyńskiego jest to w obowiązku gminy lub miasta, w zależności od tego, na czyim terenie znajduje się padlina. Ze wskazanej przez Czytelnika lokalizacji martwego jenota wynika, że jest to teren należący do miasta.
– W przypadku padłych zwierząt, jeśli znajdują się na jezdni, sprząta je ZUK – precyzuje Małgorzata Mykowska, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Tczewie. – Jeśli znajduje się ono w innym miejscu, należy powiadomić schronisko. Tczewskie schronisko ma umowę z miastem, na podstawie której martwe zwierzęta są utylizowane.
Dokończenie tematu w Gazecie Tczewskiej z 10 września.











Napisz komentarz
Komentarze