- Państwa działalność w pewnym stopniu obrazuje kondycję materialną naszego społeczeństwa. Jak z nią jest?
- Od początku świata ludzie rodzili się w różnych środowiskach: jedni w bogatych, drudzy w biednych. Tczew nie jest bogatym miastem. Brakuje nam miejsc pracy, w systemie pomocy społecznej jest ponad 1000 rodzin dotkniętych bezrobociem. Gdyby ci ludzie poszli do pracy, na pewno sytuacja naszych podopiecznych zmieniłaby się na lepsze. Kondycja materialna tczewian nie wygląda najlepiej. Robiliśmy sprawozdania, które pokazują w jakich widełkach dochodu znajdują się nasi klienci. Mamy ok. 400 osób na zasiłkach stałych, czyli takich, które praktycznie są na naszym utrzymaniu. Ci, którzy nie mają nic podają, że żyją ze zbiórek złomu, butelek i puszek. Przy okazji kwitnie szara strefa. Wiemy, że pracują w zakresie opiekunki dziecięcej, pomocy domowej, dorabiają na budowach czy w sadach. Jak widać miasto nie jest w najlepszej kondycji finansowej. Mamy do czynienia z wykluczeniem społecznym. Jeżeli ktoś nie pracuje przez rok czy dwa, to dla niego powrót na rynek pracy jest bardzo trudny. (…)
- Czy bieda omija któreś z tczewskich osiedli?
- W Tczewie nie ma osiedla, którego mieszkańcy nie korzystaliby z naszej pomocy.
- Bajkowe Piotrowo uchodzi za osiedle młodych, nowoczesnych ludzi. Tu także mieszkańcy borykają się z problemem ubóstwa?
- Oczywiście, że tak. W tym rejonie zdarzają się wszystkie typowe problemy. Mieszkańcy tego osiedla najczęściej borykają się z problemami kredytowymi. Zdarza się, że młode małżeństwa biorą wielkie kredyty, a potem mieszkanie jest sprzedawane na drodze licytacji. Nie brakuje też bezrobocia, niepełnosprawności, bezradności w sprawach opiekuńczo – wychowawczych oraz prowadzenia gospodarstwa domowego zwłaszcza w rodzinach niepełnych i wielodzietnych.
Cały wywiad tylko w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!










Napisz komentarz
Komentarze