Czasami pociągi znajdowały się pod szczególną ochroną, która nie dopuszczała ciekawskich w ich pobliże. W jednym przypadku nadgorliwość żołnierzy nieomal zakończyła się tragedią, a cała sytuacja odbiła się szerokim echem, nie tylko na ziemiach polskich.
Incydent zbulwersował prasę
W listopadzie 1891 r. car rosyjski Aleksander III z rodziną odwiedził w Berlinie cesarza niemieckiego. Szczegóły wizyty podała wychodząca w Toruniu gazeta „Przyjaciel”. Naprzeciw cara wyjechał wnuk cesarza niemieckiego wraz z feldmarszałkiem Moltkiem i przywiózł go do Berlina po godz. 10 rano w piątek. Cesarz niemiecki czekał na swego gościa w pałacu rosyjskiego poselstwa. Tam się powitali i mieli naradę, po której car zrewanżował się wizytą cesarzowi w jego pałacu. Władcę Rosji odwiedził również Bismarck, z którym car również przeprowadził 45-minutową rozmowę. Po tej naradzie odbył się uroczysty obiad, podczas którego zarówno ambasador rosyjski jak i następca rosyjskiego tronu, późniejszy car Mikołaj II, otrzymali najwyższe pruskie odznaczenie, Order Czarnego Orła. O godz. 10 wieczorem car wraz z rodziną wyjechał z Berlina i przez Chojnice, Tczew i Królewiec wrócił do domu. Całej podróży towarzyszyły szczególne środki ostrożności, które nie mogą dziwić, ponieważ ojciec cara Aleksander II został zamordowany przez zamachowców. W Berlinie postawiono na nogi całą policję, a dworce i drogi którymi przejeżdżał obstawiono wojskiem. Ochronę uzupełniała znaczna liczba niemieckich i rosyjskich tajniaków. Mimo to dwóch Rosjan wyrwało się z tłumu i wręczyło carowi pisemną prośbę, ale natychmiast zostali aresztowani. Również dworzec i most oraz cała droga z Tczewa do Malborka obsadzone były wojskiem. To właśnie przy moście miał miejsce incydent, który zbulwersował ówczesną prasę.
Strzały z mostu
Jak podawała Gazeta Toruńska z 4 listopada 1891 r. około godziny 11 rano przejechał przez Tczew pociąg wiozący bagaże i służbę carską, a godzinę po nim pociąg carski składający się z 20 wagonów ciągniętych przez 2 lokomotywy. Pół godziny przed jego przyjazdem zamknięto dworzec kolejowy i wszystkie dojścia do niego, a wojsku wydano ostre naboje. Zakaz poruszania się obejmował również statki płynące Wisłą, które musiały stanąć przed mostami. Jeden z kapitanów barki tzw. berlinki z Bydgoszczy nie posłuchał rozkazu żołnierza z mostu. Ten oddał w jego kierunku na szczęście niecelny strzał. Gazeta „Katolik” z 17 listopada 1891 podaje, że żołnierz strzelał do jednego z rybaków, który za bardzo zbliżył się do mostu. Artykuł kończy się retorycznym pytaniem. Czy życie poddanego pruskiego mniej by miało ważyć, jak zachcianki samodzierżcy rosyjskiego? Dalszego przebiegu sprawy oraz więcej szczegółów dowiadujemy się z prasy … nowojorskiej. The Sun z 9 listopada 1891 pisze o tym, że dziwne środki zapobiegawcze podjęte podczas podróży cara przez Niemcy staną się przedmiotem dyskusji posłów w następnym zebraniu Reichstagu, na temat wprowadzania rosyjskich metod w Niemczech. Przypadek, którego debata ta będzie dotyczyć, wiąże się z działaniem oddziału strzegącego mostu w Tczewie. Oddziałowi uprzednio rozkazano, by trzymać na odległość każdego, nawet żeglarzy udających się do swych statków przy nabrzeżach. Kapitan Gustav Lubke nie był w stanie zrozumieć dawanych mu sygnałów, kiedy zbliżał się do mostu i został ostrzelany. Choć nie został zraniony, złożył publiczne zażalenie na lekkomyślność żołnierzy, którzy strzelali bez dania zrozumiałego ostrzeżenia, a jego przypadek został omawiany przez wszystkie północnoniemieckie dzienniki o liberalnych tendencjach.
Dzięki informacjom o tym wydarzeniu udało nam się ustalić inny, historyczny fakt. Najprawdopodobniej to car Aleksander III był pierwszą znaczną osobistością podróżującą po nowym moście kolejowym. O jego otwarciu pisała Gazeta Toruńska z 30 października 1891 r. „W dniu wczorajszym oddany został nowy most kolejowy do użytku. Pociąg wychodzący z Malborka o godz. 8 min 20, a przychodzący do Tczewa o godz. 8 min 47”. Car przejeżdżał po nim zaledwie 5 dni później.












Napisz komentarz
Komentarze