W sierpniu 1916 do Tczewa przybyła grupa 15 żołnierzy narodowości irlandzkiej, oddelegowana z obozu jenieckiego znajdującego się na terenie Gdańska. Nie byli to jednak zwykli jeńcy.
Irlandzka Brygada
Ta grupa to członkowie Brygady Irlandzkiej, jednostki wojskowej zorganizowanej z wziętych do niewoli żołnierzy brytyjskich, która w założeniu miała wesprzeć armię niemiecką na froncie zachodnim lub w sprzyjających okolicznościach zostać przerzucona do Zjednoczonego Królestwa w celach dywersyjnych. Niemcy przecenili niechęć Irlandczyków do okupujących ich ojczyznę Anglików i udało im się zwerbować jedynie 52 z 3000 planowanych ochotników. W związku z tym postanowiono pół setki żołnierzy brygady przerzucić do Gdańska i wykorzystać ich do pracy. W ten sposób do Tczewa trafiła wspominana grupa ochotników, których wszystkich znamy z nazwisk: Keogh M, Kavanagh, Delamore, Carroll, Collins, Daly, Forde, Mallon, McGrath P, Wilson, Stacey, Granaghan, McDonagh, Gaffney i Quinlisk. Podjęli oni zatrudnienie w okolicznych firmach, czterech z nich pracowało przy rozbudowie miejskiej gazowni, Daly znalazł zatrudnienie w cukrowni, a Meade w hurtowni alkoholi Polete. Wykonywali także wolne zawody np. Quinlisk był pracownikiem biurowym, a McDonagh pracował jako rymarz. Część Irlandczyków zadomowiła się w Tczewie, trzech z nich zamieszkało nawet z tczewiankami, natomiast pozostali sprawiali kłopoty i w związku z ich złym zachowaniem (brak szczegółów, zapewne chodziło o bójki i nadużywanie alkoholu) całą grupę w kwietniu 1918 r. objęto specjalnym nadzorem. Mimo zakończenia wojny Irlandczycy nie myśleli o powrocie do domu, zapewne obawiając się represji za "kolaborację" z Niemcami. Pod koniec listopada 1918 jeden z „tczewskich Irlandczyków” (prawdopodobnie przybyły później Donoghue lub James Carr) pojechał do Gdańska i przedstawił całą sprawę dowódcy angielskiej kanonierki cumującej w gdańskim porcie. Ten wysłał do Tczewa niewielki oddział, który zebrał Irlandczyków i na pokładzie angielskiego pancernika wrócili do kraju. Okazuje się, że nie wszyscy.
Michael Keogh ratuje Hitlera
Jednym z Irlandczyków, który uniknął aresztowania był Michael Keogh. Pracował w Tczewie przy rozbudowie miejskiej gazowni. Nie cieszył się najlepszą opinią. Na wiosnę 1917 jego współtowarzysz O'Toole w liście do ich przełożonego Gaffney'a oskarża go, że żyje w Tczewie z zamężną kobietą, panią Rumekewitz. Ta natomiast twierdziła, że Keogh był wciąż pijany, bił ją, kradł pieniądze, a w momencie kiedy ją ostatecznie opuścił ukradł jej płaszcz. Koegh zaciągnął się do 16 Bawarskiego Regimentu Piechoty, a po zakończeniu wojny został żołnierzem Freikorpsu stacjonującego w Monachium. 28 sierpnia 1919 będąc oficerem w koszarach przy Turken Strasse otrzymał informacje o zamieszkach w sali gimnastycznej przy budynku, gdzie stacjonował. Zabrał ze sobą 7 uzbrojonych żołnierzy i udał się na miejsce zamieszek. W sali gimnastycznej zastał około dwustuosobowy tłum, który bił i kopał ludzi w mundurach oficerów propagandowych. W momencie, kiedy w rękach osób z tłumu pojawiły się bagnety, Koegh rozkazał swoim żołnierzem wystrzelić w powietrze i zabrał ze sobą dwóch pobitych agitatorów, aresztując ich dla ich własnego bezpieczeństwa. Jeden z nich przedstawił się jako kapral Adolf Hitler i po opatrzeniu ran nazajutrz opuścił koszary. Po raz kolejny Koegh miał ujrzeć Hitlera jedenaście lat później na nazistowskim wiecu w Norymberdze w 1930 i ostatecznie przekonać się kogo uratował.
Podany powyżej epizod znalazł się w opublikowanych po śmierci Koegha pamiętnikach. Nie znalazł dotychczas żadnego potwierdzenia, choć w zrewoltowanych Niemczech 1919 r. wszystko było możliwe.











Napisz komentarz
Komentarze