Za opuszczenie obchodów rewolucji październikowej i pozostałe przewinienia odsiedział tydzień w areszcie gmachu, którego wcześniej pilnował jako dowódca warty. To typowa historia tamtego okresu, chociaż dotyczy ona człowieka z nietypowym życiorysem - żołnierza z Westerplatte.
„Wykazuje w pracy energię”
Historia ta rozpoczęła się 1 czerwca 1945 r. Bezrobotny wówczas Jan Brzeziński złożył podanie o przyjęcie do pracy w UB. Napisał prosto: „Proszę o przyjęcie mnie do służby w Bezpieczeństwie Publicznym z przydziałem w Powiatowym Bezpieczeństwie Publicznym w Tczewie”.
Miał wówczas 38 lat, był żonaty i miał dwoje dzieci. Do bezpieki przyszedł z dobrymi referencjami zawodowymi jako zawodowy podoficer wojska polskiego. Gorzej z przekonaniami politycznymi: przed wojną był członkiem patriotycznego Polskiego Związku Zachodniego (wcześniej Związku Obrony Kresów Zachodnich), nie sympatyzował z komunistami i przez cały okres służby w UB pozostał bezpartyjny. Początkowo kwestię przekonań politycznych Brzezińskiego odłożono na półkę, ale jednocześnie stale go obserwowano i kontrolowano. Został przyjęty, służbę rozpoczął 1 czerwca 1945 r.
Przez rok otrzymywał pozytywne opinie: „Ob[ywatel] dany wykazuje w pracy energię, ochotę i podchodzi do każdej sprawy z pewną umiejętnością. Jest spokojny i zrównoważony i honor swój stawia wysoko. Wszelkie sprawy załatwia szybko i po wojskowemu. Wśród współpracowników cieszy się sympatią”. „Po dzień dzisiejszy zachowuje się nienagannie. Powierzone mu obowiązki wykonuje dość starannie. Jest zdyscyplinowanym, lubi używać napoje alkoholowe, lecz w służbie i poza służbą zachowuje się wzorowo”.
Kradł węgiel i mleko
Wszystko zmieniło się jesienią 1946 r. W listopadzie szef PUBP Mikołaj Krawczyk zwrócił się do przełożonych z prośbą o zwolnienie Brzezińskiego: „Zwracam się do naczelnika Wydz[iału] Personalnego […] z prośbą o zmianę dowódcy warty plut. Brzezińskiego […] lub wydalenie go na inny powiat, lub też wygnanie z pracy w organach B[ezpieczeństwa] P[ublicznego]. Prośbę swą motywuję tym, że od dłuższego czasu postawiłem go pod obserwację […]”. Z dalszej treści meldunku wynikało, że Brzeziński szabrował. Ukradł dwa wozy z węglem (przeznaczone dla UB w Gdańsku i Tczewie) oraz regularnie podkradał mleko: „Samowolne pobieranie z majątku [UB] codziennie cztery litry mleka, jak również dysponowanie końmi z tut[ejszego] Urzędu dla swoich celów”. „Przyciśnięty” na egzekutywie PPR Krawczyk musiał przeprowadzić w tej sprawie dochodzenie. Na marginesie - również i ówczesny szef bezpieki miał swoje na sumieniu i dwa lata później został dyscyplinarnie przeniesiony do Kartuz.
Tymczasem powróciła sprawa politycznych przekonań Brzezińskiego. Mimo nalegań i nacisków szefa nie chciał wstąpić w szeregi partii komunistycznej. Na odczepnego powiedział jedynie, że zapisał się do PPS. Gorzej, że zniknął z obchodów 29. rocznicy Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, obchodzonej 7 listopada 1946 r. Brzezińskiego widziano jedynie na rozpoczęciu imprezy. Następnego dnia swoją nieobecność próbował tłumaczyć chorobą. Opinie aktywu partyjnego dochodzące do Krawczyka były krytyczne: „Tak samo na komórkach [partyjnych] często aktywni członkowie użalali się mocno na ob. Brzezińskiego, nazywając po prostu w[yżej] w[ymienionego] reakcjonistą”. Miarka się przebrała, gdy się okazało, iż przyjął łapówkę od jednego z aresztowanych. Zdecydowano się dokładniej przyjrzeć życiorysowi dowódcy warty.
Siedem lat na Westerplatte
Urodził się 12 września 1907 r. w Zblewie pod Starogardem. Jego ojciec był kominiarzem. Zmarł w 1911 r. i chłopca utrzymywała rodzina matki w gospodarstwie rolnym. W wieku 21 lat Brzeziński został powołany do wojska. Wykorzystał tę szansę, by się usamodzielnić i dalszą swoją przyszłość związał ze służbą wojskową. Początkowo przyjęty został do 64. pułku piechoty w Grudziądzu. Ukończył tam szkołę podoficerską i został mianowany kapralem. W 1931 r. przeniesiono go do Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.
Niewiele wiadomo o tym okresie jego służby. W życiorysie pisał zwięźle, że pełnił tam rolę „podoficera zawodowego”. Można tutaj przypomnieć, że w tej jedynej wojskowej placówce w niemieckim Gdańsku służyło wówczas 88 polskich żołnierzy. Większość stanowili szeregowi, zmieniani sukcesywnie co pół roku. Brzeziński był jednym z 20 podoficerów, służył tutaj siedem lat. W tym czasie na Westerplatte zdarzyło się wiele, m.in. wybudowano żelbetowe wartownie i budynek koszar, którego ruiny można do dzisiaj oglądać na półwyspie. Służba tutaj była nieco lepiej płatna, ale z racji nieprzyjaznego otoczenia niełatwa. Podoficer Jan Brzeziński w ramach zajęć z żołnierzami udzielał się kulturalnie, m.in. (w 1936 r.) wystąpił z referatem „Przejęcie miejscowości Janowo przez władze polskie 11 VII 1920 r.” Wygłosił go w kasynie podoficerskim w któryś czwartek o godzinie 19.00. Spotkania takie odbywały się zwyczajowo o tej właśnie porze.
W kwietniu 1938 r. Brzeziński przeniesiony został na własną prośbę do 2. Morskiego Batalionu Strzelców do Gdyni. Jednostkę utworzono w 1937 r. celem obrony granicy Gdyni z Wolnym Miastem Gdańskiem. Pod koniec sierpnia 1939 r. zmieniono jej strukturę i przemianowano ją na 2. Morski Pułk Strzelców. W jej szeregach Brzeziński przeszedł kampanię wrześniową, w czasie której otrzymał pochwały za odwagę.
Okres okupacji spędził jako więzień obozu jenieckiego. W 1944 r., ze względu na zły stan zdrowia, został zwolniony z niewoli. Trafił do obozu pracy w Gdyni, do niemieckiego nadzorcy przedwojennej polskiej firmy spedycyjnej C. Hartwig. Po wejściu Armii Czerwonej do miasta zaciągnął się na krótko w szeregi Milicji Obywatelskiej.
Nieznane losy
Losy Jana Brzezińskiego po 30 listopada 1946 roku pozostają nieznane. Jego ostatni adres w Tczewie to ulica Jarosława Dąbrowskiego 10.
Ten „typowy” przykład ilustruje skalę zwolnień dyscyplinarnych, jakie miały miejsce wśród funkcjonariuszy UB w Tczewie, zwłaszcza w latach powojennych. W okresie 1945–1956 na blisko dwustu funkcjonariuszy zwolniono ponad pięćdziesięciu.











Napisz komentarz
Komentarze