O nietypowym zdarzeniu informowało toruńskie „Słowo Pomorskie”, a artykuł sprzed 80 lat znaleźli forumowicze portalu Dawny Tczew. Zatrzymany przez policjantów bez dowodu osobistego Świątek, bo tak mężczyzna miał na nazwisko, twierdził, że pochodzi z Czerska. Brał udział w wojnie światowej na froncie wschodnim. W 1914 r., już na początku wojny, jako żołnierz Cesarstwa Niemieckiego trafił do rosyjskiej niewoli. Jako jeniec przejechał niemal całą Rosję, by trafić w końcu na Syberię.
- „Z niewoli pisywał do żony listy przez cały czas, lecz nie dostał z domu żadnej odpowiedzi - pisała gazeta. - Dalej Świątek twierdził, że ma brata w Czersku, którego policja zawezwała do Tczewa celem rozpoznania brata, będącego przez 19 lat na obczyźnie. Istotnie przybyły brat z Czerska poznał w byłym jeńcu rosyjskim swego rodzonego brata, którego rodzina uważała już za umarłego.”
Uwolniony przez policjantów Świątek powrócił do rodzinnego miasta. Tam okazało się, że jego żona wyszła przed dwoma laty powtórnie za mąż, ponieważ nie otrzymując od 1914 r. żadnej wieści od małżonka uważała go za umarłego.
- „Radość Świątka jest wielka, bo wyszedł na wojnę jako żołnierz pruski, żeby po 19-letniej tułaczce i poniewierce przybyć do swej polskiej Ojczyzny” - kończyło tę niesamowitą historię „Słowo Pomorskie”.











Napisz komentarz
Komentarze