To był wieczór pełen wzruszeń zarówno dla rodzin młodych instrumentalistów, jak i dla sympatyków orkiestry w harcerskich mundurach. Przed koncertem wszyscy karnie stanęli w ogonku po bilety w symbolicznej cenie 2 zł. To forma wsparcia orkiestry, które w całości są przeznaczone na orkiestrę.
Standardy zawsze lubiane
Jako że mamy zimę (choć brakuje śniegu za oknem), na początek HOD wykonała... „Zimę”, czyli koncert nr 4 f-moll, będący fragmentem „Czterech pór roku” Antonio Vivaldiego. Potem był „Taniec pastuszków” z „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego. W zimowej tematyce, acz w gorących rytmach były „Winter Wonderland” Freda Cootsa, czy „Sleigh ride” (znaczy tyleż co kulig) Leroya Andersona, utwór znany z wykonań choćby Binga Crosbiego czy Elli Fitzgerald. Orkiestra zagrała wiele znanych standardów, jak chociażby z musicalu „My fair lady”, wiązankę Sinatra in concert (m.in. New York, New York, My way), „How insenitive” Antonio Carlosa Jobima czy „In the stone” zespołu Earth, Wind & Fire.
Trio puzonistów na solo
W trakcie wieczoru jako soliści wystąpiło trzech puzonistów. Debiut udany, o czym świadczyły gorące oklaski publiczności, jak i samej dyrygentki orkiestry Magdaleny Kubickiej-Netka. O tym, że jest to koncert noworoczny przypomniał słynny „Marsz Radetzky’ego” Johanna Staussa, grywany od lat we Wiedniu na zakończenie... koncertu noworocznego.
Jak przypomniał Krystian Nehrebecki, dyrektor CKiS w Tczewie, w tym roku melomani będą mieli możność usłyszeć i oklaskiwać Harcerską Orkiestrę Dętą jeszcze nie raz, nie dwa. Wszak pozostały jeszcze trzy inne (Wiosna, Lato, Jesień) fragmenty „Czterech pór roku” Antonio Vivaldiego, nie mówiąc o pozostałym repertuarze. A za rok muzyczny sezon rozpocznie nie kto inny jak harcerska orkiestra. O poszczególnych utworach, ich twórcach a także niektórych wykonawcach opowiedziała prowadząca koncert Barbara Jackiewicz.















Napisz komentarz
Komentarze