Prof. Wojciech Majewski, IMGW Warszawa, Komitet Gospodarki Wodnej PAN
Do problematyki żeglugi śródlądowej ustawiamy się tyłem. Tymczasem w krajach sąsiednich odnotowujemy jej rozwój. Niedługo pod tym względem możemy się stać białą plamą na mapie Europy. W XVIII w. Wisłą transportowano ćwierć miliona ton towarów rocznie. Wisłą była najbardziej użeglowioną rzeką Europy, co przerwały dopiero rozbiory. Rola gospodarki wodnej w naszym kraju jest bardzo niska. Potrzebna jest zdecydowana wola polityczna w tej sprawie. W rządzie musi zapaść decyzja, co dalej z gospodarką wodną. Rzeczą konieczną jest zwiększenie pojemności zbiorników retencyjnych, na co wskazuje szereg dokumentów. Tymczasem naciski ekologów są traktowane bardzo priorytetowo. Ale przez budowę tych zbiorników nie rozwiążemy wszystkich problemów. Niestety, obecna struktura zarządzania gospodarką wodną państwa jest niewłaściwa. Badania mówią, że w ciągu 20 następnych lat nie nastąpią istotne zmiany w średnich zasobach wodnych – wody nam nie zabraknie. Ale oczywiście zdarzą się sytuacje ekstremalne, które wywołają w niektórych regionach duże straty. Najwięcej problemów mamy z ochroną przeciwpowodziową i łagodzenie skutków suszy, których eliminacja jest bardzo kosztowna. Istnieje potrzeba rzeczowej dyskusji na temat gospodarki wodnej między specjalistami w tym temacie, ekonomistami oraz ekologami.
inż. Tadeusz Wrycza, prezes Towarzystwa Żeglugi Śródlądowej „Delta Wisły”
Przyczyną upadku żeglugi śródlądowej w Polsce jest lekceważenie przez wszystkie rządy, szczególnie po 1989 roku, znaczenia posiadania w systemie transportowym kraju dobrych dróg wodnych. Kolejny powód to wielokrotna reorganizacja systemu zarządzania gospodarką wodną, brak stabilności w jej zarządzaniu oraz marginesowe traktowanie, co jest niebezpiecznym zjawiskiem godzącym w interes państwa. Jak powiedział były minister środowiska Antoni Tokarczuk, Wisła to skansen nieporozumień, niekonsekwencji i straconych szans. „Przylepienie” zarządzania gospodarką wodną do zarządzania ochroną środowiska było błędem. Drogi wodne wymagają należytego utrzymania także ze względu na ochronę przeciwpowodziową i przed suszami, z którą mamy teraz do czynienia. Straty, jakie ponosimy przez zaniechania i będziemy ponosić, sięgają wielu miliardów złotych. Woda to żywioł, który wymaga regulacji i utrzymania. Trzeba w końcu zrozumieć, że woda rządzi się własnymi naturalnymi prawami i nie obchodzą jej ustawy, przepisy i polityczne spory. Pod względem wykorzystania naszego zasobu wodnego jesteśmy mocno zacofani. Z finansami zawsze było kiepsko, ale dziś nie ma czym dróg wodnych utrzymywać. Wiele rzeczy trzeba zaczynać od zera, a to kosztuje.













Napisz komentarz
Komentarze